16.

193 14 27
                                    

POV: Gavi.

-- Przysięgam, że wyglądam jak jakiś lekarz cały czas ci pomagając. - Powiedział zirytowany Pedri pomagając mi położyć się na łóżku.

-- Jesteś moją pielęgniarką. - Popatrzyłem na niego. -- Dziękuję.

Patrzył na mnie przez kilka sekund jak na kretyna po czym skinął delikatnie głową. -- Odpoczywaj.

-- Śpij ze mną. - Złapałem go szybko za rękę zanim zdążył odejść dalej od łóżka. -- Proszę?

-- W porządku. - Zdjął koszulkę, rzucając ją gdziekolwiek i położył się obok mnie zerkając na mnie. -- Szczęśliwy?

-- Więcej niż szczęśliwy. - Spojrzałem na niego zaciekawiony podczas gdy on nadal nie pozbył się swojego głupiego uśmiechu.

-- Nie patrz tak na mnie. - Wyszeptał brunet w moją stronę.

-- Co jest z tym nie tak? - Przekrzywiłem głowę zadowolony.

-- Nic, po prostu tego nie rób, odpocznij. - Pedri pocałował mnie w policzek, po czym odwrócił się do mnie plecami i zamknął oczy gotowy iść spać.

-- Daj spokój, jesteś nudny. - Wyszeptałem.

Brunet niemal od razu odwrócił się do mnie słysząc słowo "nudny" wypowiedziane z moich ust.

-- Kogo nazywasz nudnym, dzieciaku? - Zmarszczył brwi. -- Jestem po prostu śpiący.

-- Dużo rozmawiałem o tobie z moimi rodzicami, chcą cię poznać. - Uśmiechnąłem się niewinnie gdy zobaczyłem jak jego wyraz twarzy w ciągu kilka sekund zmienił się w wyraz przerażenia.

-- Co?! Nie jestem gotowy na taki moment.

-- Ale jesteś moim przyjacielem, prawda? - Spytałem.

-- Tak, ale to są twoi rodzice. - Zaczął. -- I to mnie przeraża. - Wydął wargi jak małe dziecko, a ja nie mogłem powstrzymać się od lekkiego śmiechu.

-- Nie bój się. - Powiedziałem i nieświadomie zacząłem bawić się jego włosami, na co on uważnie mi się przyglądał. -- Oni na prawdę cię lubią.

-- Czy twoi rodzice.. Wiedzą o wszystkim? - Spytał lekko zmieszany.

-- Tak, ale nadal cię lubią mimo, że mówili mi abym od ciebie odszedł. - Spojrzałem na niego gdy westchnął.

-- Nie rób tego, nie odchodź ode mnie.

-- Byłbym głupi, gdybym faktycznie tak zrobił. - Zaśmiałem się lekko.

-- Jestem tego pewien. - Uśmiechnął się. -- Daj mi trochę czasu, dobrze?

-- Ok, dwubiegunowy brunecie.

-- Cóż.. Chyba zmieniłem zdanie z "Nie, nigdy nie będziemy razem" na "Niczego nie zaprzeczam." - Uśmiechnął się sarkastycznie w moją stronę na co przewróciłem oczami.

-- Dobra, ok. Przepraszam, nie masz choroby afektywnej dwubiegunowej, a teraz idź spać pielęgniarko.

-- Gavi.. - Powiedział ostrzegawczym głosem. -- Już się zamknij i idziemy spać.

-- Żadnego całusa na dobranoc?

-- Nie, idź spać dzieciaku. - Powiedział, patrząc na mnie poważnym wzrokiem.

***

***

Przysięgam, że Pedri Gonzalez coraz bardziej działał mi na nerwy z każdym zbliżającym się dniem i nie wiem ile jeszcze wytrzymam z nim bez pozabijania siebie nawzajem.

-- Znowu się z nią całowałeś?! - Podniosłem głos całkowicie wściekły i gdybym tylko mógł podszedłbym bliżej i uderzył go w twarz.

-- Spokojnie! Jeżeli ci powiem, że to nie bez powodu, uspokoisz się? Dobrze?

Westchnąłem sfrustrowany jak jeszcze nigdy i skinąłem głową. -- Mów.

-- Ona mnie pocałowała, nie ja ją, więc stwierdzenie, że "całowaliśmy się" jest błędne. Chwyciła mnie za koszulkę i pocałowała.

-- Mogłeś ją odepchnąć! - Ani na sekundę nie hamowałem swojej złości w stronę chłopaka przede mną.

-- Tak, Pablo. Zrobiłem tak, i na tym koniec. Przestań się denerwować. - Westchnął.

Z jednej strony byłem szczęśliwy, że to on mi o tym powiedział a nie ktoś inny, poza tym byliśmy nikim, a on udzielał mi wyjaśnień, z wyraźnym nawiązaniem do tego, że jeszcze bardziej żałował tego co się stało.

Pedri był cudownym chłopakiem i ani trochę nie zasłużył na to wszystko co mu zrobiłem wcześniej, a ja szanowałem to, że nadal tu jest ze mną, pomaga mi i przede wszystkim ze mną wytrzymuję.

-- Przepraszam. - Wymamrotałem po czym wtuliłem się w jego ciało co również Pedri odwzajemnił i uśmiechnął się delikatnie patrząc na mnie.

-- Nie ma sprawy, ja też bym tak zareagował.

-- Zapewniam cię, że nie. Nie jesteś taki jak ja. - Wyszeptałem.

Pedri westchnął głośno, delikatnie gładząc moje włosy. -- Zapomnij o tym, jeśli ja to zrobiłem, ty też możesz.

-- Masz na myśli... - Spojrzałem na niego z lekko załzawionymi oczami, ale nie aż tak bardzo.

-- Jeszcze nie, ale coś w tym stylu, przestań się obwiniać dobrze? Nie lubię cię takiego widzieć. - Uśmiechnął się.

I właśnie zdałem sobie sprawę, jak wspaniałej osobie pozwoliłem odejść na tak długo. Byłem kompletnym idiotą wiedząc, że kiedyś go tak bardzo skrzywdziłem. Nie rozumiałem jak w ogóle mogłem mu powiedzieć, że może mnie skrzywdzić.

Jestem pewny, że Pedri na pewno mógł kiedyś kogoś zranić, lecz wiem, że na pewno nie specjalnie. Mi za to wybaczył wszystko co mu zrobiłem, i wiem że to była najgłupsza rzecz na świecie jaką kiedykolwiek mu zrobiłem i nigdy mi się nie znudzi mówienie o tym.

***
Hejkaaa, roździał jest i w sumie jest kolejnym moim ulubionym💓 Krótki bo krótki ja nie mam na to wpływu niestety i nie mogę go wydłużyć.

Chłopaki w końcu się zbliżają, cieszę się ale jeszcze nie wiecie co przed wami... Nic już nie mówię, w końcu są bliżej niż dalej.

Życzę wam miłego czytania i do później!❤️

Destinados | Pedri x GaviWhere stories live. Discover now