Moje małe miasto przy znanych metropoliach jest jak pchła, ale może się zdarzyć tu wiele zdarzeń, które mogą zostać zapisane w pamieci mieszkańców. Ten dzień nie różnił się niczym innym od innego. Więc jak zawsze, gdy nie muałam co robić, podeszłam do mojego czystego, dużego okna, które skierowane było na boisko i usiadłam na parapecie, aby całkowicie poświecić się grze , w sumie nie grze tylko jemu....
****
Wpatrywałem się na boisko jeszcze 2 godziny i ciągle o nim myślałam im dłużej to robiłam tym moje fantazje stawały się dziwniejsze. Gdy już miałam zagłębiać się jeszcze bardziej w moich fantazjach, usłyszałąm krzyk mojej mamay z kuchni:
- Kochana porozmawiamy sobie! - powiedziała z powagą w głosie.
Ehh, pewnie znów zrobi mi wykład o ludziach i przyjaźniach - westchnęłam w myślach.
Od zawsze byłam odludkiem i mi to nie przeszkadzało, lecz mojej mama się martwiła. Nie potrzebnie. po tych krótkich przemyśleniach otworzyłam brązowe drewniane drzwi od mojego pokoju a następnie wyszłam na korytarz górnego piętra i podeszłam do schodów, przyglądając się zdjęciom które idą w ich wzdłuż naszło mnie na wspominki i zatrzymałam się na schodach myśląc o przeszłości. Zawsz tak było, gdy schodziłam po schodach wpatrywałam się na zdjęcia a szczególnie temu, na którym byłam z jakimś chłopcem na placu zabaw. Wydawał mi się znajomy. Stojąc tak i bujając w obłokach, moja mama podeszła do mnie i powiedziała:
-Ania, znów!? Ciągle myślisz o tym jednym dziecku zamiast poznawać nowych przyjaciół? Wychowawczyni po raz kolejny do mnie dzwoniła, martwimy się o ciebie!
-Nie martw się... - odpowiedziałam pokornie.
-Dziecko, co ja z tobą zrobię... Marsz mo tu nadwór! Idź na plac, tam zawsze siedzą jakieś dzieci. Porozmawiaj z nimi, w końcu masz 16 lat! Bądź grzeczna bo ja wracam do pracy.
Po tej krótkiej wymianie słów, zeszłam dalej po schodach, po tym natknęłam się na lustro wiszące nad półką. Jak zwykle ujrzałam swoją rudą czuprynę oraz piegowatą twarz. Zawsze gdy patrzyłam w lustro nienawidziłam swoich włosów jeszcze bardziej, ale teraz już lepiej nie było naginać matczynej cierpliwości. Podeszłam do drewnianych zdobionych srebrem dzwi i wyszłam na ganek, rozejrzałam się trochę po przestworzach mojego małego miasta, zebrałam myśli i nareszcie poszłam na plac.
****
Gdy tam już dotarłam, zobaczyłam grupkę dzieciaków z mojej szkoły, siedzoncych na trzepaku i obok postawionej karuzeli, lecz spośród nich wyruźniał się jeden, wysoki, umięśniony chłopak o brązowym spojrzeniu i jasno brązowymi włosami. Podeszłam do niego a on odwracając się w drugą stronę popchnął mnie. No i się stało ja upadłam a wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie. Powoli ocierając się z brudu wciąż leżąc na betonie, on wyciongnął dla mnie rękę. Chwyciłam ją i wtedy mną coś poruszyło, ciepłe uczucie z serca, rozległo się po całym ciele a gdy już wstałam nasze oczy spotkały się po raz pierwszy.
CZYTASZ
Dziewczyna zza okna
RomanceTa opowieść mówi o dziewczynie z małego miasta, która patrząc zza okna może ujrzeć swojego crusha...