00 | prolog + ostrzeżenia

801 59 20
                                    

Z A Y N

Zayn warknął ponownie, zwijając kawałek papieru w kulkę i rzucając ją przez pokój prosto do kosza na śmieci, jednak chybiając niefortunnie. Westchnął głośno i oparł się o oparcie czarnego, skórzanego fotela, upuszczając ołówek na biurko, które wydało specyficzny dźwięk stuknięcia, gdy zderzył się z nim lekki kawałek drewna.

"Pieprzyć to."

Po ponad czterdziestu minutach próbowania narysowania jego dziewczyny, chłopak miał oficjalnie dosyć. Naprawdę, Zayn uwielbiał sztukę, ale czasem jego nauczyciel mógłby wybierać lepsze prace domowe.

Szczerze mówiąc, ta wcale nie była trudna; polegała na tym by prosto narysować coś lub kogoś, kto wiele znaczył dla danej osoby - typowe. Zayn postanowił, że narysowanie Perrie byłoby najlepszą opcją, jednak z jakiegoś powodu nie potrafił jej naszkicować. Miał już naprawdę dość próbowania i był tym wszystkim zmęczony.

Chłopak przejechał dłonią wzdłuż twarzy, masując trzema palcami swój zarost przez kilka sekund, zanim odsunął się trochę od biurka i wstał na nogi, prostując kości. Spojrzał na czarny zegar, który wisiał na ścianie, wskazując godzinę 17:21.

Może spacer dobrze by mu zrobił?

Zayn wziął swój telefon z biurka i wsunął go do lewej kieszeni jego szarych dresów, a następnie wyszedł ze swojego pokoju, idąc przez salon oraz kuchnię, i w końcu dochodząc do przedpokoju, gdzie jego szczeniak spał spokojnie na brzuchu z łapkami pod głową.

Mulat kupił Zarę bardzo niedawno, około trzech tygodni temu, kiedy znalazł ogłoszenie w internecie. Jest to 3-miesięczny szczeniak rasy Akita amerykańska i jakkolwiek banalnie to brzmi, Zayn zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia.

W ciągu kilku sekund chłopak wsunął na stopy parę adidasów i wyprostował się, by ściągnąć smycz z wieszaka powodując, że obroża, która była do niej przyczepiona uderzyła o metalową rurę wieszaka.

Słysząc ten dźwięk, Zara uniosła głowę i natychmiast podniosła się z podłogi, szczekając głośno i machając ogonem, podskakując we wszystkie strony. Na ten widok, Zayn uśmiechnął się po raz pierwszy od prawie godziny i schylił się, by założyć obrożę na szyję suczki, której szczekanie nie ustało nawet na chwilę.

Po zapięciu obroży, brunet chwycił klucze od mieszkania i otworzył drzwi, wychodząc na klatkę schodową. Dwoma ruchami dłoni zamknął za sobą drzwi na klucz i, dzięki sile jego psa, zszedł na dół szybciej niż się spodziewał.

"Woah, spokojnie," zaśmiał się, kiedy Zara szybko przekroczyła metalowy próg drzwi i wybiegła na podwórko, ciągnąc Zayna za sobą.

Dzisiejsza - i wczorajsza, i przedwczorajsza - pogoda naprawdę dawała popalić. Dosłownie. Było trzydzieści siedem stopni w słońcu - które było wszędzie - i dwadzieścia pięć stopni w cieniu, a przy takiej temperaturze aż nie szło oddychać. Nie miał pojęcia który debil zapowiedział, że tegoroczne lato w Polsce miało być do dupy, ale ktokolwiek to był- Zayn miał nadzieję, że się teraz dusił od tej duchoty.

Kiedy Zara skończyła obwąchiwać trawę, Mulat pociągnął lekko smycz w swoją stronę, dając psu znak, by ruszył za nim. Szedł prosto przez kilka sekund, następnie skręcając w lewo za rogiem jego bloku.

Tradycyjnie, zderzając się z kimś.

"Sory," powiedział szybko Zayn, kiedy podniósł głowę, by spojrzeć na kogo wpadł. "O, cześć, Lou," zaśmiał się i przybił swojemu przyjacielowi żółwika na powitanie.

"Właśnie do ciebie szłem," powiedział Louis, a brunet jęknął.

"Szedłem, Louis, nie szłem," poprawił szatyna. "Uczysz się polskiego od osiemnastu lat i ciągle nie możesz zapamiętać takiej prostej rzeczy?" To było normalne, Zayn poprawiał go prawie codziennie od kiedy się poznali trzy lata temu. Chłopak był już w liceum i ciągle nie potrafił się poprawnie wysłowić, co czasem doprowadzało Mulata do szału, ale jakoś musiał tym żyć, bo to w końcu jego przyjaciel.

Znak [Ziam]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz