Rozdział 19

7.9K 601 148
                                    

Rozdział niesprawdzany, więc z góry przepraszam, jeśli pojawią się jakieś literówki. Będę wdzięczna za waszą aktywność. Miłego czytania <3

Wróciłam do rzeczywistości, gdy w tłumie uczniów dojrzałam znajomą czuprynę.

Jak oparzona przepchnęłam się między moimi przyjaciółmi i wbiłam wzrok w mężczyznę, który zamaszystym krokiem szedł w nieznanym kierunku. Nie miałam pojęcia, co tu robił ani gdzie się kierował.

Czułam jednak, jak mój puls gwałtownie przyspiesza i z niepokojem obejrzałam się na trójkę osób, z którą przed chwilą rozmawiałam. Ich spojrzenia były wbite prosto w Daniela Moore'a, który zniknął właśnie za zakrętem.

– Co on tutaj robi? – zapytałam i zmarszczyłam brwi. Nasze zdezorientowanie zwróciło uwagę innych uczniów, przez co zaczęli na nas zerkać, gdy wymieniliśmy pełne niepokoju spojrzenia. Nie musiałam nawet się odzywać, w czwórkę bez zastanowienia ruszyliśmy za ojcem Avery.

Daniel nie miał na sobie policyjnego munduru, ale byłam pewna, że dalej był zaangażowany w śledztwo w sprawie morderstwa własnej córki. Co prawda przez ostatnie tygodnie nie dostałam od niego ani jednej informacji, a moje wiadomości zbywał, gdy byłam w Londynie. Tłumaczyłam to sobie tym, że miał na głowie sporo spraw i zapewne nie miał czasu, by szczerze ze mną porozmawiać. Może oboje czuliśmy się obserwowani przez mordercę.

Przecisnęłam się przez wąski korytarz i przyspieszyłam kroku, by go dogonić. Gdy skręciliśmy w prawo, w miejsce, w którym przed chwilą zniknął, zdążyliśmy jedynie dostrzec fragment jego ciała. Wślizgnął się do gabinetu dyrektora i zamknął za sobą drzwi.

Zatrzymałam się wpół kroku i obejrzałam się na moich przyjaciół.

– Może chce zadać mu kilka pytań w związku ze śmiercią Avery – podsunęła niepewnie Brooke, ale żadne z nas przez moment jej nie odpowiedziało.

– Po co? Przecież byli przekonani, że to Remo jest winny – wyplułam te słowa z niesmakiem, bo nadal niemiłosiernie denerwował mnie fakt, że Remo postanowił poświęcić się w taki sposób. Na dowód swoich słów spiorunowałam wzrokiem chłopaka, którego mimika twarzy nic nie zdradzała. Nie wyglądał nie przejętego czy zdenerwowanego. Wręcz przeciwnie, był cholerną bryłą lodu, która czasami mnie przerażała.

– Ale skoro wyszedł, na pewno szukają prawdziwego winnego – dodała, choć w jej głosie wyraźnie dało się słyszeć wahanie.

– Poczekajmy tutaj na niego. Może dowiemy się czegoś, gdy wyjdzie – powiedział Dean, a ja powoli kiwnęłam głową. Zadzwonił dzwonek na lekcje, ale żadne z nas nie ruszyło się z miejsca.

Uczniowie oglądali się na nas, gdy szli w kierunku klas, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Po pięciu minutach z westchnieniem oparłam się o ścianę i niecierpliwie skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej. Próbowałam domyślić się, po co ojciec Avery nagle pojawił się w szkole. Teraz zobaczyliśmy go całkowitym przypadkiem, więc czy to możliwe, że przyjeżdżał tutaj już wcześniej? A jeśli tak, co załatwiał z dyrektorem naszej szkoły?

Przygryzłam nerwowo wargę.

– Czy to dzisiaj przypada dzień, kiedy musimy zostać po szkole, żeby odbębnić karę? – zapytał nagle Dean, a ja spojrzałam na niego gwałtownie, bo dopiero on mi o tym przypomniał. Humor popsuł mi się jeszcze bardziej. – I to przez kogoś, przez kogo obiliśmy mordy jakimś durniom?

Przymknęłam z rezygnacją powieki.

– Nie przypominam sobie, żebym prosiła was o pomoc – mruknęłam.

Elita 2 [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz