♡ Prolog

132 4 0
                                    

‼️Ta „książka" to bardziej oneshot niż książka, jednak podzielona ona została na 4 części - Epilog, dwa rozdziały i prolog. Opowieść ta jest krótka, nie ma niepotrzebnych wątków i innych głupot. Chodzi tu tylko o wyścig i spektakularnie jego zakończenie. Ciężko jest połączyć te dwa uniwersa tak żeby zgrały się w idealną, jednolitą opowieść o losach bohaterów tych dwóch arcydzieł.‼️

Zapraszam do czytania! ❤️👋
—————————————————-
Ciepłe powietrze letniego wieczoru idealnie otulało twarz dwójki zakochanych, siedzieli w komfortowej ciszy i palili papierosy oglądając śliczny zachód słońca z dachu, obydwoje dobrze pamiętali to miejsce. - to tu Raise dał Lei naszyjnik, który był kompatybilny do jego własnego. Byli ze sobą tacy szczęśliwi, nawet zdążyli zapomnieć o tych wszyskich przykrościach które wyrządziła im choroba Nazarova. Cieszyli się jedynie swoją obecnością, wręcz można by rzecz, że ćpali ją jak twarde narkotyki.

Lea oparła głowę na ramię wyższego chłopaka i uśmiechnęła się delikatnie gdy ten objął ją ramieniem.

Ich komfortową intymną chwilę jednak zdążył przerwać telefon który dostał Raise - z nieznanego mu wcześniej numeru telefonu. Westchnął ciężko ale zdecydował się odebrać choć rzadko to robił, nie miał czasu bądź zwyczajnie wołał nie ryzykować skoro i tak cieszył się wielką popularnością w Nowym Orleanie - przecież nie wiadomo kto mógłby do niego dzwonić i przede wszystkim z jakimi intencjami.

— Halo? — rzucił oschle przykładając telefon do ucha.
— Słyszałem o tobie niezłe informacje Nazarov — na ostatnie słowo które padło po drugiej stronie telefonu Raise lekko się wzdrygnął, przecież nie znosił gdy ktoś mówił do niego po nazwiskiu - chyba, że tą osobą była jego ukochana, wtedy sprawy toczyły się już inaczej.
Zanim zdążył jednak odpowiedzieć na słowa mężczyzny który zadzwonił do niego kilkadziesiąt sekund temu ten jeszcze zdążył dopowiedzieć;
— Zawitałem do nowego Orleanu, królu wyścigów, chciałbym zobaczyć cię ze mną właśnie tam. Pewnie dużo o mnie słyszałeś, jeśli kiedykolwiek byłeś w Malibu.
— Venom, zapraszasz mnie na pojedynek? — Pokręcił głową uśmiechając się pod nosem.
— Przecież dobrze wiesz, że ja zawsze wygrywam. — Dodał jeszcze nim usłyszał gromki śmiech po drugiej stronie.
— A ja nigdy nie przegrywam. Masz dwa dni na przygotowania — to były ostatnie słowa nim połączenie zostało zakończone.

— Raise, kto dzwonił? — Zapytała zdziwiona Lea, była na tyle zaspana, że nie mogła nawet wyłapać pojedynczych słów rozmówcy.

— Za dwa dni wybieramy się na wyścig, mała

—————————————————-
———> błędy które zdążyliście wyłapać

———> Pytania, bądź inne takie jakieś dziwne rzeczy skierowane do autora

O śmierć i życie || I Wanna Fall x Venom Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz