Następnego dnia było tak samo i następnego,i następnego. Właśnie temu nienawidziłam szkoły. Przychodzę z niej ,robię zadania, uczę się, idę spać i nie mogę zasnąć w nocy.
Leżąc na łóżku i wpatrując się w ścianę ,na moich słuchawkach leciało "Summer Bummer" Lany.
Wiedziałam ,że jutro jest impreza u Arona i idę tam z Jade. Bardziej co tam się będzie działało ,martwiłam się co ubrać.
Następnego dnia wstałam ,a przywitało mnie głośnie szczekanie ,mojego psa Vina. "Boże kiedy ty się oduczysz tak szczekać"- krótko pomyślałam ,przecierając swoje zaspane oczy. Ogarnęłam się do szkoły ,robiąc makijaż i zakładając jeansy z czarną koszulka na ramiączkach. Oczywiście założyłam biżuterię .
Zeszłam na dół ,a mama czekała na mnie ,by się ze mną pożegnać . Jechała na 4 dni z moim tatą na swój pokaz mody. Nie lubiłam ,gdy na jakiś czas oboje znikali .
-Papa ,wiesz że niedługo wrócimy. Zajmij się swoim bratem.- powiedziała i mocno mnie objęła.
Szybko przytuliłam się z tatą ,a rodzice zniknęli za drzwiami domu.
Szczerze nie wiedziałam ,czemu Ethan nigdy się z nimi nie żegnał ,chyba nie lubił pożegnań.
Kilka minut później czekał na mnie w swoim aucie . Zakładając jeszcze buty ,wsiadałam do pojazdu.
-Idziesz na imprezę Arona ,co nie?- Spytałam go ,wiedząc jaka będzie odpowiedź.
-Tak.- Szybko odpowiedział.
-Wiesz ,bo ja też idę ,podwieziesz mnie i Jade?-Spytałam.
-Od kiedy ty chodzisz na jego imprezy?- Odparł ze śmiechem.
-Jade idzie i nie chciałam ,żeby była sama.-wzruszyłam ramionami.
-Dobra podwioze was ale macie się nie upić jak zazwyczaj ,a szczególnie Jade.- Ostatnia część zdania powiedział ciszej.
-oo martwisz się o nią ,jak słodkoooo.- Zadrwiłam z niego, a on szybko przewrócił oczami z lekkim uśmiechem.
Zgarneliśmy Jade po drodze ,jak zwykle.Resztę podróży śpiewaliśmy jakieś rapy ,lecące z jego Spotify.
Lekcje mijały szybko jak zazwyczaj, nadeszła pora lunchu. Razem z blondynką poszłyśmy zjeść na zewnątrz szkoły.
Bardziej od podróżowania z moją mamą lubiłam ,gdy z moją przyjaciółką śmiałyśmy się aż do bólu brzucha. Z nią dni szkolne były bardziej znośne. Tego dnia na tym lunchu też się z nią tak śmiałam.
koniec przerwy. Jade poszła do swojej klasy ,a ja tuż za nią wchodziłam do szkoły. Nagle ktoś złapał mnie za ramię i zaciągnął w kąt korytarza.
-Co ty odwalasz Aron?- powiedziałam odrazu gdy moje oczy spotkały jego.-Do mojego brata se gadaj, ale nie do mnie.-
-Boże Vi co ty taka się nerwowa zrobiłaś?-odpowiedział. Oczywiście znowu sarkastycznie.- Ja się chciałem spytać ,czy razem z twoja przyjaciółeczką ,zjawicie się dziś na imprezie?-
-Tak zjawię się ze swoją "przyjaciółeczką".- Odparłam ,robiąc gest cudzysłowiu palcami-Nie póściłabym jej samej na imprezę, a szczególnie do ciebie. Co jakbyś jej dał śmiertelną dawkę.-Odparłam kompletnie poważnie ,idąc wolnym krokiem na lekcje.
- To nie było śmieszne. Z resztą skończyłem z tym.- Powiedział
- No mam nadzieję.- Przewróciłam oczami, a brunet dotrzymywał mi kroku.
Byłam spóźniona już chyba 5 minut.
-Nie masz czasem lekcji? Bo ja mam.- Rzuciłam słowami z nadzieją ,że przestanie koło mnie iść.
-Zaraz się zrywam, jakoś muszę przygotować tą imprezę.- Powiedział
Weszłam do klasy ,a wszystkie lekcje minęły dość sprawnie .Wróciłam do domu z bratem, co znaczyło jedno. Stanęłam w progu garderoby z wiedzą , że to nie będzie łatwy wybór. Siedziałam tam chyba z godzinę ,lecz w końcu za radą SMSa przyjaciółki ,zdecydowałam się na sukienkę w panterkę o ciemniejszych kolorach. Następnie dopięłam włosy w kok i nałożyłam makijaż ze sztucznymi rzęsami. Wzięłam torebkę i stanęłam przed drzwiami wyjściowymi.
Wzięłam oddech ,wychodząc z domu. Mój brat już na mnie czekał w aucie. Jak zwykle.
Wsiadłam do auta ,zgarneliśmy Jade i szybko pojawiliśmy się przed domem Arona. Była już chyba 21 ,więc powoli robiło się ciemno. Weszliśmy do środka. Mnie i blondynkę ,moje koleżanki szybko namówiły ,żeby iść zatańczyć.
Razem z nimi tańczłyśmy, na parkiecie w dużym salonie, a czerwone plastikowe kubki walały się po stołach. Na głośnikach leciała "Gasolina".
Traciłam dech ,więc zostawiając moje koleżanki, postanowiłam ,że pójdę po picie. Rozmawiając z moimi kolegami w kuchni ,ktoś złapał mnie od tyłu za ramię. Oczy wszystkich wylądowały na moim bracie.
-Możemy pogadać?- Wyrwał Ethan.
-No spoko..- odpowiedziałam nie pewnie.
Wyszliśmy na zewnątrz ,a on nerwowo zaciskał szczękę.
- Twój były przenosi się tu do szkoły.- Jego oczy mówiły za siebie.-Nie pierdol.- Powiedziałam z poważną miną.- Ale po co ?Został mu ostatni rok nauki.Pewnie chce uprzykrzyć mi życie, jak to on.-
-Nie mam pojęcia, ale jak nawet się do ciebie odezwie ,mów mi.- Odpowiedział.
Szybko mnie opuścił ,podchodząc co swoich kolegów i Arona, którzy stali nad basenem.
Wróciłam do środka domu, wzięłam Jade za rękę i szybko powiedziałam jej że Leo wraca.
- Zalewasz.- Powiedziała blondynka z otwartą buzią.- Ja nie wierzę. Czemu po zdradzaniu ciebie ,nagle postanowił ,że przenosi się do szkoły ,gdzie ty chodzisz-
-Nie mam pojęcia ,ale to jest chore.-powiedziałam z powagą.
Leo był dla mnie toksyczny. Nie pozwalał mi na wiele rzeczy. Teraz mnie to śmieszy ,lecz byłam w nego zapatrzona. Był strasznie zazdrosny i toksyczny .Nienawidził ,gdy widział mnie rozmawiającą z innych chłopakiem. Kiedy dowiedziałam się ,że mnie zdradził, magicznie przejrzałam na oczy. Nie płakałam za nim ,nawet nie jestem pewna czy go kochałam? Trudna sprawa, szybko weszliśmy w związek, ponieważ poznaliśmy się na wakacjach.
Siedziałam na schodach ,rozmawiając z Jade o Leo śmiejąc się ,jaki to nie był i co stracił. Aron wtrącił się w naszą rozmowę ,a nasze oczy zawędrowały do jego.
-Ale płoty ,nie nie wierze.-Wtrącił z uśmiechem-Jak się bawicie koleżanki?-Spytał.
-Znakomicie.- Powiedziałam z udawanym uśmiechem, biorąc Jadę za rękę i wychodząc po drinki.
Minęło trochę czasu a ja cóż.... przesadziłam z alkoholem zasypiając na kanapie w drugim ,mniejszym salonie domu.
CZYTASZ
The sour smell of plot
Teen FictionVivian Salvatore to szesnastoletnia dziewczyna z Californii.Razem ze swoją najlepszą przyjaciółką wracają do szkoły po wakacjach.Cóż można powiedzieć o tych wakacjach? Otóż dla Vivi były dość zwyczajne? czego nie można powiedzieć o nadchodzącym roku...