uno

780 31 13
                                    


Tego dnia, ewidentnie wstałam lewą noga. Chociaż był to dzień, który rozpoczynał wakacje i każdy się z tego radował, mi to radości nie było. Nie chciałam ich rozpoczynać. Zbyt bardzo spodobało mi się siedzenie w szkole i uczenie się nowych wiadomości. Żart. Bardziej chodziło mi o moich znajomych, bo wiem, że gdy nadchodzą wakacje nigdy nie udaje się nam spotkać pełnym gronem. A może to i dobrze? Może to właśnie znak, że trzeba od siebie nawzajem odpocząć? Może tak. Jednakże z jedną pewną osobą się nigdy nie roztaję - z Zuzą.

Zuza to moja przyjaciółka od piaskownicy. Do tej pory zdążyło nam się po wykłócać z 50 razy, zerwać przyjaźń ze 100 razy no i robić względem siebie bardzo okropne rzeczy z 1000 razy. Jednakże los tak chciał, że się zaprzyjaźniłyśmy już tak raz a porządnie. Jakkolwiek to nazwać. We wrześniu stuknie nam 11 lat. Coś niesamowitego.

Ale wracając.

Postanowiłam już dłużej nie zwlekać i podnieść się z łóżka i przygotować sobie śniadanie. Schodząc na dół, napotkałam swoją rodzicielkę, która postanowiła wyręczyć mnie ze zrobienia samej sobie śniadania.

— Dawid, jeszcze nie wstał? — zapytałam siadając w tym czasie do stołu.

— Najwidoczniej chce sobie jeszcze pospać. Poza tym on ma na 9:30, więc nie musi wstawać o 6 — zaśmiała się moja mama.

Nie odpowiedziałam, tylko przytaknęłam głową na wznak zrozumienia. Akurat dzisiaj, śniadanie było na bogato, jak nigdy, czyli naleśniki. Zazwyczaj sama sobie robiłam pierwszy posiłek z czego wynikało, że najczęściej była to zwykła kanapka z tym co znajdowało się w lodówce. Pamiętam, że za dzieciaka moja mama robiła bardzo często naleśniki, gdyż według niej był to szybki posiłek i bardzo sycący. Niestety od tamtego czasu trochę się pozmieniało. Mama znalazła lepszą prace, przez co już nie za bardzo miała dla nas czas. No ale cóż, zawsze przecież musi się coś zakończyć by coś nowego mogło się rozpocząć.

Gdy skończyłam swoją porcję, udałam się do swojego pokoju, aby móc już powoli się ogarniać na to wielkie show, które odbędzie się za godzinę.

Mój strój, nie był jakiś wykwinty. Była to zwykła, czarna, przylegająca sukienka do pół łydek i na ramiona zarzucona biała koszula. Ubrana i wyperfumowana zasiadłam do toaletki i zaczęłam się malować. Oczywiście muzyka przy malowaniu się, musiała wlecieć, bo bez tego ni no rusz. Włączyłam pierwszą lepszą muzykę i wzięłam się do roboty. Muzyka jaka rozprzestrzeniła się po słuchawkach była po hiszpańsku, czyli to oznaczało, że moja ulubiona playlista została włączona. A dokładniej zaczęła lecieć piosenka "Mirándote". Uwielbiałam ją.

Odkąd pamiętam, chciałam bardzo kiedyś zwiedzić Hiszpanię. W podstawówce miałam bzika na temat tego kraju. Ale do takiego stopnia, że ubłagałam mamę, aby zapisała mnie na zajęcia nauki języka hiszpańskiego... Do teraz na nie chodzę. Tylko, że zmieniłam miejsce na lepsze, czyli poszłam o krok wyżej i poprosiłam mamę, aby zapisała mnie tym razem do szkółki nauki języka hiszpańskiego. Moja nauczycielka od hiszpańskiego uważa, że bardzo dobrze idzie mi nauka języków obcych. Może i tak było. Sama nie wiem. Nie wiem też po co mi ten język. No ale w sumie... Kto wie? Może się kiedyś przyda.

Spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że mój makijaż dłużej się robił, niż powinien. Szybko zabrałam torebkę i pobiegłam na przystanek. Na szczęście w dobrą porę pojawiłam się na przystanku, bo jak tylko stanęłam pod dachem, zauważyłam nadjeżdżający autobus.

Razem z Zuzą, jeździłyśmy tym samym autobusem do szkoły, więc jak tylko wsiadłam do autokaru od razu zauważyłam swoją przyjaciólkę. Bez zastanowienia ruszyłam w stronę brunetki.

