Prolog

13 0 0
                                    

- Lilianno nie znajdziesz sobie pracy projektując kwiaciarnie - przewróciłam oczami na komentarz rodzicielki odwracając wzrok od mojego rysunku

- Kto powiedział że szukam sobie pracy? - wróciłam do projektowania budynku.

- Twój portfel.

Po tych słowach mama odwróciła się i wyszła z pokoju nie zamykając za sobą drzwi..mój boże. Zignorowałam ruch matki i chcąc wrócić do wcześniejszego zajęcia mój iphone zawibrował. Dzwonił Asher na facetime, szybko nie myśląc poprawiłam fryzurę i postawiłam telefon na przeciwko mnie w tym samym momencie odbierając. 

- Ej stara Elijah wrócił do Olivii i... a ty znowu projektujesz tą biblioteke?

- Kwiaciarnie, Asher - parsknęłam śmiechem widząc jak mój przyjaciel robi zdziwiona twarz. Znałam Asher'a od 2 klasy podstawówki, wytrzymaliśmy razem liceum, a teraz na college'u wybraliśmy ten sam kierunek - architektura. Co prawda ja znajduje sie tu z powołania, a mój przyjaciel z przypadku. Od najmłodszych lat była Lily i Asher nigdy sam Asher, lub sama Lily. - Asher?

- No co tam.

- Moge dziś u ciebie spać? Nie chce zbytnio dziś widzieć sie z matką.

- drzwi zawsze otwarte, młoda.

Nie minęło pół godziny, a ja już wchodziłam do domu mojego przyjaciela.

- Dobry wieczór wszystkim! - krzyknęłam wiedząc, że rodzice Ashera są w domu.

- Dziękujemy i nawzajem lily! - usłyszałam Panią Anne na co uśmiechnęłam sie sama do siebie. Zapukałam do pokoju Ashera, a następnie weszłam. Od razu położyłam się na łóżku obok chłopaka.

- Papierosa - zaproponował mi wyciagając do mnie paczke papierosów.

- Nie pale - Odmówiłam wiedząc, że przyjaciel znów wyłoży mi swój monolog o tym że kiedyś i tak umre, a papieros z nim nie zatruwa płuc. Obydwoje wiedzieliśmy jaki miałam stosunek do papierosów, lecz Asher nigdy sie nie poddawał. - Matka znów sie przyczepiła, że znów projektuje kwiaciarnie.

- Nie rozumiem twojego zapłonu na tą kwiaciarnie, ale przyczepianie sie do ciebie jest niepotrzebne.

- Dziekuje, że chociaż ty mnie rozumiesz. Jak Liv?

- Nie rozmawiałem z nią, ale rozmawiałem z jej mamą i jej stan jest w porządku - 5 dni temu nasza przyjaciółka - Liv, trafiła do szpitala z powodu bulimii. Znaliśmy Liv od 12 klasy liceum i od tamtej pory nie wyobrażaliśmy sobie życia bez niej.

Mój przyjaciel wstał i udał się do okna i je otworzył w celu wywietrzenia pomieszczenia z smrodu papierosów. Zerwałam się chcąc jak naszybciej zająć miejsce na fotelu, który na codzień służył jako wieszak do ubrań.

- Czemu na tym fotelu zawsze są jakieś ubrania - zapytałam.

- Zazwyczaj są tu ubrania, które są za czyste na pranie a za brudne na włożenie do szafy, albo jak mama daje pranie i nie chce mi sie chować - odpowiedział szybko - Ale dziś o dziwo posprzątałem z dedykacją dla ciebie.

Słuchałam przyjaciela gdy nagle poczułam wibracje w kieszeni co okazało sie być połączeniem od mamy. Kurwa. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha na co mój przyjaciel wyrwał mi telefon i kliknąl w opcje "głośnomówiący" 

- Słucham.

- Gdzie jesteś? Zaraz przyjeżdża Alexander i podaje obiad, a ciebie wciąż nie ma - powiedziała udając przewrażliwioną matkę - wreszcie poznasz Alexandra, w końcu za pół roku odbędzie sie nasz ślub, a ty jak zwykle zwlekasz z poznaniem go - Kątem oka widziałam jak Asher przewraca oczami co w tamtym momencie wydawało mi sie okropnie zabawne na co parsknęłam śmiechem, gdy nagle poczułam na sobie wzrok przyjaciela mówiący w skrócie "zamknij morde"

- Mamo mam 19 lat, a nie 5. i jestem u Ashera. zjedzcie beze mnie.

- wstyd dla rodziny.

your own LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz