Gdy Bucky odszedł od miejsca w którym rozstał się z Jackiem poszedł w stronę zamku. Musiał spotkać się z królem gdyż król Albert chciał z nim coś ważnego a zarazem tajnego omówić. Kilkukrotnie zmieniał kierunek swej drogi na wszelki wypadek gdyby ktoś chciał go śledzić. Przeszedł kilka ulic i doszedł bramy która oddzielała zamek w którym mieszkał król od reszty miasta. Zostało to miasto w taki sposób zbudowane żeby na wypadek gdyby lud zaczęł się buntować, król mógł być bezpieczny za murami swego zamku. Brama była potężna, dużo wieksza niż ta którą przekroczyli jakiś czas temu wchodząc do miasta. Strzegło jej dwóch strażników, byli tak samo ubrani jak ci którzy strzegli bram miasta. Dwóch łuczników którzy stali na swych stanowiskach założyli strzały na cięciwę. I byli gotowe do oddania strzału.
- Czego tu szukasz? - warknął starszy strażnik.
- Król Albert chciał się ze mną widzę, więc jestem - odparł Bucky, po czym po chwili dodał - Nazywam się Bucky z Runeverry.
- Faktycznie, ktoś taki jak ty miał dziś przyjść do króla.
Młodszy strażnik wyciągnął kawałek pergaminu z kieszeni i go rozwinął. Spoglądał to na Buckiego to na kawałek pergaminu. Miał na pergaminie napisane jego imię oraz rysopis.
- Wejdź - powiedział młodszy strażnik - król Albert czeka na ciebie w głównej sali.
Idąc przez długi korytarz, spoglądał na prawo i lewo. Na ścianach widniały obrazy ukazujące portrety poprzednich władców.
Gdy pojawił się przed drzwiami, które prowadziły do głównej sali. Zatrzymało go dwóch strażników. Poinformowali go żeby zaczekał i oddał im swoją broń. Uczynił to z niechęcią, gdyż zawsze nie rozstawał się ze swoją bronią. Gdy oddawał broń jeden ze strażników zniknął za drzwiami by poinformować króla o jego przybyciu.- Wejść - usłyszał.
Wszedł posłusznie do głównej sali. Na końcu sali siedział król na swoim tronie. Ubrany w szatę królewską mężczyzna uśmiechnął się na jego widok. Był lekko otyły, miał mały nos a oczy były niebieske. Wydawało się że przed nimi nic się nie ukryje.
-Wasza wysokość - powiedział Bucky tym samym kłaniając się nisko przed królem.
- Witaj Bucky - odparł - chciałem z tobą porozmawiać o tobie - mówiąc " tobie " wskazał na niego palcem.
- Co, wasza wysokość, chce wiedzieć na temat prostego wędrowca?
Ciekawie co chce ode mnie król. Mam nadzieję że nie chce rozmawiać o moich dość nie zbyt legalnych pokazach pirotechnicznych, które wykonywałem w różnych wsiach i miastach. Prawdę mówiąc król nie zajmuje się takimi błahostkami. Nie. Zdecydowanie nie chodzi mu to.
- Otóż, doszły mnie słuchy że jest z ciebie całkiem dobry czarownik jak i alchemik - odpowiedział król - Ale przechodząc do rzeczy, chciałbym cię zatrudnić jako osobistego czarownika i alchemika. Podobno jesteś uczciwy, a mało jest magów i osób zajmujących się alchemią którzy są uczciwi wobec swego pracodawcy.
Król często przechodził od razu do rzeczy. Nie lubił owijać w bawełnę. Doskonale zdawał sobie sprawę że ludzie nie lubią gdy król zamiast od razu przekazać krótko i zwięźle wiadomość, rozpowiada się na godzinę albo i dłużej.
- Wasza wysokość chce mnie zatrudnić? - spytał z niedowierzaniem Bucky - z wielką chęcią tylko jest mały problem - dodał po chwili - co z Jackiem? Nie mogę go tak o zostawić.
- Nie martw się, mój drogi. Moja w tym głową żeby miał zajęcie. Będzie również dla mnie pracować tyle że w terenie - mówiąc to uśmiechnął się serdecznie, po czym dodał po chwili raczej do siebie niż do słuchacza - podobno z niego niezły myśliwy.
- W takim razie nie mogę się nie zgodzić na taką ofertę - mówiąc to uśmiechał się cały czas na myśl że w końcu będzie miał z swoim przyjacielem możliwość ustatkowania się - A król rozmawiał już z Jackiem? - dodał po chwili.
- Tak, tak. Zgodził się pracować dla mnie - odparł po krótkiej chwili.
A to wieprz z Jacka, nic mi nie powiedział że będzie pracować dla króla. W sumie ciekawe kiedy z nim rozmawiał, skoro dopiero teraz przybyliśmy do miasta.
- Idź za Antonim jest on moim służącym, on cię poprowadzi do twojej komnaty. Możesz odejść - powiedział król.
- Oczywiście.
Ukłonił się jeszcze raz i poszedł za Antonim. Zaprowadził go do jego nowej komnaty. Znajdowało się tam łóżko dwuosobowe, szafa dwudrzwiowa na ubrania i biurko.
