Rozdział 2

35 1 33
                                    

Obudziłam się o jakiejś trzeciej w nocy. Chciałam potem zasnąć ale nie mogłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna.
Otworzyłam je na oścież i wyszłam na dach. Musiałam uważać żebym nie spadła bo dawno tego nie robiłam. Usiadłam i wpatrywałam się w pustą ulice. W piątki i soboty często chodzą tu pijane nastolatki. Ale dzisiaj jest poniedziałek.
Za cztery godziny miałam iść do szkoły. Nagle usłyszałam krzyki ludzi. zaciekawiło mnie to.
Co mogło się stać takiego że aż tak było to słychać. Stwierdziłam że pójdę zobaczyć. Szybko znów przedostałam się do środka. Przebrałam się w top na który założyłam czarną bluzę i tego samego koloru dresy .Podeszłam do drzwi i się upewniłam czy przypadkiem ciocia nie śpi. Spała, dlatego po cichu zeszłam na dół. Założyłam swoje trampki i zamknęłam drzwi na klucz.
Poszłam w stronę dźwięków. Szłam jakieś pięć minut.
Nagle zobaczyłam ludzi i jakaś ulice na której stały dwa sportowe samochody.

O kurwa. Jestem na pieprzonych, nielegalnych wyścigach. O japierdole.
Zaczełam się przeciskać przez ludzi byłam prawie na samym początku. Założyłam kaptur bluzy na głowę.

-czy mogę się dołączyć?-zapytał ktoś, na początku myślałam że to nie do mnie ale potem poczułam dłoń na moim ramieniu.

Poczułam nieprzyjemny dreszcz na moim całym ciele.
Nicole a mogłaś zostać w tym pierdolonym domu.

-jesteś bardzo ładna.-szepną . Po głosie mogłabym powiedzieć że ma jakieś trzydzieści lat.

-zostaw mnie.-powiedziałam lekko zachrypniętym i o dziwo spokojnym głosem.

-laleczko ja chcę się tylko pobawić.

Poczułam jak swoją drugą dłoń daje na moją talię. Miałam wrażenie że zaraz zwymiotuje. Wyrwałam się i szybko zaczełam iść w stronę wyjścia. Poczułam jak jedna łza spłynęła mi po policzku . Nie wiem kiedy ostatnio płakałam. Przestałam płakać po sytuacji z dzieciństwa. Płacz nic nie da a jak coś da to jest to na tyle małe że będzie dawało szczęście przez jakaś chwilę . Bałam się że facet pójdzie za mną. Ale naszczęście nic się takiego nie stało. Szybko starałam łze i wyciągnęłam papierosy które akurat miałam w kieszeni bluzy.

Stałam z daleka od ludzi. Prawie nic nie widziałam więc weszłam na dach jakiegoś budynku. Z góry wszystko było widać. I nagle jakaś ładna blondynka weszła pomiędzy dwa samochody. Podniosła rękę w której trzymała pistolet do góry, i po chwili strzeliła. Samochody ruszyły była zacięta walka ,po cichu trzymałam kciuki dla czarnego Camaro .

I zgadłam. Czarne Camaro wygrało wyścig. Uśmiechnęłam się. I teraz do mnie to dotarło że się uśmiechnęłam. Nie sztucznie tak jak zawsze, tylko szczerze, to był prawdziwy uśmiech. Robiłam postępy.
Wyszedł kierowca Camaro. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem. Kaptur miał założony na głowę przez co nie widziałam jego twarzy, i tego samego koloru dresy. Byliśmy bardzo podobnie ubrani. Nagle kierowca spojrzał w moją stronę.

Byłam daleko od niego ale wiedziałam że na mnie patrzy. Po chwili wyciągną telefon i zaczął coś pisać. Mój papieros już się kończył więc go ugasiłam .

Nagle poczułam wibracje w mojej kieszeni więc przestałam patrzeć na kierowcę Camaro i zwinnie wyjęłam telefon.wiadomość od nieznajomy. Znów poczułam nieprzyjemny dreszcz na moich plecach.

Od nieznajomy: znów chciałaś zostać martwa?

O co mu znowu chodzi?

Ja: niby dlaczego?

Od nieznajomy: nie powinnaś była przychodzić w tak niebezpieczne miejsce jak nielegalne wyścigi.

Ja: a to niby dlaczego?

Devil maskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz