Rozdział 26

692 36 11
                                    

Aleksander

Dzisiaj był dzień odbicia mojej siostry, byłem kurewsko zdenerwowany. Nie raz robiliśmy takie akcje, lecz nigdy nie dotyczyło się to tak ważnej dla mnie i brata osoby. Wszyscy byli na swoich miejscach Eliot miał dostęp do kamer z domu i ulicy natomiast Max kontrolował resztę z Drona .

Wszystko mieliśmy pod kontrolą, z tego co wiedzieliśmy Alice miała znajdować się się w drugim samochodzie jedynie z ochroną. Rob miał jechać przed nią co było dla mnie kompletnie idiotyczne. Żadnej ochrony za Alice wychodziło na to , że mój teść uważał , że razem z bratem i Lucasem uwierzyliśmy w jej śmierć.

-Wyjeżdżają jest tak jak mówiłeś, Alice znajduje się z dójką ochroniarzy w drugim samochodzie.- głos w słuchawce należał do Eliota, wiedziałem , że możemy na nim polegać.

-Świetnie, powinna to być szybka i prosta akcja. Pamiętajcie moja siostra ma wyjść z tego bez większych szkód.

Nigdy nie można przewidzieć tego co się wydarzy. Lecz dzisiejsza akcja wygląda na prostą i oby tak było.

Byliśmy w gotowości, czekaliśmy w samochodzie byliśmy w gotowości, aby ruszyć za Alice. Nie minęłam chwila a samochody pokazały się nam na drodze. Lucas szybko ruszył , trzymaliśmy się za nimi w dogodnej odległości wieczór był idealnym czasem na takie akcje. Nie potrzebowaliśmy zbędnych gapiów a co gorsza śmierci niewinnych ludzi.

Na mój znak moi ludzie wyjechali na przeciw pierwszemu samochodowi, w tym czasie my zablokowaliśmy tył. Akcja rozegrała się szybko, z samochodów zaczęli wychodzić ludzi chroniący Alice . Z pierwszego wysiadło ich trzech i dwóch z auta , gdzie znajdowała się dziewczyna.

-Czas zacząć zabawę, macie uważać na Alice ma wrócić z nami nie tknięta.

Moi ludzie wysiedli z auta, mierząc do ludzi Roba. Jestem święcie przekonany, że nie zdają sobie sprawy do kogo mierzą z broni i co najważniejsze kogo mają w samochodzie.

Razem z Victorem i Lucasem dołączyliśmy do naszych, nawet na chwilę nie opuściliśmy broni. Każdy z tych śmieci był na celowniku. W oddali również mieliśmy obstawę wielu ludzi , dlatego wiedziałem, że to my jesteśmy na wygranej pozycji a nie ten skurwiel.

-Czego chcecie? - zapałem kontakt wzrokowy z mężczyzną , który jako pierwszy zadał pytanie.

-Macie coś naszego, i w tej chwili chcemy to odzyskać. - podszedłem bliżej samochodu, w którym siedziała Alice.

-Nie zbliżaj się. - krzyk kolejnego doprowadził mnie do śmiechu, wyraźnie w jego głosie wyczułem strach. Kiwnięciem głowy dałem znak , aby snajper go postrzelił. Krew rozbrysła się na maskę samochodu, a mężczyzna po chwili z paniką w oczach leżał na ziemi.

-Czy jeszcze , któryś z was chce dołączyć do waszego kolegi?-Czy wy zdajecie sobie sprawę , kto przed wami stoi? - każdy spojrzał na siebie, byli skołowani.

-Bracie , żaden z tych tutaj nie ma pojęcia albo udają debili. Czego jestem bardziej pewien to tego drugiego, w końcu to ludzie Roba.

-Nie oddamy wam dziewczyny jest zbyt cenna dla szefa, ty już masz swoją sukę. Ta należy do szefa.

To był moment , nie wiem nawet kiedy Lucas dopadł tego, który wypowiedział te słowa przed swoją własną śmiercią. I teraz właśnie zaczęła się akcja, strzały latały wszędzie , od nas nie dostał nikt gorzej było z ludźmi Roba. Każdy prawie zginął zostało ich tylko dwóch.

Zamierzałem już podejść do drzwi , aby uwolnić Alice lecz przeszkodził mi w tym okropny ból pod żebrami. Odwróciłem się do napastnika, jego wzrok był spanikowany dobrze wiedział i zdawał sonie sprawę co go teraz czeka.

Wybrana dla niego [18+] Czas na wyjawienie kłamstw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz