Współlokatorki [Feederism/Weight Gain]

380 3 0
                                    


To opowiadanie zostało napisane na zamówienie indywidualnego klienta. Autor pracy nie identyfikuje się z wszystkimi elementami zawartymi w pracy.

— Wohooo, Soph! — Nicole chwyciła przydrożną latarnię, okręcając się wokół niej w tanecznym ruchu. — Dawno się tak świetnie nie bawiłam, to była świetna noc!

Sophie dobiegła do swojej koleżanki, usiłując za nią nadążyć. Nicole była żywym dowodem na prawdziwość swoich słów. Jej brunatne włosy wirowały wraz z nią, a jej stylowe, urocze okulary ledwo dawały radę utrzymać się na nosie drobniutkiej, mierzącej zaledwie 160 centymetrów dziewczyny.

— Żebyś wiedziała! — Sophie, blondwłosa i nieco wyższa od niej, entusjastycznie zgodziła się z nią, unosząc w górę w połowie pustą butelkę wina. — Pomyśl, że w collegu będzie jeszcze lepiej!

Obie miały czego wyczekiwać. Sophie i Nicole znały się już od dawna i były bliskimi przyjaciółkami. Do tego obydwie niedawno stały się absolwentkami liceum. Na świętowaniu tego faktu upłynął im jeden miesiąc, tańcząc, hucznie bawiąc się z znajomymi i zapewniając spore zarobki lokalnym sklepom monopolowym. Kolejny miesiąc upłynął im na celebracji wiadomości o tym, że obydwie dostały się na wymarzone uniwersytety, a właściwie to wymarzony uniwersytet. Czekały je wspólne studia!

— No... — Nicole chwiejnie przywarła plecami do latarni. — Ale będę musiała się trochę bardziej pilnować... I nie będziemy przesadzać z imprezami!

— Huh? A to dlaczego? — Dopytała Sophie, po czym wzięła kolejny łyk wina.

— No bo... Sama zobacz, Soph.

Nicole wskazała palcem na wcięcie w swojej sukience, które odsłaniało jej niebywale szczupłą sylwetkę. Chwyciła dwoma palcami swoją skórę.

Wyższa z dziewczyn spojrzała na nią wyraźnie zdezorientowanym i skonfundowanym wzrokiem, nie mając szczerego pojęcia o co mogło chodzić przyjaciółce.

— Masz... skórę? — Zamrugała, zgadując. — To chyba dobrze, nie? Gdybyś jej nie miała, wtedy byłby problem.

— Ugh, nie o to mi chodzi! — Nicole tupnęła nogą, co przy jej wzroście i drobnej budowie sprawiało dosyć komiczny widok. — Przytyłam! Ważę już ponad czterdzieści dwa kilo, Soph!

— Um... — Sophie, słysząc to, odwróciła wzrok od koleżanki.

Jednak nie dlatego, by jej słowa były dla niej jakkolwiek trudne. Spomiędzy ich dwojga, to Sophie nigdy nie przejmowała się swoją wagą. Co prawda nie było tego po niej szczególnie widać, być może nie była zupełnie szczupła, ale nie miała też nadwagi. Nie miała też takiego kręćka na punkcie sportu jak jej przyjaciółka, po prostu jadła to co chciała, tyle ile chciała i tą samą filozofię stosowała względem aktywności fizycznej. Jednak tutaj chodziło o coś zupełnie innego. Sophie... od zawsze wolała większe sylwetki, gdy chodziło o kwestie erotyki. Większe, kobiece sylwetki, uściślając. Lubiła patrzeć jak tyją, stają się cięższe z każdym, słodkim kilogramem sadełka w jaki obrastają. Z dnia na dzień coraz to bardziej puszyste i miękkie, idealne do tego, aby wtulić się w nie i zatonąć pomiędzy fałdkami i tłuszczykiem... Naturalnym więc było, że gdy Sophie usłyszała, że jej najlepsza przyjaciółka, która od zawsze była skupiona na sporcie, dietach i utrzymaniu jak najszczuplejszej sylwetki, przytyła aż dwa kilogramy w ostatnim czasie, jej mózg zaczął działać na wyższych obrotach, wyobrażając sobie jak cudownie wyglądałaby gdyby z czasem te dwa kilogramy zamieniły się w cztery, a może czterdzieści... Fakt tego, że alkohol już dosyć wyraźnie działał na nią, nie pomagał w pozbyciu się tych myśli z głowy. Jednak teraz musiała jej jakoś odpowiedzieć!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Opowiadania Na ZamówienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz