1. Burza

5 0 0
                                    

- Ile jeszcze razy mam ci powtarzać, że masz się nie zbliżać do  Louisa! 

- A ile razy ja mam ci jeszcze powtarzać, że to pieprzony debil, warty tylko ciebie i jedyne co od  niego chciałam to zeszyt, który mu pożyczyłam w zeszłym tygodniu! 

Mam już dość tego jej gadania. Jest nadętą księżniczką i myśli, że może wszystko  bo jej tatuś ma firmę i są bogaci. Żeby było jasne, kiedyś się przyjaźniłyśmy a teraz się nienawidzimy, a w tej chwili właśnie obrywam za pożyczenie temu kretynowi Louisowi zeszytu. Kiedyś byliśmy parą, teraz jest chłopakiem Lydii, czyli tej która właśnie mnie beszta wraz ze swoimi kumpelami.

- Jedyną pieprzoną debilką tutaj jesteś ty! - O jeny, ale laska się wkurzyła, drze się tak, że pewnie pół miasta ją słyszy. - Myślisz, że kto ktokolwiek cię  lubi? Jesteś jebaną dziwką! Nawet własny ojciec miał cię dość. Jesteś żałosna!

W momencie łzy napłynęły mi do oczu i wybuchłam głośnym płaczem.

- Co ty tam wiesz! Jesteś okrutna, nie rozumiem jak ktokolwiek może cię lubić!

- Powtórzę, jesteś żałosna. Jeśli myślisz, że nikt nie wiedział, że twój biedny tatulek popełnił samobójstwo i, że to w cale nie był wypadek, to jesteś jeszcze głupsza niż myślałam, Isabelle Wood.

Spojrzałam na nią ze łzami w oczach, i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Za parę minut miałam busa powrotnego do domu, a zapowiadało się na burzę. Ponieważ jest już końcówka maja, burze są dość częste, a ja nie mam zamiaru wracać w ulewie do domu. 

Wygrała. Jak zwykle wygrała ze mną. Zawsze wygrywa. Dobrze wie co jest moim słabym punktem. Rodzina. Rodzina, którą w teorii mam lecz w praktyce nie zupełnie. Jedyna osoba, która mi została to Devon, mój młodszy brat.

- Uciekaj ofiaro! Tylko to ci już zostało! Nawet twoja mamusia woli alkohol bardziej niż ciebie!  

- Przegięłaś głupia dziwko. - szepnęłam do siebie.

- Co ty tam jeszcze gadasz kruszynko? Chyba biedaczka ma schizofrenię.

Odwróciłam się, podeszłam do niej i skrawkiem białej koszuli wytarłam policzki z łez, przez co na rękawkach zostało trochę tuszu i pudru.

- Słuchaj uważnie. - Odchrząknęłam, po czym kontynuowałam. - Możesz sobie mnie obrażać ile chcesz, śmiać się a nawet znęcać się. Ale od mojej rodziny się odpierdol! - wykrzyczałam jej zaledwie parę milimetrów przed twarzą.

- Jeszcze jakbyś miała jakąś rodzinę. - Wyszeptała, patrząc mi w oczy.

Delikatnie się odsunęłam, po czym wycelowałam w jej piękną twarz z pięści. Szybko się odwróciłam i pobiegłam na przystanek. W tle słyszałam jak dziewczyna jeszcze coś krzyczy, a  kontem oka widziałam niewielki strumień krwi.

 Dobrze jej tak. - Pomyślałam w duchu.

Nagle z nieba runął ogrom deszczu i zaczęło się delikatnie błyskać. W ostatniej chwili zdążyłam wsiąść do busa.

Siedziałam z samego tyłu i przyglądałam się ludziom wsiadającym w pośpiechu do busa. Matki z dziećmi, starsze panie z zakupami, nastolatkowie ze smartfonami wracający ze szkoły i inni zapewne wracający z pracy. Odwróciłam się i spojrzałam na małe kropelki spływające po szybie. W odbiciu z okna zobaczyłam swoje odbicie. Wyglądam jak potwór, nic dziwnego, że wszyscy się tak na mnie patrzą. Potargane włosy, rozmazany makijaż, ubabrana koszula i zaczerwienione oczy, to tylko kropla przelanej goryczy. 

Poczułam, że ktoś się do mnie dosiada więc postanowiłam zerknąć. Była to młoda pani, zapewne lekko po trzydziestce. Miała na sobie cieniutki, beżowy płaszczyk, białą koronkową bluzkę, oliwkową spódnicę do kolan i czarne buty na bardzo niskim obcasie. Lekkie, kręcone, kasztanowe włosy, czerwone usta a w dłoni trzymała przemoczoną parasolkę. Szczerze? wyglądała trochę jak z poprzedniej epoki, Ale nie mi oceniać innych ludzi. Każdy ma swój styl.

PerłyWhere stories live. Discover now