- Zrobiłeś to... Zabiłeś niewinne dziecko, cholera, swoją własną córkę, żeby móc dostać pieniądze z ubezpieczenia! - Krzyknął Orest Możejko, uderzając pięścią w blat. Twarz przesłuchiwanego przez niego człowieka wykrzywiła się w drwiącym uśmiechu.
- Tak? A jak mi to udowodnicie? - Szydził postawny mężczyzna w krawacie siedzący przed biurkiem inspektora, nonszalancko przeczesując dłonią włosy.
- Wszyscy wiedzą, że to ty! Po prostu się przyznaj, a może prokurator pójdzie ci na rękę!
Stojący obok Mieczysław Nocul pokiwał głową, potwierdzając słowa komendanta. Przesłuchiwany jednak nie zamierzał się poddawać.
- Nie macie dowodów - tu nachylił się w stronę biurka i samego Możejki - Nic mi nie możecie zrobić.
- I tu się mylisz, Czernikowski! - Zaśmiał się Nocul - Nasi technicy zabezpieczyli twoje odciski na narzędziu zbrodni.
- Tak? - Mężczyzna na krześle przekręcił głowę w stronę aspiranta, przyjmując teatralnie smutny wyraz twarzy - W takim razie... - mimika przesłuchiwanego ponownie się zmieniła i tym razem na jego ustach wykwitł chytry uśmieszek - poproszę mojego adwokata.Od feralnego przesłuchania minęły minuty, a może godziny. Możejko nie wiedział. Siedział w swoim fotelu, ignorując dźwięk dzwoniącej komórki i powstrzymując chęć rzucenia nią o ścianę. Toteż, kiedy usłyszał dźwięk pukania do drzwi jego gabinetu, również się nie odezwał.
- Orest? - Nocul niepewnie zajrzał do środka. Możejko machnął ręką od niechcenia, co starszy aspirant najwyraźniej uznał za pozwolenie na wejście do środka. Po jednym spojrzeniu na komórkę inspektora, ze zdziwieniem przeniósł swoje spojrzenie na jego pogrążoną w myślach twarz. - Pani burmistrz do szefa dzwoni, nie odbierze szef?
- Daj spokój, Mietek - westchnął Możejko, wstając z fotela.
- Oj, no, niech się szef nie przejmuje tą sprawą...
- Jak mam się, Mietek, nie przejmować?! - Odburknął inspektor - Tyle zrobiliśmy, znaleźliśmy drania, i co? Nie mamy dowodów - mężczyzna prychnął - wiemy, że to on zabił, siedział przed nami, śmiał mi się w twarz!
- Ale przecież prokurator przyjął...
- Prokurator, prokurator! - Możejko podniósł jedno ze swoich trofeów wędkarskich z szafki, bezmyślnie obracając je w palcach - Czernikowski ma kasy jak lodu, opłaci sobie dobrego adwokata i wywinie się, a my nie możemy nic zrobić! Gdybyśmy tylko mieli jakiś dowód...
- Ale nawet ksiądz Mate... - Nocul umilkł na widok zmarszczki która pojawiła się pomiędzy brwiami jego przełożonego.
- Całe swoje życie - zaczął Możejko - całe swoje życie, Mietek, poświęciłem tej robocie. I co z tego mam?! Ciągle tylko muszę patrzeć, jak kryminaliści, których łapiemy, zamiast trafiać do paki, wywijają się, normalnie żyją i zajmują wysokie stanowiska w tym kraju! Albo wychodzą, kradną i zabijają ponownie! Gdzie tu jest sprawiedliwość?!
- Oj, szef przesadza, nie jest aż tak źle. - Odparł Nocul - Może poszedłby ze mną szef dzisiaj wieczorem na kolację na plebanię...
- Nie chcę nic słyszeć o żadnej cholernej plebani! - Krzyknął inspektor, wybiegając z gabinetu.
- A tego co ugryzło...? - Mruknął do siebie Nocul.Tej nocy Możejko włóczył się po ulicach Sandomierza i nie odpowiadał na żadne telefony. Nie żeby zazwyczaj było ich jakoś dużo — tego wieczoru jednak umówiony był z Justyną na kolację, którą przegapił bez słowa wyjaśnienia. Z minuty na minutę ogarniało go coraz silniejsze poczucie bezsilności i beznadziei. Dlaczego miałby pielęgnować relacje z otaczającymi go ludźmi, skoro i tak zawsze zostawią go, kiedy zrozumieją jak ogromną część jego życia pochłania praca? Dlaczego tak mocno pozwolił się złapać w wir bezlitosnej maszyny systemu sprawiedliwości, która obdarła go z jego człowieczeństwa i sprawiła, że stał się jej marnym pionkiem?
Możejko zaklął pod nosem, kopiąc leżącą na krawężniku puszkę, myśląc o tym, jak ludzie nie umieją nawet zadbać o otaczającą ich przyrodę, a co dopiero o życie drugiego człowieka. Nagle coś przykuło wzrok inspektora. Niedaleko miejsca w które potoczyła się kopnięta przez niego puszka, leżał średnich rozmiarów, oprawiony w czarny materiał notes. Możejko nie wiedział dlaczego, ale czuł, że powinien go podnieść. Jakby od niechcenia schylił się, spoglądając na biały napis z jednej strony notatnika.
- "Death Note" - mruknął - To chyba coś po angielsku...Mateusz uniósł kubek herbaty do ust, pogrążony w lekturze artykułu na pierwszej stronie gazety. Jego inteligentne spojrzenie pochłaniało paragrafy tekstu, podczas gdy genialny umysł próbował połączyć ze sobą fakty.
- No nikt mi w tym domu nie pomaga! - Oznajmiła Natalia rzucając ścierkę na stół - Gdzie jest Pluskwa? Miał mi naprawić szafkę, drzwi już praktycznie odpadają, to jest nie do pomyślenia!
- Ależ, Natalia, jest dopiero dziewiąta rano, Pluskwa zawsze dotrzymuje słowa, na pewno ci tę szafkę naprawi... - odparł duchowny, wciąż nie spuszczając wzroku z gazety.
- A co to ksiądz tam czyta? - Zapytała gospodyni, zaglądając Mateuszowi przez ramię. Wyraz jej twarzy szybko się zmienił, przeradzając się z zaciekawienia w ogromne zdumienie.
- A ja mówiłam - mruknęła - Że w dzisiejszych czasach, to ludzie się w ogóle nie umieją zdrowo odżywiać! No przecież, gdyby jedli jak należy to na pewno nie byłoby tylu zawałów...
- Zawały są od wielu rzeczy, nerwów, takie tam - rzucił Pluskwa, wchodząc do kuchni.
- No tak, ty mnie zaraz o zawał przyprawisz! Szafkę miałeś naprawiać! - Odparła Natalia.
- No i miałem naprawić, to naprawię, luz.
- Przepraszam, ale czy moglibyście być troszkę ciszej? - Mateusz posłał uśmiech do zebranych w kuchni - Chciałbym to przeczytać.
- A co tu jest do czytania? - Prychnęła Natalia - Ja rozumiem, że ksiądz ma te swoje śledztwa, ale to są tylko zawały, wątpię, by miało to jakieś...
- Zawały... Trzech kryminalistów w więzieniu, pięciu ludzi oskarżonych o poważne przestępstwa, z których każdy po procesie został puszczony wolno... Nie, Natalia, to nie są zwyczajne zawały.... - Mateusz odłożył gazetę, pogrążając się w rozmyślaniach.
- To co? - Odezwał się Pluskwa - Jakiś narkotyk?
- A, narkotyk, narkotyk, wam to te kryminały już w głowach namieszały! - Skwitowała Natalia, wychodząc z kuchni.
- A jak nie narkotyk i nie normalne zawały, to co? Trucizna? - Pluskwa rzucił spojrzeniem na gazetę - Ja tam nie wiem...
- Pluskwa! Chodź tutaj, szafkę miałeś naprawiać! - Krzyk Natalii sprawił, że mężczyzna westchnął. - Królowa wzywa - rozłożył ręce, wychodząc z pomieszczenia.
Mateusz zmarszczył brwi, żeby następnie ruszyć do salonu po laptopa. Musiał coś sprawdzić…
CZYTASZ
Ojciec Mateusz Death Note AU
Mystère / ThrillerInspektor Możejko zaczyna kwestionować swoje wybory życiowe i ideały, po tym jak kolejny aresztowany przez niego kryminalista zostaje uniewinniony przed sądem. Kiedy linie pomiędzy dobrem a złem zacierają się, ksiądz Mateusz zostaje wciągnięty w nie...