— Siemka ślicznotko — przywitała mnie Zuza buziakiem w policzek.

— Hej piękności — oddałam czułość.

— Co taka mina? Halo wakacje się zaczynają! Coś czuję, że te wakacje będą najlepsze! — podnieciła się towarzyszka, na co prychnęłam.

— Błagam Cię, co roku to mówisz — uśmiechnęłam się szczerze.

— Ale w tym roku czuję to, czuję to w kościach! — uradowała się dziewczyna.

Nie odpowiedziałam, machnęłam głową zrezygnowana, ale uśmiechnięta.

Gdy żadna z nas nie zaczynała kolejnej rozmowy, postanowiłam oprzeć głowę o ramię brunetki i pooglądać Tik atoka. Dziewczyna obok uczyniła to samo wtulając się w moją sylwetkę.

Jako, iż w autobusie nie było tłumu, miałam lekko pogłoszony telefon. Nagle przewijając filmik za filmikiem, pojawił mi się jakiś edit z moją ulubioną piosenką. Mirándote. Uśmiechnęłam się. Po wstępie piosenki na ekranie pojawił się pewien chłopak, a raczej różne wycinki z meczu z jego udziałem. Czyli to był jakiś piłkarz. Przystojny. I to bardzo. Tak się zapatrzyłam na postać przenikającą na moim telefonie, że nie zwróciłam uwagi, że Zuza coś do mnie mówi.

— E, Oli? Co tam zobaczyłaś, że tak się patrzysz na ten telefon? Zaraz ślinka ci poleci — szturchnęła mną lekko przyjaciółka śmiejąc się.

— Patrz jaki przystojny — pokazałam telefon przyjaciółce, przebudzając się z transu.

— Uhuhu, kochana ideał dla ciebie — zaczęła poruszać brwiami Zuza.

— Przestań... — przekręciłam oczami. — To piłkarz.

— UU PIŁKARZYK. LUBISZ TAKICH — zaczęła się nakręcać podopieczna.

— Cicho — skarciłam towarzyszkę.

— Weź go wygoogluj czy coś — poradziła mi Zuz.

Tak i też zrobiłam. Postanowiłam jednakże wpisać na instagramie imię piłkarza z nadzieją, że odrazu mi wyskoczy i też tak się stało.

Gra w FC Barcelonie.

Jest Hiszpanem.

Jest ode mnie rok starszy.

I jest w chuj przystojny.

Gdy znalazłam jakieś informacje odrazu pokazałam przyjaciółce.

— Minus jest jeden... — zerknęłam na Zuzię, ona natomiast podniosła jedną brew na wznak zaciekawienia i zdezorientowania.

— On mieszka w Hiszpanii, a dobrze wiesz, że nie mamy tyle hajsu, żeby tam polecieć... — powiedziałam zrezygnowana.

— Racja, ale coś jeszcze wymyślę, po za tym popatrz! Kraj, który od zawsze chciałaś odwiedzić plus chłopak, który wpadł ci w oko i to bardzo przystojny, to nie może przypadek! — odpowiedziała przyjaciółka.

— Ale on jest piłkarzem... Co by on miał we mnie takiego zobaczyć? Po za tym mogę się założyć, że tysiące dziewczyn się do niego ślini i obie dobrze wiemy, że może mieć każdą na zawołanie.

— Wmawiaj sobie tak, a napewno daleko zajdziesz — machnęła dłonią brunetka.

Westchnęłam zrezygnowana. Fajnie jest powzdychać do jakiegoś piłkarza, który jest przedstawiony w edicie z samych najlepszych jego momentów, no ale jest to mało prawdopodobne, żeby go spotkać i na dodatek się z nim umówić. Może te hiszpanki jakieś tam szanse mają, ale nie osoba, która mieszka od Hiszpanii z 2 tysiące kilometrów, dlatego postanowiłam nie brać tego na poważnie, ale bez problemowo czasami sobie do niego powzdychać.

Nie zaczynając tematu polubiłam danego Tik Toka i wyłączyłam telefon, gdyż już wjeżdżaliśmy do naszego Liceum.

Coś czuję, że szybko nie opuścisz mojego Tik Toka, Héctorze Forcie.

Hejka Kochani!

Mogę już to w końcu napisać, że oficjalnie witam Was w książce, która mam nadzieję przypadnie wam do gustu i  znajdzie gdzieś miejsce w waszych serduszkach! 🥹

Do następnego! 💋

Para Ti | Héctor FortOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz