ROZDZIAŁ I

13 0 0
                                    

Wszyscy żyjemy w tym zakłamanym świecie, z fałszywymi uśmiechami wymalowanymi na twarzach. Ale ja, jako jedyna mam swoją ,,supermoc", ja wiem co czują inni, nie chodzi mi o empatię, od dziecka tak jakby słyszałam, to co mieli inni w głowach. Wiedziałam, też co i jak się wydarzy i może brzmię teraz jak totalna wariatka, ale pozwólcie, że przedstawię wam historię, która utwierdziła mnie w przekonaniu o moim ,,darze".

  ,, Piąty lipca 2013 roku, przeddzień tragedii, która miała się wydarzyć. Przygotowywałam się do jutrzejszego wyjazdu nad morze z rodziną oraz kuzynostwem. Kiedy już spakowałam walizkę, zjadłam kolację i się umyłam, postanowiłam pójść spać. Było mi ciężko zasnąć, miałam wrażenie, że coś mnie obserwowało. Motałam się po łóżku, gdy w końcu udało mi się usnąć. Usnęłam nienaturalnie, tak jakby ktoś uderzył mnie w głowę, a ja bym zemdlała. Śniło mi się, to jak ja i moja kuzynka huśtałyśmy się na linie, obok jeziora. Bawiłyśmy się świetnie, ale Josie robiła to coraz bardziej impulsywnie, mówiłam, aby uważała, lecz chwilę po tym Josie wpadła do wody, a coś, jakby wielka blacha, ale okropnie ostra, przecięło jej dziesięcioletnie ciało na pół, nie było co ratować, zaczęłam krzyczeć, po czym gwałtownie się wybudziłam. Na zegarku widniała godzina 04:44, czwórka to liczba śmierci. Wiadomo zlękłam się, okropnie się bałam, ale w końcu usnęłam. Następnego dnia, kiedy dojechaliśmy Josie odrazu przybiegła się do mnie przytulić. Kiedy nasi rodzice rozpalali ognisko i wyciągali jedzenie z kamperów, my poszłyśmy przejść się po okolicy, w której byłyśmy. Po drodze znalazłyśmy linę przy jeziorze, Josie odrazu do niej podbiegła. Próbowałam ją powstrzymywać, ale ona nie słuchała. Bawiłam się, więc z nią. O dziwo, tego dnia wróciłyśmy całe i zdrowe. Nie wierzyłam, że tamten sen mógł coś znaczyć. Może po prostu za dużo o tym myślałam i wyobraźnia płatała mi figle. Na następny dzień znów tam poszłyśmy, bawiłyśmy się beztrosko, aż w końcu się to wydarzyło. Scena ze snu działa się na moich oczach, a ja nie mogłam jej powstrzymać. Patrzyłam na rozciętą na pół Josie, wołając o pomoc i płacząc. Od wtedy sny prorocze nawiedzały mnie coraz częściej, a potem wydarzały się w realnym życiu. Przez wiele lat, po sytuacji z Josie musiałam chodzić do terapeuty, bo psychika dorosłego nie wytrzymałaby takiego widoku, a co dopiero dziecka, które było najlepszą przyjaciółką ofiary. "

  Po tym wydarzeniu obwiniałam się o jej śmierć, ale nikt nie wiedział, że tak się czułam. Wszyscy dopytywali się, czy wszystko dobrze, ze względu na to, że widziałam to na własne oczy, a ja zawsze odpowiadałam.

    - Tak, wszystko gra. - nie grało, a prędzej fałszowało.

  Przechodziłam wewnętrzną walkę, z tym czy powiedzieć komuś o moich snach, czy nie. Bo jakbym została odebrana przez środowisko? Szydziliby ze mnie, chociaż i tak już to robili. Nie byłam ani nie jestem lubiana. Mam swoje grono, z którym czuję się bezpiecznie, ale nic poza tym. Nie jestem ,,towarzyskim motylkiem" czy jakoś tak. Trzymam się na uboczu. Raz zdarzyła się sytuacja, że chłopak z mojej klasy zaczął ze mną rozmawiać, myślałam, że będzie inny niż wszyscy, takie dawał wrażenie. Ale potraktował mnie jak każdy. Z całą resztą nadali mi przezwisko ,,opętana Jane"  bo opowiedziałam mu o moich przeżyciach. Kevin zdawał się mnie rozumieć, ale najwidoczniej tak nie było.


  A co do Kevina, spytacie, czemu nie wiedziałam, jak to się skończy skoro wszystko umiem przewidzieć. On usypiał moją czujność, bowiem moje wizje przychodziły, kiedy nadmiernie się ekscytowałam, lub stresowałam. A przy nim? Przy nim było mi na tyle komfortowo, że moja psychika działała w balansie.

  Wróćmy teraz trochę do mnie, bo w zasadzie mnie nie znacie. Pozwólcie, że nieco o sobie opowiem. Nazywam się Jane Dubois, mam 19-naście lat, a to o czym wam teraz powiem, może troszkę rozjaśnić to, dlaczego taka jestem. Od dziecka uwielbiam gatunek fantasy, w życiu poszukuję tego co dla ludzi niemożliwe, tego czego się boją, jestem popsuta. A bynajmniej tak sądzę, nie czuję strachu prawie wcale, od momentu, kiedy widziałam jak wnętrzności mojej starszej kuzynki wypływają na wierzch, a woda wokół zabarwia się na czerwono. Nie uznajcie mnie za psychopatkę, było to dla mnie traumatyczne. Ale nigdy jakoś nie mówiłam o tym z obrzydzeniem, czy czymś podobnym. Dla mnie śmierć była czymś w zupełności normalnym i powszechnym, nie ważne w jaki sposób się wydarzała. Wiadomo, jako dziecko przeraziłam się sytuacją, w której nie wiedziałam co zrobić, lecz nie przerażała mnie sama wizja śmierci, tej krzywdy, która miała miejsce. Bałam się tylko tego, że straciłam kontrolę, nie mogłam nad tym zapanować. Być może to pokoleniowe, bo moja matka przeżyła coś bardzo podobnego. Kiedy w 1982 roku wyjechały nad morze ze swoją najlepszą przyjaciółką, wówczas miały po dwanaście lat. Mama nie zwróciła uwagi, gdy jej przyjaciółka Clara znikła z ręcznika, na którym, podczas kiedy moja mama przebywała w morzu, pilnowała ich rzeczy. Po wyjściu z wody zaczęła jej szukać, pytać przechodniów, czy ją widzieli, jednak nikt nic nie wiedział. Postanowiła, że czas się zbierać i wróci przez las, dzięki temu dotrze do domu szybciej. Szła, co jakiś czas się rozglądając, aż w końcu zauważyła, że coś wystawało z krzaków. Podeszła i sprawdziła, odkrywając rozszarpane ciało Clary, zaczęła krzyczeć, wymiotować i panikować. Wybiegła z lasu, szybko zmierzając do najbliższego domu jaki spotkała. Pomogli jej, a po sekcji zwłok wynikło, że Clara została rozszarpana przez jakieś dzikie zwierzę, sprawa ucichła, a wtedy nikt nie przejmował się psychiką, tak więc Martha, czyli moja mama, żyła długo z traumą widoku swojej martwej zmasakrowanej przyjaciółki, która nie pozwalała jej spać.  

  I faktycznie, sama gdy to opowiadam, czuję na ciele ciarki. Jest to niezwykle przerażająca historia. No ale co, poza fantasy, interesują mnie też podróże w czasie i OCH! Prawie bym zapomniała! Badanie dziwnych stworzeń, które żyją na świecie, lub mogłyby żyć. Mam taki zeszyt, w którym spisuję i szkicuję różne gatunki, oraz ich właściwości. A najbardziej interesują mnie motylkowate, takie lekkie. Są tak piękne, ale tak nieznane. Czy myślą podobnie do nas? Czy też chcą mieć władzę, pieniądze lub miłość? Czy wystarczą im tylko kwiaty? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Chciałabym kiedyś odkryć na nie wszystkie odpowiedzi, nawet jeśli będę musiała przenosić się w czasie! O ile będzie to możliwe...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 14 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ACIDITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz