3

86 22 13
                                    

Hyunjin od zawsze chciał, by było po jego myśli.

Kiedyś uważał to za absolutną zaletę, dzisiaj jednak dostrzega w tym absurdalną udrękę.

Od dziecka matka powtarzała mu, że trzeba myśleć tylko o sobie, bo to klucz do sukcesu. Sukcesu nie tylko materialnego, ale też w każdej innej dziedzinie życia. Mówiła mu, że jest najlepszy, najpiękniejszy, najmądrzejszy. W jej oczach był małym królem tego przeklętego świata, którym miał zawładnąć.

Trudno było mu w to wątpić.. Przecież ma lustro, a od dziecka wyróżniał się swoją urodą i wyjątkową osobowością. Gdziekolwiek się pojawił, wzbudzał podziw. Każdy go pragnął, każdy marzył, by być taki jak on. Być może było to dziwaczne.. Nie, to było dziwaczne, bo ich nie tak całkiem różne osoby, nigdy w życiu się nie spotkały.

Podświadomie unikały i bez żadnych racji sobą gardziły.

Hwang Hyunjin. To imię przewijało się od czasu do czasu gdzieś koło uszu Lee Felixa. Nie był jednak wystarczająco interesujący, by zwrócić uwagę piegowatego. Po tym co młodszy słyszał, mógł tylko stwierdzić, że lada moment stoczy się szybciej niż wszyscy podejrzewają. Że te życie przerośnie go i pożre bez uprzedzenia.

Ha! Kto by się spodziewał! Lee Felix znów miał rację. Hyunjin upadł jeszcze przed tym jak Felix na niego spojrzał.

Nigdy nie słyszał jego głosu, nie znał jego spojrzenia, ale miał go w pogardzie. Podświadomie. Irytował go sam fakt jego istnienia. Czuł, jakby tamten stąpał po tej samej ścieżce, chcąc rywalizować o coś, co należało tylko do niego. O dominację. O legendę, którą Felix miał stać się na tych szkolnych korytarzach.

W rzeczywistości, kiedy nieświadomie mijali się w tłumie uczniów, żaden z nich nie miał pojęcia, że toczy niewypowiedzianą bitwę o to, kto zostanie zapamiętany. Kto stanie się symbolem tej szkoły. Kto wyryje swoje imię na jej murach. Nie trudno jest stwierdzić, kto faktycznie nią jest. Kto wykreował swój świat na tyle, by móc utrzymać się w głowach tych, co zdołali o nim tylko usłyszeć.

Zatrzymał się w głowach profesorów nawet tych, którzy wścibsko pokazują to, jak surowi potrafią być. Straszą porażką Lee Felixa.. Choć nigdy jej nie odniósł. Wręcz odwrotnie, wspina się na wyżyny swoich możliwości i zrobi wszystko, by każdy człowiek o imieniu Han Jisung na tej pieprzonej ziemi, miał koszmary o jego osobie.

Chce być jego traumą i żywym wcieleniem ideału. Niech podziwia i marzy o ustach, które rozkochały jego chłopaka. Niech patrzy, obserwuje i podziwia, bo tylko to mu pozostało.

— Tylko uważaj! Bo z takimi ocenami skończysz jak Lee Felix!

Jeden z profesorów wykrzyczał, choć jeszcze rok temu wręczał mu najszczersze gratulacje za najlepszą średnią tej placówki. Gdyby tylko mógł, pogratulowałby dodatkowo inteligencji.

Był inteligenty. To coś, czego odmówić mu zdecydowanie nie wolno. Doskonale wiedział jak poprowadzić język, by postawić na swoim, jak przekręcać sytuacje na swoją korzyść. Wiedział, gdzie spojrzeć i gdzie się pojawić, by zyskiwać na każdym etapie.

Hm.. Może dość o Felixie, na niego będzie jeszcze czas.

Siedzi w aucie swojej matki, na tylnim siedzeniu ściskając w dłoni swój telefon. Jak skazany na śmierć, obserwuje spływające po zmarzniętej szybie krople deszczu. Wydają się leniwe, jakby chciały przeciągnąć te chwile bez końca, a może to tylko jego wrażenie, bo sam pragnie, by czas przestał na chwilę pędzić. Od tygodnia wszystko zdaje się walić pod jego nogami, jakby świat uparł się, by runąć na jego oczach. Ostatanio dni, to pasmo drobnych porażek, na które przestał mieć siłę.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

sweet dreams, Sky // HyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz