Rozdział 18

8.5K 648 249
                                    

Będę wdzięczna za waszą aktywność <3

– Jak mogłaś?!

Wpadłam do domu jak burza. Nie potrafiłam odpuścić kolejnej konfrontacji z matką. Wiedziałam, że to jej sprawka. Wiedziałam, że to ona zrobiła coś, przez co nawet pieprzony policjant mi nie uwierzył.

Znalazłam ją w jadalni, gdzie stała przy dębowym stole z butelką wina przed sobą. Zatrzymałam się w progu, dysząc ciężko, a ona przeniosła na mnie swoje przekrwione spojrzenie. Byłam przekonana, że nawet się uśmiechnęła. Nie myliłam się. Uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy po chwili zawahania ruszyłam w jej stronę. Poszerzył się bardziej, gdy odległość między nami zaczęła się zmniejszać. Sylvia pociągnęła łyk prosto z gwintu, po czym odsunęła się od stołu i dumnie zadarła podbródek.

– Myślałaś, że będę na tyle głupia i pozwolę, żeby wszyscy ci uwierzyli? – Z jej gardła wyrwał się cichy syk. Zmierzyła mnie spojrzeniem od stóp do głów, a ja zatrzymałam się tuż przed nią. Dzieliło nas raptem kilka centymetrów. – Myślałaś, że nie wiem, że w końcu się złamiesz i popędzisz na złamanie karku na policję, by wszyscy się dowiedzieli? – spytała i wraz z tymi słowami złapała mnie za szczękę. Jej palce mocno wbiły się w moją skórę, tak, że doskonale poczułam jej paznokcie. Ból był jednak niczym w porównaniu z wściekłością, którą czułam.

– Moja biedna, idealna córeczka – zakpiła i pokręciła głową. – Myślisz, że bardziej liczyło się moje zdanie czy zdanie mojej córki, która po stracie śmierci postradała zmysły i robi wszystko, by zwrócić na siebie uwagę?

– Nie powiedziałaś im tego – wycedziłam przez zęby, choć wiedziałam, że to kłamstwo. Moja matka nie miała granic. Jej sława w mieście tylko pomagała jej w osiągnięciu swoich celów. Brzydziłam się nią każdą komórką ciała. Nienawidziłam jej.

– Gdybym tego nie zrobiła, najprawdopodobniej teraz miałabym kłopoty – cmoknęła. – Ale to ty wróciłaś stamtąd z podkulonym ogonem, nie ja. To ciebie przepełnia gniew, nie mnie. Ja wykonałam zadanie, które do mnie należało. To był mój obowiązek.

– Obowiązkiem nazywasz rujnowanie mi życia? – wykrztusiłam. Uścisk na mojej twarzy się wzmógł.

– Oddałam naprawdę wiele, by być w miejscu, w którym jestem teraz. Poświęciłam mnóstwo dla mojej kariery i rodziny, więc należy mi się choć gram szacunku, który powinnaś do mnie czuć – warknęła, robiąc krok w moją stronę. Zacisnęłam zęby, nie potrafiąc już zignorować bólu, który mi sprawiała. Trzymałam się jednak prosto ani na moment nie odwróciłam wzroku. – Dlatego nie pozwolę na twoją ucieczkę. Dlatego będziesz mi posłuszna i będziesz doceniać to, co razem z ojcem dla ciebie zbudowaliśmy. Dlatego zrobisz wszystko, co ci każę i nie sprzeciwisz się, choćbyś miała przez to umrzeć. Tu cię wychowaliśmy i tu będziesz mieszkać, dopóki nie naprawisz wszystkiego, co zrobiłaś do tej pory.

Wyszarpnęłam się z jej uścisku w ułamku sekundy. Mój oddech był nierówny i drżący, czułam ucisk w klatce piersiowej i ból w zaciskającym się gardle. Gdyby nie gniew, być może moje oczy wypełniłyby się łzami. Byłam jednak zbyt dumna, by płakać na jej oczach. Nie zamierzałam pozwolić, by którakolwiek z łez spłynęła po moich policzkach.

– A teraz, kiedy mamy już wszystko wyjaśnione, wracaj do siebie i zacznij w końcu odgrywać rolę idealnej, posłusznej córki. Mam dość twojego zachowania – powiedziała zimno i wróciła na swoje miejsce. Tym razem opadła na krzesło i znowu złapała za butelkę.

– Jeśli myślisz, że zostanę tutaj choćby przez chwilę, grubo się mylisz.

– Pamiętaj, że w tym mieście nie ma nikogo, kto by ci uwierzył. Nie uwolnisz się od nas. Nie pozwolę na to.

Elita 2 [ZOSTANIE WYDANA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz