rozdział 3

33 1 35
                                    

-Nicole wstawaj.-powiedziała ciocia która rano pojawiła się w moim pokoju.

-już wstaje.

-super, zaraz spóźnisz się do szkoły. widzę że jesteś ubrana więc idź na dół i zacznij jeść śniadanie.

Wykonałam polecenia ciotki. Wziełam plecak i wyszłam z domu. Dzisiaj była bardzo ładna pogoda więc postanowiłam się przejść. Po kilkunastu minutach chodzenia dotarłam pod budynek szkoły. Spojrzałam na telefon żeby sprawdzić ile zostało do dzwonka. Dwie minuty. Popędziłam do drzwi wejściowych szkoły. Skierowałam się do swojej szafki i wzięłam z niej książkę od historii na którą zamierzałam zaraz iść. Kiedy zamknęłam szale zaczełam iść pod sale historyczną. W głowie powtarzałam sobie to co powtarzaliśmy na poprzedniej lekcji bo mieliśmy mieć z tego sprawdzian.

Nagle niechcący kogoś popchnęłam.

-Uważaj jak idziesz.

No kurwa nie mogłam lepiej trafić. Bo gość którego popchnęłam to był mój dręczyciel numer jeden. Reni Flachs.

-sorry.-powiedziałam najbardziej obojętnym głosem jakim potrafiłam

-Jak jesteś taka ślepa to może zakupić okulary.-powiedział.

-jak jesteś takim psychicznym człowiekiem to idź do psychologa.

Po tych słowach chciałam odejść ale on złapał mnie za ramię uniemożliwiając mi to.

-puść mnie.-warknełam

-okej.-po tych słowach popchną mnie z całej siły na ziemię.

Poczułam niesamowity ból pleców. Mimo bólu podniosłam się i poprostu go uderzyłam. Wszystkie emocje,przeniosłam na te uderzenie. Roni upadł na podłogę naszej szkoły. Widziałam jak z jego ust poleciała krew. Krew. Nienawidziłam jej widoku bo przed oczami miałam brata który prawie się w niej topił ale to niemożliwe bo on już był wtedy martwy.

-I zapamiętaj jedno. Nigdy mnie nie dotykaj.-prychnęłam po czym zaczełam iść pod odpowiednią sale.

Wszyscy czekali przed wejściem zauważyłam jak nasza pani od historii idzie w naszą stronę po czym sprawnie otwiera drzwi i siada na miejsce za biurkiem. Usiadłam na samym końcu bo tam zazwyczaj siedziałam. Przez całą lekcję udawałam że słucham a tak naprawdę rysowałam rysunki. Dzisiaj narysowałam rękę która trzyma węża. Kiedyś z Alexem chcieliśmy mieć węża i nazwać go bryland. Jednak kiedy rodzice usłyszeli nasz plan to odrazu wyniki mam ten pomysł z głowy.

Po historii poszłam na lunch. Oczywiście sama usiadłam przy stoliku bo jak już wspomniałam nie mam znajomych ani przyjaciół. Jedynym plusem nie miecia ich to to że nikomu nie muszę iść ani zwierzać. Kiedy byłam mała nienawidziłam być sama, miałam bardzo dużo przyjaciół ale też kochającego brata który zawsze w czymś pomoże. Po jego śmierci odwróciłam się od przyjaciół i poprostu zostałam psychiczną suką szkoły. To nie tak że ludzie nie chcieli się do mnie zbliżać, sama ich odrącałam .

-cześć.

Usłyszałam głos przed sobą spojrzałam na osobę która wypowiedziała to słowo.

-cześć Harry.-powiedziałam zachrypniętym głosem.-o co chodzi?

-musimy pogadać. Mogę się dosiąść?

-jasne.

Poprawił swoje bląd włosy zaczesując je do tymi swoimi palcami.

-to co było wczoraj nie powinno się wydarzyć. Wogóle to nie powinnaś tam być ale trudno zdarzyło się. Ale mam kurwa ważne pytanie. Skąd znasz Aidena ?

Devil maskOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz