Siedziałam w swoim pokoju, gdy dochodziła godzina 19. Powoli odsunęłam się od biurka razem z krzesłem i zamknęłam laptopa. Wyprostowałam się i lekko ziewnęłam, podniosłam do ręki telefon i włączyłam. Nic ciekawego, no tak. Jedna nowa wiadomość, nawet wiem od kogo. To mogła być tylko Stella.
Stella to moja "dobra" znajoma. Dlaczego nie przyjaciółka? Być może dlatego, że nie lubię jej wystarczająco, a może dla tego, że to jednostronna znajomość, w której ja gram rolę słuchacza, lecz nie mogę dodać nic od siebie. Wiecie nie zerwę tej znajomości nawet jeśli jest toksyczna czy coś w tym stylu. Dlaczego? Dlatego, że boję się zranić czyjeś uczucia i zostać oskarżoną o obrażanie się o byle gówno czy jakoś tak. Uwierzcie lub nie ale było tak już wiele razy i w tej znajomości i w innych. Może to kwestia mnie, a może tego, że nie trafiam na dobrych ludzi.
Stella jest starsza ode mnie o 2 lata. Tak, ma 19 lat. Bardzo jej współczuję, ponieważ wiele przeszła. W młodości rodzice znęcali się nad nią, straciła brata i dwie siostry oraz jest cholernie wrażliwa. Dwa razy była w szpitalu i ma na koncie parę prób. Koniec końców chyba w końcu zaczęło jej się układać.
Pojawiła się w moim życiu dokładnie siedem miesięcy temu, czyli w tedy kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Zostałam odrzucona przez starych znajomych i chłopaka, zmarł ojciec, matka zaczęła pić i skończyły się pieniądze. Stell była w tedy nowa w klasie i nikt nie chciał się z nią zadawać bo wydawała się dość straszna. Wiecie ciemne włosy, blada karnacja, ciemne oczy i ciemne ubrania. Mi oczywiście to nie przeszkadza, jak już wspominałam każdy ma swój styl. Nie oceniaj książki po okładce.
Był początek roku, a mnie nie było stać na książki, więc musiałam dosiadać się do kogo się da. Niestety jak się domyślacie nikt nie chciał ze mną siedzieć. Pewnego dnia musiałam zapytać się Stelli czy mogę z nią usiąść a ta się zgodziła. Od tamtej pory wszystko robiłyśmy razem, a ja myślałam, że w końcu znalazłam swoją "najlepszą przyjaciółkę". Zaczęłam jej ufać i chciałam się nawet zwierzać. Jednak życie szybko weryfikuje. Zawsze gdy zaczynałam coś mówić, dziewczyna przerywała mi, zlewała, ignorowała bądź zaczynała mówić o sobie. Ani trochę nie liczyło się moje zdanie tylko jej. Jak się też okazało byłam tylko chwilowym pocieszeniem na czas szkoły, gdzie nie ma jej przyjaciółek, ponieważ chodzą gdzie indziej.
Oczywiście rozumiem, że ktoś ma innych przyjaciół i nie przeszkadza mi to. No chyba, że w momencie, w którym zapomina o tobie i gada z tobą tylko w tedy gdy nie ma nikogo innego. Nie zmienia to faktu, że jej nie lubię lecz naprawdę to robi się irytujące, gdy dzwoni do mnie tylko, gdy pokłóci się z Bety (jej bff). Nie uważam się za psychologa ani telefon zaufania, lecz zawsze z pokorą wysłuchuje co ma do powiedzenia. Wystarczą mi moje problemy i nie chcę aby ktoś inny miał pod górkę, dlatego służę za powiernika Stelli i już do tego przywykłam.
- Hej. Możemy pogadać? Pokłóciłam się z Bety i chcę poznać twoje zdanie. - Przeczytałam sms 'a i głośno westchnęłam
- Tak, jasne. Czekaj 10 minut i zadzwonię.
Spojrzałam na malutkiego około 4 miesięcznego kotka, który spał na moim łóżku.
- Zazdroszczę ci maluchu.- Powiedziałam do niego i pocałowałam go.
Wzięłam do ręki bluzę i słuchawki po czym zeszłam na dół.
Odkąd wprowadziła się rodzinka z Francji minęły prawie dwa tygodnie, co oznacza, że już za tydzień zaczynają się wakacje. Aktualnie jest sobota. Przywykłam już do ciotki i perfekcyjnej Victorii. A co do mamy... Muszę czekać jeszcze miesiąc aby ją odwiedzić, ponieważ nie mam jeszcze 18 lat, a ciotka mnie nie puści. Póki co wysyłam jej co jakiś czas paczki ze słodyczami i innymi pierdołami, czasem dodam też list lub zdjęcie.
YOU ARE READING
Perły
Teen FictionIsabelle Wood to niezbyt lubiana przez rówieśników siedemnastolatka, z problemami i rodziną na głowie. Gdy w dość niecodzienny sposób poznaje dwudziestoletniego Nicka Evansa, chłopaka z tupetem i niegrzeszącego dobrym zachowaniem, jej życie zmienia...