Pov Santia
- Czemu wróciłeś szybciej?- zapytałam Borysa, on otworzył usta, chcąc coś powiedzieć ale spowrotem je zamknął i stał w ciszy przez chwilę, jakby się zastanawiał czy mi powiedzieć.
- Później o tym pogadamy, ok?- powiedział i zaczął zdejmować swoje buty.
- Wporządku.- odpowiedziałam.
- Jest coś do jedzenia? Umieram z głodu.- powiedział, idąc w kierunku kuchni.
- Mama Marcela przyjechała i mówiła, że zrobi dziś obiad. Będzie jakoś o 13:00.
- O to super. Słyszałem, że dobrze gotuje.- uśmiechnął się, kiwając głową z uznaniem.
- To chodź. Możemy teraz pogadać.- zaproponowałam, na co on przytaknął głową. Po chwili byliśmy już w pokoju Borysa. Usiadłam na łóżku, gdy on zasiadł przy biurku, przybliżając krzesło bliżej mnie.- To, dlaczego szybciej wróciłeś?
- Pokłóciłem się z rodzicami. A po za tym, wczoraj rozmawiałem z boberką. Płakała, bo znalazła cię w moim łóżku, po 15 minutach szukania cię po całym domu. Martwiła się o ciebie przez ten tydzień, wiesz? Co się działo Santii?- zapytał chłopak, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Zrobiło mi się wstyd, bo to było żałosnem, a do tego Emilka przeze mnie płakała.
- Poprostu, wczoraj gorzej się czułam. Bolała mnie głowa i brzuch, a potem Marcel i Eliza się na mnie rzucili. A przez to że za tobą tęskniłam, to pomyślałam, że pójdę do twojego pokoju spać, bo nie mogłam zasnąć. No a pokoj był twój, więc lepiej mi się spało.- wytłumaczyłam, a on kiwał powoli głową w zrozumieniu.
- Co oni ci powiedzieli?- zapytał spokojnie.
- To nieważne serio. Powiedzieli prawdę.- odpowiedziałam opuszczając głowę, bo zaczęły mi się zbierać łzy pod powiekami.
- Aż tak za mną tęskniłaś?- zapytał, z lekkim uśmiechem.
- Tak. Ja poprostu tak mam. Wiesz, jak wyjeżdżałam od rodziców na kilka dni to tak nie miałam. Wiadomo tęskniłam za nimi ale nieodczuwałam tak tego za bardzo. Ale naprzyklad, jak pojechałam na obóz, to poznałam tam super osoby, które bardzo polubiłam. Jak wyjechałam to przez tydzień za nimi płakałam i czułam taką pustkę. Ja za bardzo się przywiązuje do ludzi i to mi kurewsko przeszkadza. Z tobą spędziłam aż miesiąc czasu i jak wyjechałeś, to czułam się podobnie. Wiesz, zażyłam tu wolności i poznałam wspaniałe osoby. Mieszkam z wami wszystkimi już ponad miesiąc, wiem o was wszystko. Za każdym z was bym tak tęskniła. Wiem to jest bardzo dziwne. Ale taka już jestem.- powiedziałam swój monolog, a Borys cały czas mnie słuchał.
- Nie wyobrażam sobie jak musiało ci być ciężko ale dla pocieszenia mogę ci powiedzieć, że ja też codziennie o tobie myślałem, o wszystkich. To był jeden z głównych powodów, dlaczego wróciłem szybciej.- powiedział, a mi zrobiło się ciepło na sercu.
- To o co się pokłóciłeś z rodzicami?- zapytałam, patrząc na jego spokojną twarz. Czasami dziwiło mnie to, że był taki spokojny. Żadko się denerwował, jak już to w słusznej sprawie.
- O matury. Z matematyki poszło mi trochę gorzej, a oni odrazu stwierdzili, że się nie staram i takie tam gówno. Nieistotne. Chodź, idziemy do zaborowskich. Muszę się z nimi przywitać.- powiedział, energicznie wstając z krzesła. Widać było, że za nimi też tęsknił. Poszliśmy do pokoju wspomnianych osób, a gdy oni zobaczyli Borygę, to odrazu się szeroko uśmiechnęli.
- Boryss!- pisnęła Emilka, rzucając się na niego, podobnie jak ja.
- Cześć, bober. Mi też ciebie brakowało.- stwierdził, z szerokim uśmiechem.
CZYTASZ
Love or friendship [ SantiaxBorys]
FanfictionCzy niespełna, 16 letnia Santia zakocha się, czy znajdzie przyjaciela? Czy możliwe jest, żeby przyjaźnić się z kimś i kochać jednocześnie?