Pov Santia
Obudziłam się, z lekkim bólem głowy. Od wypadku, co jakiś czas miewam takie bóle ale konsultowałam to z lekarzem i powiedział, że to niegroźne i czasem będzie mi się to zdarzać. Spojrzałam na chłopaka, który teraz spał z lekko otwartą buzią, cicho pochrapując. Spojrzałam na godzinę w telefonie i okazało się, że jest już 7:00, a o 9:00 Borys miał pociąg. Odłożyłam telefon i zaczęłam budzić bruneta.
- Borys, wstawaj. No już. Wyśpisz się w domu. Jest 7:00 a o 9:00 masz pociąg. Musisz wstać już.- mówiłam potrząsając jego ramieniem. Chłopak wymruczał coś i odwrócił głowę, dalej nie otwierając oczu. Przewróciłam na to oczami, z uśmiechem i stanęłam na łóżku, zaczynając skakać.
- Pora wstawać Borysekk! No już. Obudź się!- krzyczałam, skacząc po łóżku. Chłopak, w sekundę się podniósł i złapał mnie za nogi, przewracając mnie. Cicho pisnęłam, spadając na niego. On tylko się zaśmiał.
- Taka pobudkę to ja mogę mieć codziennie.- mruknął, patrząc mi głęboko w oczy, gdy ja byłam bardzo blisko niego. Serce zabiło mi mocniej i wstrzymałam oddech. Chwilę tak trwaliśmy, aż wreszcie się poruszyłam, a Borys cicho wciągnął powietrze. Nie wiedziałam o co chodzi. Już miałam pytać ale przez przypadek spojrzałam w dół. Brunet zrobił to samo i uśmiechnął się do mnie głupio. W sekundę poczułam jak moje policzki czerwienieją i szybko z niego zeszłam.
- To ten, yy, ja pójdę na dół, zrobić nam śniadanie, a ty Idź się ogarnij.- powiedziałam szybko, zaklopotana, po czym poszłam w kierunku drzwi. Chłopak głośno się zaśmiał, a ja odrazu się rozluźniłam. Zeszłam do kuchni I zobaczyłam tam Emilkę, która robiła coś do jedzenia. Spojrzała na mnie, a ja uśmiechnęłam się do niej szeroko.
- Coś za często spotykamy się w tej kuchni, to chyba zły znak.- stwierdziłam, podchodząc do niej i całując ją w policzek, na przywitanie.
- Tak, zdecydowanie za często. To pewnie dlatego, że te leniwe dupy, nie potrafią szybciej wstać i zrobić sobie śniadania.- zaśmiała się.- Podejrzewam, że musiałaś obudzić Borysa i iść zrobić mu śniadanie, co nie?- zapytała dalej się uśmiechając, gdy ja wyciągałam chleb tostowy z zamiarem zrobienia tostów dla Borygi.
- Trafiłaś w punkt. Czy oni nie potrafią sami tego robić?- zapytałam dziewczyny.
- Najwyraźniej nie. Przyszłam zrobić nam śniadanie, bo też jednak jedziemy z wami odwieźć Borysa. Przynajmniej nie będziesz musiałam wracać sama uberem, a my pożegnamy Borygę.- powiedziała, a ja się ucieszyłam, że nie będę musiała jechać sama.
- O, to bardzo miłe z waszej strony. Reszta nie jedzie?- spytałam, ze smutkiem, bo chujowe było to, że nie chcą go pożegnać, a to aż dwa tygodnie.
- Niee, Gracjan się źle czuję, a zakochane gołąbeczki to sama wiesz. Siedzą teraz tylko razem, obrażeni na cały świat.- przewróciła oczami, sprzątając blat kuchenny.
- Szkoda, to trochę niewporządku z ich strony ale nie będziemy nikogo zmuszać nie.- dziewczyna, potwierdziła, kiwając głową. Rozmawiałyśmy, przygotowując dalej posiłek, aż usłyszeliśmy chłopaków, schodzących po schodach.
- Czy ja czuję tosty? Boże Santia, jesteś najlepsza.- powiedział uradowany Borys, biorąc talerz z jedzeniem i całując mnie w policzek. Obie z boberą spojrzałyśmy na siebie z zaskoczeniem, a ja się zarumieniłam. Skomentowała to, głośnym wybuchem śmiechu. Chłopaki spojrzeli na nas dziwnie, a ja machnęłam tylko ręką. Usiadłyśmy koło zabora i Borysa i zaczęłyśmy jeść nasze śniadanie. Rozmawialiśmy razem cały czas, dopóki nie zjedliśmy. Ustaliliśmy, że chłopaki posprzątają, a my pójdziemy się ogarnąć. Wchodząc do góry weszłam do Gracjana, uprzednio pukając. Sprawdziłam, czy wszystko z nim dobrze i chwilę z nim pogadałam, po czym poszłam do pokoju, wybrać ubrania na dzisiejszy dzień. Miało być dziś dosyć ciepło, więc wzięłam, krótkie jeansowe spodenki oraz gładki czarny top, a na to założyłam bluzę z kapturem. Potem poszłam do łazienki się umyć i zrobić włosy. Wracając do pokoju, stwierdziłam, że wejdę jeszcze do Elizki i Gawrona i zapytam czy napewno nie chcą jechać z nami.
CZYTASZ
Love or friendship [ SantiaxBorys]
FanfictionCzy niespełna, 16 letnia Santia zakocha się, czy znajdzie przyjaciela? Czy możliwe jest, żeby przyjaźnić się z kimś i kochać jednocześnie?