Rozdział 1

11 4 2
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okna naszego pokoju. Zrobiłam szybkie i zaspane rozeznanie po pomieszczeniu i zauważyłam, że Mel nie było już w łóżku, co zaraz pokryło się z hałasem dochodzącym z kuchni. Przeciągnęłam się leniwie i podniosłam do pozycji siedzącej chwytając również za telefon, aby sprawdzić, która jest godzina. Dochodziła 9:30 , więc był dosyć wczesny poranek. Pół okiem zdążyłam jeszcze zauważyć kolejne nieodebrane połączenia oraz smsy od rodziców. Kliknęłam w ikonkę smsów i zabrałam się za czytanie lektury, którą postanowiła mi zafundować z samego rana, a nawet jeszcze wcześniej wieczora moja mama.

Mama: Może wypadałoby zadzwonić i poinformować słownie swoją matkę?

Mama: Myślisz, że jak masz 18 lat to tak wszystko Ci wolno?

Mama: Mylisz się córeczko.

Mama: Pamiętaj, że to tylko nasza dobra wola, że wyjechałaś do tej pracy. W każdej możliwej chwili, jeśli nam się zachce to przyjedziemy tam po ciebie.

Mama: Masz szczęście, że to ja zobaczyłam wiadomość, a nie ojciec.

Mama: Masz oddzwonić rano.

Mama: Jest godzina 8:30, jeśli zaraz nie dostanę od ciebie telefonu to wysyłam po Ciebie ojca.

Po przeczytaniu wszystkiego, co napisała mi mama postanowiłam do niej zadzwonić, żeby mieć to z głowy chociaż na dziś. Nie, żebym planowała dzwonić w ciągu najbliższych kilku dni. Odebrała już po drugim sygnale, a ja od razu pożałowałam tego telefonu.

- No w końcu! Ile można czekać na jeden głupi telefon od własnego dziecka?- po jednym zdaniu zdążyłam już wyczuć pogardę, z jaką wypowiada te słowa w moją stronę.

- Przepraszam mamo, wczoraj byłam bardzo zmęczona podróżą i praktycznie od razu położyłam się spać.- mama tylko prychnęła, ale nie skomentowała tego w jakiś szczególny sposób, co przyjęłam z ogromną ulgą. 

- Masz szczęście, że oddzwoniłaś, bo ojciec jest wściekły na Ciebie i prawie wyjechał już tam, a wiesz, że byłby do tego zdolny- japierdole, czy oni nie mogą się zachowywać jak normalni ludzie tylko muszą wymyślać i wiecznie próbować mieć nade mną kontrolę? To nie jest takie trudne mamo.

- Tak, poprawię się. Mamo, muszę już kończyć. Zadzwonię do Was za parę dni, jak ogarniemy się trochę w pracy, pozdrów tatę.- wiedziałam, że właśnie dolewam oliwy do ognia, ale i tak nie miałam zamiaru się z nimi zbyt często kontaktować, więc wolałam od razu ją o tym poinformować.

- Lepiej dla Ciebie, żebyś zadzwoniła jutro z samego rana, nie każ ojcu czekać.- chciałam coś jeszcze dodać, ale się rozłączyła. Nienawidziłam tego, że to do niej zawsze należało ostatnie słowo, zawsze. Zawsze też groziła mi ojcem. Poniekąd słusznie, bo ten człowiek rzeczywiście jest nieobliczalny, ale teraz jestem na odległość i nie mogą mi nic zrobić. Tym bardziej, że nie wiedzą dokładnie, gdzie jestem, ponieważ podałam im złą lokalizację. Ciekawa jestem tylko jak długo będę mogła żyć w spokoju, zanim się dowiedzą o moim kłamstwie. Moje rozmyślenia przerwał głos Mel, która stanęła w progu pokoju z kubkiem kawy.

- Czyżby przyjemna pogawędka z Monique? - i to jak przyjemna.

- Jak zawsze. Lepiej omińmy temat. Nie chce zepsuć sobie ani Tobie całego dnia przez rozmowę z tą kobietą. Mamy jakiś plan na dzisiaj?- przyjaciółka posłała mi szeroki uśmiech, co wiązało się z tym, że ma jakiś pomysł na spędzenie dzisiejszego popołudnia.

- Oczywiście, że mamy, najpierw musimy pójść na jakieś zakupy, bo w tym momencie to nie mamy z czego zrobić nawet kanapki.- skinęłam głową i w końcu postanowiłam wstać z łóżka, żeby pójść do łazienki. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Summer jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz