.

6.7K 539 126
                                    

Um, tak... bardzo przepraszam, za tak długą nieobecność D: Niestety, ale lipiec mi gdzieś całkowicie uciekł, a przez cały nie zrobiłam nic o.O Mam jednak nadzieje, że nie będziecie się na mnie zbyt długo gniewać~
PS. Szczęśliwego yaoi day~

***

         Dzisiejszy dzień należał do tych spokojniejszych w Ikebukuro, a to wszystko przez upały, które dawały o sobie znać cały czas. Gangi raczej wolały schować się w swoich kryjówkach, unikając wszelkich walk, a raczej starając się rozwijać w inny sposób. Uczniowie również swoje kroki kierowali ledwo do szkoły i później szybko do własnych mieszkań, czy baru z rosyjskim sushi. Nawet wierzyciele Toma, którymi zajmował się Shizuo, stali się bardziej potulni i chętniej oddawali wszelkiego rodzaju zadłużenia, starając się przy tym chować w każdym możliwym cieniu. Wydawałoby się, że nic złego nie może się stać, a przynajmniej u wszystkich innych. Niestety, dla Izayi był to jeden z najkoszmarniejszych dni. Właśnie dzisiaj musiała odezwać się rzecz, o której już praktycznie zapomniał - jego choroba. Prawda jest taka, że czarnowłosy był praktycznie od zawsze bardzo ciężko chory. Jego serce, zresztą jak przy każdym początkowym stadium ataku, biło w bardzo nieregularny sposób, a sam miał wielki problem ze złapaniem oddechu. Pech chciał, że na dokładkę nie miał przy sobie leku, więc oznaczało to dla niego katorżniczą wycieczkę do Shinry.

           Izaya zbliżał się już do mieszkania doktorka, wykończony podróżą trzymając się za serce i podtrzymując barierek odgradzających go od drogi. Jego oddech stał się jeszcze płytszy i miał wrażenie, że zaraz się udusi, mimo to spiął się w sobie, stawiając kolejny krok. Jest naprawdę blisko, a wolałby zemdleć,  będąc już w mieszkaniu doktora. Dzisiaj jednak czarnowłosy nie miał wcale szczęścia.
- Izaaaayaaaa-kun, ile razy mam ci powtarzać, abyś nie przychodził do Ikebukuro? - usłyszał za sobą doskonale znany głos tutejszej bestii, co bardziej go zaniepokoiło niż ucieszyło. Zazwyczaj każde ich spotkanie kończy się gonitwą, teraz jednak miał problem, aby postawić chociaż jeden krok. - Języka w gębie zabrakło, Izaya-kun? - usłyszał znów, a wraz ze słowami jego wroga, do jego uszu dotarł odgłos gniecionego metalu. Walcząc ze sobą, zacisnął szczękę i wyprostował się, czując silne ukłucie w piersi. Jeśli zaraz nie trafi do Shinry, będzie z nim gorzej, nie może jednak pozwolić czekać jego znienawidzonej bestii.
- A ty jak zawsze agresywny... Shizu-chan~ - powiedział, obracając się z trudem na pięcie, a jego usta wygięły się w krzywym i wymuszonym uśmiechu. Niepewnie spojrzał na znajdującego się przed nim blondyna, starając się zwalczyć wrażenie, że jest on w czarne kropki, na co tylko potrząsnął głową.
- Ja? Gdybyś nie wchodził na mój teren, nie byłbym taki! - warknął wściekły i rzucił w kierunku Izayi znakiem, ten resztką sił starał się go uniknąć, co nie do końca mu się udało, gdyż nie dość, że znak uderzył go w ramię, to odskoczył w złą stronę i drugim bokiem zaczepił o barierki, o które się oparł. Od razu spróbował wziąć głęboki oddech, zaciskając dłonie na barierce. - Nie wydurniaj się, Izaya-kun, nie nabierzesz mnie na te durne sztuczki! - usłyszał kolejne warknięcie, a po chwili został brutalnie pociągnięty za ramię i obrócony w stronę blondyna, któremu tylko niepewnie spojrzał w oczy i zamrugał kilkakrotnie, starając się powstrzymać zamazywanie się świata przed nim.
- Shinra... lek... - szepnął jakby resztkami zmysłów i skulił się, czując kolejne ukłucie w sercu, a następnie zaczął osuwać się na ziemie, tracąc przy tym przytomność. Shizuo, będąc w lekkim szoku, bo jednak nie sądził, aby tej pchle coś mogło zaszkodzić, złapał go za ramiona i podniósł do pionu, potrząsając nim parę razy, aby ten się ocknął. Nie widząc jednak skutku, od razu się przestraszył, a jego umysł zaczął pracować na dużo większych obrotach. Ta cholerna pchła była teraz bezbronna i mógł go po prostu zabić, z drugiej strony mówił coś o leku i Shinrze, szedł też w stronę jego domu. Wahając się tak przez kolejną chwilę, ostatecznie wściekły na siebie, przerzucił go sobie przez ramię i dość szybko ruszył do mieszkania Shinry.

[Drrr] Choroba?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz