Powrót

2 0 0
                                    

Wracam właśnie do miejsca, w którym się wychowałam. Minęło już pięć lat od naszej przeprowadzki do californi gdzie nie mam nikogo oprócz rodziny po wyjeździe każdy mój znajomy się ode mnie odwrócił, nigdy nie miałam najlepszej przyjaciółki, a co dopiero chłopaka, czasami myśle, że moje życie już zawsze takie będzie bez barw i przepełnione goryczą.
    Siedzę właśnie w samolocie i modle się aby te 6 miesięcy minęło w mgnieniu oka.

****

Budzi mnie szturchanie w ramie i cichy głos mojego ojca
—Wstawaj zaraz lądujemy
Po tych słowach otworzyłam gwałtownie oczy Czemu to minęło tak szybko?!
    Przeciągnęłam się i napiłam wody gazowanej, która już nie była gazowana mmm
Dzisiaj wracam do miasta nienawiści, w którym każdy obrabia sobie dupe za plecami
    Odczuwam jak lekko odrywa mnie od fotela więc to chyba znak, że lądujemy lekko się stresuje nie lubię tego uczucia, razem z rodzicami i moim młodszym bratem dużo latamy samolotami, ale chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Zamykam oczy i liczę do dwudziestu. Czuję jak czyjaś mała ręka łapie mnie za moją otwieram oczy i widzę zakłopotanego luka, on też nie lubi lądowania. Puszcza moją rękę gdy widzi, że jesteśmy już na ziemi.
Wszyscy klaszczą gdy samolot się zatrzymuje oprócz mnie nigdy nie rozumiałam po co ludzie to robią niby to brawa dla pilota ale po co to komu? Ludzie zaczynają wstawać i wyciągać rzeczy z szafek nad fotelami ja czekam aż skończy się to całe zamieszanie i będę mogla w spokoju sięgnąć mój plecak. Gdy robi się bardziej pusto wstaje i otwieram szafkę pech chciał, że ktoś popchnął mój bagaż do samego końca. Weszłam na fotel i już chciałam sięgać po moje rzeczy, ale czyjaś duża ręka mnie wyprzedziła obróciłam się
i ujrzałam chłopaka na oko 19 lat spojrzałam mu w oczy i zabrałam mój plecak z jego rąk nie odwzajemniając uśmiechu obróciłam się na piecie i ruszyłam w stronę wyjścia.
Wyszłam z samolotu zaraz po mojej matce do której też żywiłam urazę. Przechodziłam przez bramki i patrzyłam na znajome mi już lotnisko szłam w stronę ławek żeby usiąść i poczekać aż mój ojciec poda mi moją walizkę. Siedząc na ławce zauważyłam znajomą mi twarz teraz się skapnęłam, ż to ten chłopak z samolotu On tu idzie!
Podnoszę głowę z nad telefonu gdy widzę że jakaś męska sylwetka stoi nade mną.
—W czym mogę pomóc?-pytam z oziębłością w głosie
—Nawet nie podziękowałaś-wzdycha i kreci głową
—Jeśli oczekujesz, że teraz to zrobię to się grubo mylisz-powiedziałam zaniżając znowu now w telefonie
—dal wszystkich taka jesteś czy jestem wyjątkiem?-zapytał z wyczuwalnym uśmieszkiem w głosie
—Nie schlebiaj sobie dobrze i odejdź ode mnie bo nie mam dzisiaj ochoty na rozmowy z nadętym dupkiem, który ma za wysokie mniemanie-mówię nie podnosząc nawet na niego wzroku-Jeśli oczekiwałeś, że ci podziękuję albo się do ciebie uśmiechnę to wybrałeś sobie zły dzień-dodałam po chwili.
—Czyli nie zawsze jesteś taka oschła-powiedział z zastanowieniem
—Zależy dla kogo, ale dla ciebie tak
—Okej to może do zobaczenia kiedyś gburze-powiedział i po chwili odszedł
Może i jestem gburem ale to nie moja wina życie mnie taką stworzyło.
W oddali zauważyłam moją rodzine z walizkami, wstałam i szłam w ich stronę gdy dotarłam już do nich odebrałam moją walizkę od mojego taty i dorównałam im kroku. Gdy wyszliśmy z lotniska wsiedliśmy do ubera i pojechaliśmy do naszego starego domu, który nie wiem dlaczego, ale jeszcze nie jest sprzedany

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 29 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

I Lost My SelfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz