rozdział drugi

169 17 7
                                    

Było już dość późno, chłopak stracił poczucie czasu. Harry siedział samotnie w dormitorium, bo Hermiona była z jakimiś Krukonkami w bibliotece i uczyła się na lekcje, przy okazji doinformowując się jeśli to jeszcze możliwe, bo według jej przyjaciół była ona zbyt zajęta nauką nie poświęcając im tak wiele czasu jak wczesniej. Natomiast Ron poszedł już spać, ponieważ miał za sobą zarwaną noc po wieczorze gier w wierzy Gryffindoru... Okularnik przyglądał się mapie huncwotów, do której zaglądał coraz częściej... Szukał wzrokiem Dracona Malfoya jak prawie zawsze kiedy ją otwierał i nareszcie go znalazł. Był zwyczajnie ciekaw co robi, bo najzwyczajniej mu się nudziło, a przynajmniej tak to sobie wyjaśniał.

-Jest!- Krzyknął uradowany sam do siebie, tak że kilka czwartoroczniaków spojrzało na niego krzywo.

Potter zwinął mapę i wziął dla niepozoru kilka książek, które musiał tak czy siak oddać do biblioteki. Wyszedł przez dziurę pod portetem Grubej Damy i otworzył z powrotem mapę.

Szedł korytarzem gdzie pokazywała, chciał się dowiedzieć co ciągle robi Malfoy, gdzie się szwenda... Może się z kimś spotyka... Nie to żeby go to interesowało czy kogoś ma! Najprawdopodobniej takiego idioty nikt nie zechce. Chłopak nie powiedziałby, że jest zauroczony, lub zakochany w Draconie. Nie darzył go żadnymi uczuciami, prócz nienawiści i niechęci. Dla niego był to arogancki, wredny, nieokrzesany typowy Ślizgon. Nie był dla niego nikim ważnym do tej pory, a przynajmniej Potter tego nie wiedział. Codziennie w wielkiej sali wpatrywali się w siebie, lecz raczej z nudów i dla zabawy. Ale żaden z nich nie zauważał, albo nie chciał zauważyć drugiego. W zamyśleniu, Harry wpadł na kogoś i wywrócił się na podłogę rozsypując wszystkie książki i pergaminy.

-Uważaj jak łazisz Kurwa! To nowa koszula!- Wyższy zaczął otrzepywać koszulę, Harry po chwili zauważył kto to. Ale po czym czyścił tę koszulę nawet nie wiedział z czego. Z jego dotyku? To on powinien z siebie zrzucać całą tę Ślizgońskość. Bliznowaty przewrócił oczami.

-Może trochę milej, co Malfoy!- Warknął z ziemi chłopak zbierając swoje rzeczy gorączkowo... Czuł na sobie wzrok blondyna... Bicie jego serca znacznie przyspieszyło...  Zestresował się nie wiedząc nawet dlaczego.
-Tylko ciebie mi kurwa dzisiaj brakowało do szczęścia Potter.- Draco był wyraźnie zirytowany.

W głowie Gryfona był mentlik... Wstał w pośpiechu zawstydzony i prawie znowu się przewrócił, tym razem o swoją szatę... Ale tym razem tylko prawie. Brunet poczuł szarpnięcie za szyję, a konkretnie za kaptur. Harry spojrzał w szare oczy Dracona z mieszaniną zdziwienia, złości, wdzięczności i czegoś jeszcze... Harry zdziwił się jeszcze bardziej, kiedy chłopak go puścił.

-To, było brutalne zderzenie z rzeczywistością, Potter. Żebyś sobie za dużo nie pomyślał.- Malfoy zostawił siedzącego już, na podłodze, odprowadzającego go wzrokiem bruneta. Momentalnie cała wdzięczność i to inne uczucie wyparowały pozostawiając tylko złość na chłopaka.

No kurwa imbecyl.

Harry stwierdził, że wali wszystko co miał zrobić. Miał oddać książki do biblioteki, ale wszystko mu się odechciało po tym incydencie. Poza tym, na pewno jest późno i miał jakieś halucynacje. Wyjął z kieszeni telefon, żeby sprawdzić czy nie jest stłuczony, przy okazji zerknął na godzinę... Było w pół do dwunastej... Pierwsza lekcja to transmutacja o ósmej, Więc poszedł wolno do pokoju wspólnego nie przestając analizować w mózgu całego tego zajścia z durnym Ślizgonem. Powiedział hasło Grubej Damie i przeszedł przez dziurę pod portretem. Nie zatrzymywał się długo, tylko poszedł do dormitorium. Od razu wrzucił swoje rzeczy do kufra i położył się na łóżku... Westchnął głośno...

Czuje się jakoś inaczej... Nie czułem tego nigdy wcześniej... Przyjemne uczucie...

Harry wiedział że jest Bi, odkąd na czwartym roku był zauroczony równocześnie w Cho i w Cedriku... Gdyby nie to, że miał dziewczynę najprawdopodobniej byli by razem... Jasnowłosy sam przyznał że chętnie zaprosiłby go do swojego dormitorium żeby porobić coś ciekawszego niż tylko rozmowa... A chyba jeden raz to nie zdrada, co nie?

This should not happen | DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz