Rozdział 15

8.6K 610 199
                                    

Stałam przed posiadłością mojego domu w środku nocy i powoli paliłam papierosa.

Czekałam na Remo, Brooke i Deana. Jeszcze w tygodniu ustaliliśmy, że po ostatnich wydarzeniach przydałby nam się dzień oddechu i wtedy Brooke nieśmiało zaproponowała nam krótki wypad za miasto.

Zaciągnęłam się używką i wypuściłam dym papierosowy spomiędzy ust. Stałam na zewnątrz, ponieważ podejrzewałam, że wyjście z domu o tej godzinie mogłoby spotkać się z kategorycznym sprzeciwem mojej matki, która najprawdopodobniej w tej chwili obracała się w łóżku na drugi bok, smacznie śpiąc. Doceniałam to, że w ostatnim czasie tylko się mijałyśmy, więc nie musiałam się jej z niczego tłumaczyć, a tym samym martwić, że do akcji wkroczy mój ojciec. Od przyjazdu tutaj nawet się z nim nie widziałam. Praktycznie ciągle byłam poza domem i bardzo mi to odpowiadało.

Samochód wjechał na ulicę, na której mieszkałam, kiedy gasiłam papierosa. Poprawiłam materiał czerwonej bluzy, którą miałam na sobie i z lekkim uśmiechem obeszłam auto, gdy zatrzymało się tuż przed bramą. Wsiadłam do środka, gdy wybiła trzecia w nocy.

– Zamykaj te drzwi szybciej, bo specjalnie dla ciebie ściszyliśmy muzykę – powiedziała z tylnego siedzenia Brooke, która siedziała tam razem z Deanem. Przewróciłam oczami, ale posłuchałam i już po chwili zapinałam pas. Zerknęłam na Remo, gdy od razu ruszył. Obdarzył mnie lekkim uśmiechem, puścił do mnie oczko i skupił się na prowadzeniu. – I doceń, że masz miejsce z przodu, bo Remo dzielnie o nie walczył dla ciebie.

Spojrzałam na chłopaka i uśmiechnęłam się.

– Gdzie nas wywieje tym razem? – zapytałam, oglądając się do tyłu. Dean siedział po lewej stronie, wygodnie rozłożony i przeglądał coś na telefonie. Pomachał mi, gdy wychyliłam się zza fotelu.

– Pomyśleliśmy o Atlantic City, to godzinę z hakiem stąd – odpowiedziała. – Zdążymy akurat na wschód słońca – dodała z podekscytowaniem i wyciągnęła coś z torby. Dopiero po chwili zobaczyłam, że trzymała w dłoni butelkę wina, którą wymownie do mnie pomachała. Cmoknęłam, ale nie odmówiłam. Złapałam za szyjkę butelki i pociągnęłam spory łyk w akompaniamencie ciężkiego westchnienia Rema. Pewnie ubolewał, że jako kierowca nie mógł się napić albo współczuł samemu sobie za to, że na pokładzie będzie miał trójkę pijanych osób.

– Tylko się nie udław – zakpił, gdy przełknęłam kolejny duży łyk. Jako że nie miałam ochoty się przekomarzać, wystawiłam w jego stronę, tak jak zwykle, środkowy palec. Prychnął na ten gest i nim udało mi się zabrać rękę, złapał ją i zacisnął w swojej pięści. Jęknęłam.

– Puszczaj, snobie – powiedziałam z wyzwaniem w głosie, ale Remo był nieugięty. Trzymał mnie mocno, więc położył obie nasze dłonie na skrzyni biegów i mimo moich protestów nawet się uśmiechnął. – Znasz coś takiego jak przestrzeń osobista?

– Odkąd cię poznałem, nie bardzo – odpowiedział, uśmiechając się pod nosem.

– Przynajmniej dobrze, że ta ciemnowłosa szmata tak nie miał...

Urwałam nagle, zdając sobie sprawę, co powiedziałam. Remo uniósł brwi i już otwierał usta, żeby się odezwać, gdy nagle przerwałam:

– Dean, chcę cię przesiąść – powiedziała stanowczo. Z tyłu dobiegło mnie kolejne westchnienie blondyna.

– Mam za ciężką dupę, żeby się ruszyć – odpowiedział.

– Czy to miało oznaczać, że jesteś zazdrosna? – Dobiegł do mnie głos Rema, ale byłam zbyt skupiona na uwolnieniu swojej ręki, żeby się tym przejąć.

Elita 2 [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz