Rozdział 3

9 0 0
                                    

Weekend minął mi zdecydowanie za szybko. Jednak pomimo tego że był bardzo krótki, zdążyłam przemyśleć sobie dużo spraw. Zrozumiałam że ja z Aiden jesteśmy 𝓉𝓎𝓁𝓀ℴ przyjaciółmi i nigdy nie było między nami nic więcej. Chodź moje serce pęka na milion kawałeczków gdy tylko myślę o tym chłopaku o pięknych niebieskich tęczówkach, ze świadomością że nie będę mogła przyglądać im się na codzień i wpatrywać w nie całymi godzinami... Wiem że on nic do mnie nie czuje i ma prawo być zakochany w kimś innym, a ja nie mogę mu tego zabronić.

Z mojego rozmyślania wyrwał mnie tata otwierający drzwi do pokoju.

-Hej córcia! Wstałaś już?-zapytał wychylając się zza drzwi.
-Tak. Tylko trochę się zamyśliłam. Szybko się ogarnę i idę na autobus.
-Dobrze, a na myślenie to będziesz miała czas w szkole- powiedział śmiejąc się i wyszedł z pokoju nie zamykając za sobą drzwi.

Wstałam z łóżka, przeciągnęłam się i ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej szeroką bluzę w kolorze granatu z białym kołnierzem oraz haftem na lewej piersi oraz białą plisowaną spódniczkę z wszytymi spodenkami.

Poszłam do łazienki, -miałam oddzielną w swoim pokoju- umyłam szybko zęby i twarz, zrobiłam make-up wliczający pomalowane rzęsy, rozświetlacz w kąciku oka, róż, i oczywiście błyszczyk. Ubrałam się, założyłam mój ulubiony pozłacany naszyjnik z przywieszką w kształcie róży i -również złote- kolczyki koła w kształcie łezki. Przeglądnęłam się w lustrze i wkońcu opuściłam łazienkę.

Z zamiarem zjedzenia śniadania, łapiąc po drodze plecak schodziłam po schodach. Jak to ja, czyli największa niezdara na świecie potknęłam się na ostatnim stopniu.

-Przeklęte schody!- powiedziałam pod nosem.

Ruszyłam do kuchni gdzie przywitała mnie jak zawsze uśmiechnięta mama:
-Cześć słońce! Zrobiłam dla ciebie śniadanie - wskazała na talerz z pancakesami - Twoje ulubione więc mam nadzieję że zjesz ze smakiem, a ja się zbieram i idę do pracy - powiedziała po czym mnie przytuliła - Miłego dnia w szkole!
- Miłego dnia w pracy!- krzyknęłam na odchodne.

Spojrzałam na moje śniadanie, podniosłam kubek, który stał przy talerzu i podeszłam do lodówki. Nalałam do naczynia mleka, wróciłam do śniadania i zabrałam się za jedzenie.

Gdy tylko skączyłam jeść włożyłam naczynia do zmywarki i ubierając buty wyszłam z domu.

Dotarłszy do przystanku usiadłam na ławeczce i zaczęłam przeglądać social media, a gdy tylko podjechał autobus zauważyłam biegnącego jak torpeda Aidena we własnej osobie.

𝒪𝒽ℴ 𝓈𝓅ℴ𝓏𝓃𝒾𝓆𝓁𝓈𝓀𝒾 𝓈𝒾ℯ 𝓏𝓃𝓁𝒶𝓏𝓁. 𝒜𝓏 𝒹𝓏𝒾𝓌𝓃ℯ 𝓏ℯ 𝓏𝒹𝒶𝓏𝓎𝓁. 𝒮𝓏𝒶𝒸𝓊𝓃.

-Siema syrenka!- przywitał się zbiegany nim wręcz wskoczył do autobusu.

-Mówiłam ci że masz mnie tak nie nazywać!- krzyknęłam rozwścieczona gdy tylko wsiadłam do autobusu.

Zaczęłam się rozglądać za wolnym miejscem i oczywiście jedyne wolne miejsce było obok Aidena. Zdążało się to dość często bo bardzo dużo nastolatków jeździło do San Diego High School.

Z braku innego wolnego miejsca podeszłam do chłopaka:
- Czy wielmożny pan może przesunąć swoje cztery litery i ustąpić mi miejsca?

- A co jeśli powiem że nie?- zapytał oczywiście nie przesuwając się a wręcz jeszcze bardziej tarasując mi przejście kładąc nogi tak że stworzył z nich barierę.

Nie miałam humoru na żarty więc złapałam go szybko za nogę, ściągnęłam mu z niej buta a następnie popchnęłam jego nogi w dół przeciskając się na siedzenie obok.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 01 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

He's just a friendsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz