1 września dla uczniów szkół to znaczyło jedno powrót do więzienia zwanego szkołą. Albo nowy początek tak jak dla mnie. Musiałam zmienić szkołę przez to co się stało.
Weszłam ubrana w strój galowy przez bramę szkoły. Ta szkoła była 3 razy większa od mojej poprzedniej. Jestem pewna że będę się w niej gubiła.
Nie tracąc już więcej czasu weszłam do budynku i skierowałam się do sekretariatu. W nim otrzymałam informacje gdzie mam się pokierować. Poszłam pierw na halę gdzie odbywał się apel. Stanęłam w rogu na samym końcu. Po godzinie dyrektor kazał się wszystkim skierować do swoich klas.
Poszłam pod wskazaną klasę i stanęłam za wszystkimi na końcu. Każdy ze sobą rozmawiał. Tylko ja stałam na końcu że spuszczoną głową. Wszystkie inne klasy z korytarza już byli w swoich klasach. Tylko my zostaliśmy. Po chwili wszyscy ucichli słysząc stukot obcasów. Pod drzwiami pojawiła wysoka blondynka. Z daleka było czuć od niej władczość.
- zapraszam do środka - wszyscy zaczęli wchodzić a ja za nimi na samym końcu. Kiedy byłam przy drzwiach kobieta zatrzymała mnie ręką - ty jesteś nową uczennicą, Aurora tak?- pokiwałam nieśmiało głową nie patrząc w jej oczy bo były straszne - dobrze zostaniesz chwilę jak wszyscy wyjdą bo potrzebuje uzupełnić twoje dane. A teraz juz możesz wejść- przepuściła mnie drzwiach. A ja poszłam zająć wolne miejsce.
Jedyne wolne było przed jej biurkiem. Z rezygnacją usiadłam na jedynym wolnym miejscu. Kobieta powiedziała parę słów na początek i rozdała dla każdego plan lekcji. Poczym wypuściła wszystkich z klasy. Ja zostałam jako jedyna sama z nią.
- weź krzesło i usiądź koło mnie- zaleciła mi kobieta. Zrobiłam to i już siedziałam koło niej. - dobrze podaj swój adres- podałam swój nowy adres i jeszcze dane kontaktowe do rodziców.
- nie trzeba jestem pełnoletnią - nie chce podawać jej ich numerów. Oni przecież nie chcą mnie widzieć.
- tak jesteś ale musze mieć jakieś dane kontaktowe wyrazie czego jakby coś ci się stało- spojrzała na mnie a ja tylko patrzyłam na nią w milczeniu - dlaczego nie chcesz podać numerów?
-bo... - przez chwilę się zawahałam. Nie wiedziałam czy mam jej to powiedzieć czy nie. Ale po chwili namysłu postanowiłam połowę jej tego powiedzieć żeby wiencej nie pytała- ja nie mam kontaktu z nimi mieszkam sama. Nie widzę potrzeby podawania ich numerów - patrzyła na mnie chwilę w milczeniu.
- dobrze. W takim razie już cię nie zatrzymuje dzieciaku wracaj do domu.
Odstawiłam krzesło na swoje miejsce. Kobieta śledziła każdy mój ruch. Podniosłam głowę i patrzyłam się w jej oczy. Miała szaro- niebieskie oczy. Nigdy nie widziałam piękniejszych.
- dowidzenia
- dowidzenia - odpowiedziała gdy byłam pod drzwiami. Wyszłam nie tracąc czasu.
Moja droga dojazdowa domu minęła długo. Teraz mieszkam w starym domku babci. Przepisała go na mnie przed śmiercią. Po tym jak mnie wyrzucili z domu od razu pomyślałam o tym miejscu. Było ono na końcu miasta. W pobliżu znajdowało się parę domków rodzimych. Miejsce miało magiczny klimat. Jako dziecko kochałam spędzać tu wakacje. Domek był ogrodzony masą drzew. I nikt nie widział go z ulicy. Dom był w dobrym stanie. Co prawda trochę zakurzony wystarczyło tylko posprzątać i można w nim normalnie mieszkać.
Spakowałam w torbę ciuchy do pracy i poleciałam do pracy. Musiałam pracować żeby się jakoś utrzymać. Nie mam innego wyboru.
Gdy dotarłam do pracy poszłam się przebrać i zaczęłam swoją zmianę w kawiarni. Był dziś ogromny ruch. Ledwo nadążaliśmy z zamówieniami. Pod wieczór się uspokoiło.
Było tylko parę osób w środku. W tym momencie już byłam sama. Jeremi się źle poczuł i poszedł do domu. Więc sama obsługiwałam klientów. 20 minut przed zamknięciem otworzyły się drzwi. W pierwszej chwili nie zwróciłam nawet uwagi na to dopóki nie usłyszałam charakterystycznego stukania szpilek o podłogę. Odwróciłam się w stronę dochodzącego dźwięku a moim oczom stawiła się kobieta stojąca przy lądzie. To była moja nowa wychowawczyni. Piękna blond włosa kobieta. Zapatrzyłam się na nią.
A ona się uśmiechnęła do mnie jednie.- więc tu pracujesz- powiedziała cały czas patrząc mi w oczy
- nie znaczy tak, przepraszam- wzięłam głęboki wdech- co podać ?- zaśmiała się i podkręciła tylko głową. Ma taki piękny uśmiech... Można się przez niego rozpłynąć.
- nic się nie stało, czarną kawę proszę.- zamówiła kobieta. Zrobiłam jej kawe i jej podałam a ona dała mi banknot i usiadła na krześle przy ladzie- o której kończysz?
-Za jakieś 8 minut- ona jednie skinęła głową i zaczęła przyglądać się mojej pracy. Gdy już wszystko było gotowe do zamknięcia ona nadal tam siedziała. - Proszę pani bo ja już muszę zamknąć kawiarnie.- podeszłam do niej.
- Już idę spokojnie - pogłaskała mnie po policzku i wyszła. Poczułam jak na moich policzkach pojawia się czerwień. Japierdole co to było? Zrobiłam to co było do zrobienia i zamknęłam kawiarnie. Odwróciłam się i zobaczyłam jak nauczycielka opiera się o czarnego mercedesa. - wsiadaj podwozie cię.
- nie nie trzeba przejdę się- odmówiłam natychmiastowo na jej propozycje.
- powiedziałam wsiadaj. Nie ma dyskusji nie będziesz się plątała po nocy sama.- jej głos się lekko poniósł. Zdenerwowała się z mojej odmowy. Stałam w milczeniu i się na nią tak patrzyłam.- wsiądziesz sama czy mam cię zanieść?
- sama
- no grzeczna dziewczynka- uśmiechnęła się złowieszczo. Wsiadłam na miejsce pasażera a kobieta chwilę po mnie na miejsce kierowcy. - gdzie mieszkasz? - podałam jej adres i ruszyła od razu. Po chwili byłyśmy na miejscu. - jesteśmy już na miejscu.
- dziękuję.
- nie ma za co...
CZYTASZ
Jej Osoba
RomanceWystarczyło tylko raz spojrzeć głęboko w jej oczy żebym się w niej zakochała...