Rozdział 17

8.5K 580 150
                                    

Mogłam się spodziewać, że bańka, w której żyłam przez ostatnie dni, niespodziewanie pryśnie.

Byłam jednak na to przygotowana. Od lat, a wkrótce i po śmierci siostry wiedziałam, że szczęście i beztroska były emocjami, które szczerze mnie nienawidziły. Dawały mi złudną nadzieję, sprawiały, że zaczynałam wierzyć w rzeczy, które w rzeczywistości były niemożliwe. Dzięki nim nie bałam się, a wręcz nie przejmowałam się tym, co czeka mnie w przyszłości.

Do czasu.

Moja matka czekała już na ganku, kiedy wjechaliśmy razem z Josephem na posesję. Uprzednio odwieźliśmy trójkę moich przyjaciół do domu. Zamierzałam zmierzyć się z Sylvią sama, bez niepotrzebnych świadków.

Szofer zerknął na mnie w lusterku, ale udawałam, że nie dostrzegam jego wzroku. Wiedziałam, że nie był świadomy, co tak naprawdę działo się za drzwiami tego domu i nie zamierzałam go w to wplątywać.

Jednak, kiedy się zatrzymał, nie wysiadłam od razu. Wysunęłam z kieszeni telefon, zapaliłam ekran i znalazłam aplikację dyktafonu. Włączyłam go i otworzyłam drzwi od samochodu.

Moja matka z początku nie reagowała. Wiedziała, że mieliśmy świadka, dlatego nieruchomo stała przy schodach ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami. Miała długi mahoniowy sweter, którego materiał ściskała w palcach. Na mój widok powoli zadarła podbródek, a jej usta zacisnęły się w wąską kreskę. Skrzyżowałam z nią spojrzenie, ale nic nie powiedziałam. Napięcie między nami rosło z sekundy na sekundę i zwiększyło się, kiedy tylko ruszyłam w jej stronę.

Przeszłam obok niej bez słowa. Wyczułam zapach jej perfum. Włosy miała związane w luźnego koka. Gdy przekroczyłam próg domu, ruszyła za mną.

W środku panował półmrok i było cicho. Nie wiedziałam, czy mój ojciec był, ale mało mnie to interesowało. Hol i jadalnia były wysprzątane, dlatego podejrzewałam, że moja matka w najbliższym czasie spodziewała się gości. Weszłam do utrzymanej w beżowym odcieniu kuchni i wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy. Czułam, że matka obserwowała każdy mój krok, ale z niewzruszoną miną wyciągnęłam z szafki szklankę i nalałam do niej soku. Upiłam spory łyk i dopiero wtedy odwróciłam się w jej stronę.

Stała w wejściu dalej z tą samą miną. Obserwowałyśmy się w milczeniu. Gdy wzięłam kolejny łyk, coś w jej oczach błysnęło.

– Zamierzasz teraz w ten sposób postępować, tak? – To było pierwsze pytanie, które zadała, pierwsze zdanie, które zapowiadało kolejną aferę.

Nie odpowiedziałam, jedynie palce zacisnęłam mocniej na szkle.

– Myślisz, że jeśli będziesz uciekać po nocach z domu i unikać nas jak ognia, to w ten sposób naprawisz wszystko, co zniszczyłaś do tej pory? – warknęła, a jej głos powoli nabierał mocy. Uniosłam brew. Wszystko, co zniszczyłam do tej pory? Takiej wersji wydarzeń jeszcze nie znałam. Jednak dzielnie milczałam, nawet gdy zrobiła pierwszy krok w moją stronę. Wzięłam powolny wdech i wypuściłam powietrze z płuc. Mogłam wytrzymać ból, jeśli właśnie w ten sposób zdobyłabym na moją matkę jakiekolwiek dowody.

– Podobno Joseph odwiózł też tę bandę idiotów. Z kim ty się zadajesz? – dodała z wyrzutem, a na jej twarzy pojawiły się pierwsze rumieńce, tak była wściekła.

– Wściekaj się do woli, ale ich zostaw w spokoju – odparłam chłodno.

– Chcesz ich wpędzić w kłopoty, tak jak własną siostrę? – Moje palce jeszcze mocniej zacisnęły się na szkle. – Chcesz, żeby skończyli w ten sam sposób?

Elita 2 [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz