ROZDZIAŁ 4

7 2 0
                                    

ELIZABETH

Już myślałam że nie uda mi się namówić tego sztywniaka na imprezę. Każdy z nas nosi w sobie żałobę ale minęły już trzy miesiące od wypadku Davida. Może i nie powinnam ale impreza dzisiejszej nocy wydaje mi się odpowiednim zakończeniem tego rozdziału naszego życia. Czuję smutek i cholerną pustkę przez świadomość, że już nigdy więcej go nie zobaczę. To jego dopuściłam do siebie po wielu latach uciekania od bliskości. Teraz wiem, że będę musiała przemóc się ponownie w przyszłości. Nie mam jednak pewności, że jeszcze mi się to uda.

To tak cholernie boli...

Nie chcę wyjeżdżać z Houston pogrążona w smutku. Tym bardziej, z niezamkniętą rozmową z resztą chłopaków. Muszą się dowiedzieć o naszej decyzji chwilowego wyjazdu, mimo że Jayden już się wie.

Nie chciałam tego mówić Luce, a szczególnie o moim planie. Wiem, że nie ma nastroju na zabawy ale dzięki Jaydenowi udało mi się zorganizować wspólne spotkanie. On zajął się resztą zespołu a ja musiałam jedynie namówić mojego niesamowicie upartego kuzyna na wyjście poza hotel. Właściwie to oprócz Davida jeszcze z nim miałam dobry kontakt.

— Rany boskie, długo jeszcze?! — Dociera do mnie zniecierpliwiony głos mężczyzny. — Tak bardzo chciałaś wyjść na tą cholerną imprezę a teraz się ociągasz kuzyneczko!

Parskam śmiechem bo bawi mnie jego zachowanie.

— Ktoś tu jednak nie może się doczekać! — mówię podekscytowana.

— Spierdalaj. — Burczy, wchodząc do mojej sypialni.

Dostrzegam jak mężczyzna lustruje mnie wzrokiem.

— Masz zamiar tak wyjść? — pyta, robiąc wielkie oczy. — Elizabeth!

— A co ci nie pasuje w moim seksownym ubiorze?

Poruszam zmysłowo biodrami, aby jeszcze bardziej go wkurzyć. Nie jestem małym dzieckiem tylko kobietą i właśnie dlatego podkreśla swoje atuty w postaci szczupłej sylwetki. Chociaż w tym matka natura postanowiła być chojna.

— No właśnie! Sama przyznałaś że w seksownym!

— Oj tam nie przesadzaj, pokazanie trochę ciałka nie zaszkodzi.

— Jak chcesz. — rzuca wściekle. — Ale ja z opresji nie będę cię wyciągać. — Kręci głową marszcząc brwi.

— Nie będziesz musiał. — podchodzę w jego stronę, łapiąc go za policzki i potrząsając nimi lekko. — Ktoś tutaj chyba jest zazdrosny...

— Nie jestem. — Strzepuje moje dłonie ze swojej twarzy, robiąc przy tym groźną minę. — Po prostu się nie chcę, żeby stała ci się krzywda.

— Nie stanie. — zapewniam go. — Już nie stanie...

Słyszę dźwięk mojego telefonu. Podskakuję, podrywając się z miejsca i wyciągam urządzenie z torebki. Czytam szybko wiadomość informującą, że nasza taksówka właśnie czeka przed hotelem.

— Poza tym nie zdążę się przebrać. — Oznajmiam zbierając swoje rzeczy. — Wychodzimy!

Godzinę później wchodzimy do jednego z popularniejszych klubów w Houston. Od razu na wejściu uderza we mnie odór papierosów wymieszanych z potem i sztucznym dymem. Nie zniechęca mnie to jednak a z reguły bardziej nastraja na imprezę. Dostrzegam tłum ludzi, którzy już bawią się w najlepsze. Dobrze że z Lucą zdążyliśmy coś zjeść bo obstawiam, że jednak wyjątkowo dobrze spędzimy ten wieczór.

Kieruję się w stronę loży, według wskazówek Jaydena. Wtedy w samochodzie, gdy mój kuzyn odszedł kawałek dalej mogłam na szybko przegadać szczegóły wieczornego wyjścia.

Albanian Love (+18!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz