" Pani Ewo, mam kłopot. I to dość spory. Namieszałam, bardzo namieszałam i nie mam pojęcia jak to naprawić. Czuję, że sama sobie z tym nie poradzę i potrzebuję pomocy. "
Zastanawiam się czy dopisać coś jeszcze. Decyduję się odpuścić, nie chcę przez wiadomość wprowadzać ją w szczegóły. Boję się, że to oszustka. Dolewam sobie wina na odwagę i klikam ikonkę wysłania.
" Twoja wiadomość właśnie do mnie dotarła. Bądź cierpliwa i zaczekaj na odpowiedź "
Czekałam, wpatrując się w ekran telefonu, w napięciu. Była druga w nocy, ale może wróżki o tej godzinie nie śpią?Moje myśli wracały do kłamstwa, które powiedziałam Tomaszowi. Tak naprawdę niewiele mówiłam przez ostatni dzień, ale chyba moje milczenie było jednoznaczne z okłamywaniem go. Przypominam sobie jak jego twarz rozjaśniła się z radości i łamie mi się serce.
Prawda była jednak inna. Nigdy nie byłam w ciąży i raczej nie będę. Ściska mnie w żołądku, gdy przypominam sobie jak podle go dzisiaj, a raczej wczoraj potraktowałam. Spowodowałam kłótnię tylko po to, żeby mieć pretekst do ucieczki z domu. Nie mogłam znieść jego widoku, chciało mi się rzygać, gdy przynosił mi kolejny zdrowy sok albo porcję owoców.Mogę się wytłumaczyć jedynie tym, że w rzeczywistości chciałam znaleźć rozwiązanie. A do tego potrzebowałam spokoju. Wróżka Ewa była moją ostatnią nadzieją. Wiedziałam, że jeśli nie znajdę odpowiedzi, moje kłamstwo szybko wyjdzie na jaw, a Tomasz nigdy mi tego nie wybaczy.
Telefon zawibrował, przerywając moje myśli. Spojrzałam na ekran.
" Spotkajmy się jutro o 18:00 w moim gabinecie. Adres: ulica Cicha 12. "
Wklepałam adres w nawigację, jej gabinet mieści się piętnaście minut pieszo od miejsca, w którym byłam. Klamka zapadła i nie ma już odwrotu.
Czułam ulgę, ale i strach. Co jeśli Ewa okaże się oszustką? Co jeśli moje kłamstwo zniszczy wszystko, co zbudowaliśmy z Tomaszem? Postanowiłam jednak spróbować. Nie miałam innego wyjścia.
Następnego dnia, punktualnie o 18:00, stanęłam przed drzwiami na ulicy Cichej 12. Drzwi otworzyły się same, jakby ktoś na mnie czekał. Weszłam do środka, gdzie przywitał mnie przytulny, ale tajemniczy wystrój. W powietrzu unosił się zapach kadzideł, a światło świec tworzyło ciepłą atmosferę. Miejsce wyglądało zupełnie jak w filmach. A wróżka nie była wcale stara. Nie wiem czego się spodziewałam. Myślałam raczej o pomarszczonej, siwej staruszce siedzącej w wielkim fotelu.
- Witaj, Lauro - powiedziała kobieta siedząca przy stole. - Jestem Ewa. Siadaj, proszę.
Usiadłam naprzeciwko niej, czując mieszankę strachu i nadziei. Ewa spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Opowiedz mi o swoim problemie - zachęciła. - Albo nie, zaczekaj.
Położyła palec na swoich ustach, potwierdzając swoją prośbę i zamknęła oczy. Wpatrywałam się w nią tępo, czas mi się dłużył, ale robiłam to, co kazała. Przez chwilę nawet zwątpiłam i miałam ochotę wyjść z tego dziwnego pomieszczenia.
- Widzę dziecko. To jest kłopotem, prawda?
Zamarłam. Nie potrafiłam wykrztusić słowa, więc tylko kiwnęłam głową. Ewa położyła ręce na stole i powiedziała, żebym zaczęła mówić, gdy już będę na to gotowa.
Z trudem zebrałam myśli i zaczęłam opowiadać o naszych próbach, niepowodzeniach i bólu, który odczuwaliśmy. Przez cały czas czułam, że jej oczy przenikają mnie na wskroś, jakby wiedziała więcej, niż mówiłam. Naprawdę, nie jestem w stanie nawet tego wytłumaczyć. Gdy skończyłam, twarz miałam mokrą od łez. Wróżka wskazała na chusteczki, których wcześniej nie zauważyłam.
A może sprawiła, że magicznie się tu pojawiły?
- Rozumiem - powiedziała w końcu. - Widziałam wiele par w podobnej sytuacji. Twoje kłamstwo może mieć poważne konsekwencje, ale nie jestem tu, by cię oceniać. Jestem tu, by pomóc. Musisz jednak być gotowa na to, co może się wydarzyć. Twoje pragnienie dziecka jest silne, ale cena za spełnienie marzeń może być wysoka.
- Co mam zrobić? - wyszeptałam. Nie interesowały mnie konsekwencje. W obecnej sytuacji miałam je gdzieś. Jeśli ta kobieta ma sprawić, że znajdę w ciążę, to zrobię wszystko, czego będzie ode mnie oczekiwała.
- Przyjdź do mnie jutro z czymś, co jest dla ciebie ważne, z czymś osobistym. To będzie nasz pierwszy krok - odpowiedziała, jej głos był spokojny i pewny.
Podziękowałam i wyszłam. W drodze powrotnej do hotelu czułam się dziwnie spokojna. Wiedziałam, że podjęłam ryzyko, ale może to była nasza jedyna szansa. Musiałam wrócić do domu i znaleźć coś, co mogłoby stanowić pierwszy krok w tej tajemniczej podróży. Czułam się dziwnie lekka. Tak bardzo, że postanowiłam zadzwonić do Tomka i uspokoić go, że u mnie wszystko w porządku.
- Kochanie? - Odebrał tak szybko, że śmiem twierdzić, że miał w ręku telefon. Czekał cały czas na mój odzew? A może tylko przeglądał internet?
- Cześć, dzwonię powiedzieć, że u mnie wszystko w porządku. Odpoczywam, jem dobre rzeczy i oglądam filmy. Zostanę jeszcze kilka dni, dobrze?
- A gdzie ty w ogóle jesteś?
- W hotelu.
- Jakim?
- Nie mogę ci powiedzieć, bo za chwilę tu będziesz wariacie - uśmiecham się, przypominając sobie, że nazywałam go tak na początku naszej znajomości.
- No dobrze, a jak się czujesz? Stres źle działa na dziecko, mam nadzieję, że już się nie denerwujesz.Szlag. Przez chwilę zapomniałam, dlaczego od niego uciekłam, a on tym jednym pytaniem sprowadził mnie bestialsko na ziemię. Czuję się paskudnie, musząc znowu to robić, kłamać.
- Wszystko w porządku, dbam o siebie.
- To najważniejsze kochanie, a nie powinnaś iść, no wiesz, na jakieś badania? Żeby sprawdzić czy wszystko jest w porządku?
- Byłam. - Co ja pieprzę. Boże, co ja najlepszego wyrabiam. To idzie za daleko.
- Naprawdę? Masz zdjęcia?
- Tak. - Brzydzę się sobą. Brzydzę. Jestem potworem.
- Wyślesz mi je? Błagam. Muszę je zobaczyć, muszę.
- Pokażę ci na żywo jak wrócę, dobrze? Chcę widzieć twoją reakcję.
- Laura...
- Tak postanowiłam. Jeszcze pokażesz je wszystkim wokół. - Naprawdę to powiedziałam? Nie wierzę.
- Nie denerwuj się, będzie jak chcesz. Muszę kończyć.
- Nie obrażaj się na mnie, kocham cię.
- Ja ciebie też.Kończę połączenie i czuję, że mój dobry nastrój w jednej chwili wyparował.
Gdy docieram do pokoju hotelowego, otwieram walizkę i zaczynam szukać czegoś ważnego. Moją uwagę przykuwa medalion, który dostałam od babci. Postanowiłam zabrać go ze sobą, bo był dla mnie bardzo cenny. Babcia była cudowną kobietą. Siadam na łóżku i obracając łańcuszek w dłoniach, zastanawiam się, co by powiedziała na obecną sytuację.
Laurko, namieszałaś. Ale nie obwiniaj się, to straszne co was spotyka. Ale musisz to naprawić, nie można tak kłamać. Porozmawiaj szczerze z Tomkiem, na pewno cię zrozumie. I nie traćcie nadziei.
Wyobrażam sobie jej słowa i przepraszam ją w myślach, że cały czas brnę w to obrzydliwe kłamstwo. Boję się, tak bardzo się boję, że go stracę. Nasze małżeństwo i tak od dłuższego czasu wisiało już na włosku. A przyznanie się do tego, co zrobiłam na pewno sprawiłoby, że i ten jeden włosek by się przerwał. Dlatego muszę brnąć w to dalej z nadzieją, że Ewa mi pomoże. Kiedy będę tego pewna, wrócę do Tomka i razem z nim będę cieszyć się, że niedługo na świat przyjdzie nasz maluszek. A te wszystkie straszne wydarzenia na zawsze pozostaną moją słodką tajemnicą. Nikt nigdy się o nich nie dowie, ja również postaram się o tym zapomnieć i w końcu zacznę żyć pełnią sił.
Otwieram laptopa i zaczynam szukać zdjęć z badania USG. Koniecznie musi być to okres bardzo wczesnej ciąży. Ciekawe na jakim papierze są drukowane u ginekologa. Muszę się tego dowiedzieć i znaleźć drukarnię, która posiada podobny. Powiem, że robimy głupi żart mężowi przyjaciółki, która ma już czwórkę dzieci i nie planują kolejnego. Na pewno źle mnie ocenią, ale mam to gdzieś. Celowo wybiorę miejsce z dala od naszego mieszkania.
Boję się, tak bardzo się boję. A w obliczu sparaliżowania strachem człowiek potrafi robić naprawdę głupie rzeczy.
CZYTASZ
Piekielne Dziecko
Mystery / ThrillerLaura i Tomasz są szczęśliwym małżeństwem. Od lat marzą o jednym - o dziecku, które dopełniło by ich życie do końca. Mimo wielu prób, ich marzenie pozostaje niespełnione, a każdy kolejny, kończący się niepowodzeniem miesiąc coraz bardziej ich dołuje...