O szóstej obudził mnie dzwonek, który dochodził z mojego telefonu. Wstałam z łóżka po czym udałam się do pokoju naprzeciw mojego. Otworzyłam drzwi nie licząc się na jakąkolwiek delikatnosć.
Rozejrzałam się po pokoju siostry, w którym jak zwykle panował nieład. Wchodziłam tu w ostateczności, z nadzieją, że tego dnia nie zostanę pożarta przez jakiegoś stwora.-Roxie wstawaj.
Podeszłam do łóżka na którym leżała moja siostra, po czym zrzuciłam z niej kołdrę.
-Wstawaj pasożycie.
Dziewczyna po dłuższej chwili westchnęła ciężko i usiadła na materacu. Odgarnęła swoje blond włosy z twarzy. Spojrzała spod w pół przymkniętych powiek, po czym sięgnęła po poduszkę i zamachnęła się nią w moją stronę. Podniosłam poduszkę z ziemi, która przed chwilą odbiła się od ściany, i odrzuciłam w jej stronę.
-Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie pasożytem, to wsadzę ci parasol w dupę tak głęboko, że wyjdzie gardłem. -Powiedziała zachrypniętym głosem.
Kochana jak zawsze.
-Dziwne masz te fetysze. -przewróciłam oczami. Odwróciłam się na pięcie w stronę drzwi, po czym dodałam.
-Zbieraj się, kaszojadzie.Roxie zaczęła coś mamrotać pod nosem, prawdopodobnie wyklinając mnie trzy pokolenia wstecz, jednak nijak to skomentowałam, i nie odwracając się wystawiłam w jej stronę środkowy palec wymaszerowałam z pokoju.
Poł godziny później zeszłam na dół, by zrobić sobię kawę.
W kuchni zastałam naszych rodziców. Tata siedział przy stole jedząc jajecznicę, a mama stała oparta o blat pijąc kawę ze swojego ulubionego kubka. Susan Wilson to najpiękniejsza kobieta jaka istnieje na tej planecie, pierdolona Afrodyta. Najpiękniej wygląda właśnie w takim porannym wydaniu, zaspana otulona ciepłym szlafrokiem z blond włosami związanymi w luźna kitkę, a jej zielone oczy podkreślały złote oprawki jej okularów. Timothy Wilson, równie przystojny co jego żona. Wysoki mężczyzna z włosami zaczesanymi w tył.
-Cześć, wyspałaś się? - Tata spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami przepełnionymi troską. Uśmiechnęłam się, po czym nalałam kawy do kubka i upiłam łyk.
- Hej, tak. - przez chwilę jeszcze rozmawiałam z tatą, a gdy przyszła Roxanne wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do mojego czarnego BMW M3.
Śmiało mogę stwierdzić, że jestem córeczką tatusia. Od zawsze miałam z nim dobry kontakt, a Roxie i Nicholas głównie trzymali się z mamą. Wygląd odziedziczyłam własnie po Timothy'm, ciemnobrązowe gęste włosy, i tego samego koloru oczy. Tata w genach nie tylko przekazał mi wygląd, ale i charakter oraz miłość do motoryzacji.
Oboje byliśmy uparci i dość nieufni do innych ludzi.
Podrzuciłam Roxie pod jej szkołę, po czym ruszyłam pod swoje liceum.
Zaparkowałam na parkingu i udałam się pod salę, w której mieliśmy aktualnie lekcje, pod ktorą czekali już na mnie moi przyjaciele. Zane, Alice Lucas, Kate, oraz mój chłopak William.
Zane Brown, wysoki chlopak o ostrych rysach twarzy, czarnych włosach i niebieskich oczach. Ma wiele tatuaży, i weekendy spędza w studiach, gdzie uczy się to robić. Każdy w szkole ma go za szkolnego Bad boy'a, jednak z natury chłopak jest miły. Alice Anderson, wysoka dziewczyna o brązowych oczach i pofarbowanych na czerwono włosach. Lucas Evans, niski blondyn o niebieskich oczach i łagodnych rysach twarzy jak jego siostra Kate Evans. Kate jest niską blondynką o zielonym kolorze oczu. Oboje są energiczni. I uparci. William Hughes. Najpopularniejszy chłopak w szkole. Mój chłopak. Jest wysokim blondynem o niebieskich oczach.- Rose, będziesz jutro prawda? - Spytał William
- Tak, ja będę. A wy?
-No skoro ty idziesz, to oczywiste jest to, że my też. -powiedziała Kate.
uśmiechnęłam się, po czym złożyłam pocałunek na wargach Williama.
-Dobra kochasie już dość, bo zaraz zaczniecie się pieprzyć na naszych oczach, a ja niespecjalnie mam ochotę oglądać porno na żywo. - powiedziała blondynka, a pozostała trójka zaczęła się śmiać. Poza mną i Williamem. Gdyby wzrok mógł zabijać, właśnie patrzylibyśmy na trupa.
Po chwili zadzwonił dzwonek i udaliśmy sie do klasy. William uczęszczał do innej klasy, dlatego też udał się w inną stronę.
Pierwszą lekcję jaką dziś mieliśmy, była historia, której całym sercem nienawidziłam. No błagam, na jaki chuj mi wiedzieć to wszystko? Co było nie wróci.
Usiadłam z Lucasem w ławce, Zane siedział z Kate, a Alice usiadła ze swoim chłopakiem gdzieś na drugim końcu klasy.
Do klasy weszła profesor Smith, po czym zaczęła prowadzić lekcję.
~~~~~
-Rosalie Wilson! - Wrzasnęła Smith, a ja gwałtownie podniosłam głowę znad książek.
- Do tablicy.
O kurwa to po mnie.
Podniosłam się z krzesełka i stanęłam przed tablicą.
- Rewolucja Francuska. Podaj datę, i jakie były jej przyczyny. - powiedziała patrząc na mnie znad oprawek jej okularów. Zacisnęłam usta w wąską linię. Kurwa, nic nie wiem. Zaczęłam mówić cokolwiek, ale Smith przerwała mi w połowie zdania. Kobieta zdjęła okulary z nosa i przetarła twarz dłonią.
- Odkąd uczę w tej szkole, większych bzdur nie słyszałam. Siadaj.
No to jestem w dupie, dostanę szmatę na sto procent. Mama nie puści mnie jutro na urodziny do Williama.
Wróciłam do ławki odprowadzona głosnym westchnieniem profesorki.
- Rosalie, zaliczysz ten przedmiot tylko dlatego, że cię nie znoszę, i chcę mieć od ciebie święty spokój.
Cóż, są plusy tej sytuacji, przynajmniej zaliczę z historii.
Smith zaczęła dyktować to, co mamy zanotować. Sięgnęłam po długopis, i spojrzałam do zeszytu. Obie strony były zapełnione... Męskim przyrodzeniem.
Spojrzałam na Lucasa, który już teraz prawie sikał ze śmiechu.-Lucas, jeśli jesteś gejem mogłeś nam to powiedzieć, a nie rysować mi armię kutasów w zeszycie. - szepnęłam.
Z satysfakcją obserwowałam jak rozbawienie jednego z bliźniaków zmieniało się w szok. Zane z przodu zaśmiał się kręcąc przy tym głową w niedowierzaniu, a Kate, która własnie piła wodę, wypluła ją na Zane'a, który zjechał ją morderczym spojrzeniem.
Reszta lekcji minęła nam spokojnie.
~~~~~
Wróciłam do domu z zamiarem obejrzenia jakiegoś fajnego serialu. Rodzice byli w pracy, a Roxy u koleżanki. Już miałam włączać pierwszy odcinek, kiedy w pomieszczeniu rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu. Kate dzwoniła na naszej grupie.
-Co, już się stęskniłaś? -sarknął Zane.
-No jeśli ci to podwyższy ego, to tak sobie wmawiaj. - mruknęła Kate, po czym dodała.
- Dobra, jeśli stoicie to lepiej usiądźcie bo was wypierdoli z kapci ta informacja.-Oho, to coś między ,,Lucas jest gejem,, a ,,jestem w ciąży,, - zaśmiała się Alice, a blondyn zmroził ją wzrokiem.
- Kate mów co masz mówić i przestań zakłócać mój cenny spokój. - powiedział blondyn.
-Postrach Seattle wraca na rejony. - Powiedziała, a ja zmrużyłam oczy zastanawiając się, o kogo może chodzić.
------
CZYTASZ
two sides of roses
Romanceszczerze to nie wiem. Coś tam pisze, może akurat przypadnie to komuś do gustu na co mam szczerą nadzieję. Tyle ode mnie, cześć!