Niemożliwe stało się możliwym

2 0 0
                                    

Ważne jest, aby zawsze patrzeć, dokąd się zmierza, a nie gdzie się było-Król Lew.

***

-Angel skarbie, naszykowałaś już wszystkie kartonu-doszedł do mnie głos mamy.

Westchnęłam ciężko wpatrując się z kartonowe sześciany, których było o wiele więcej niż przypuszczałam. Od dawna byłam przekonana, że zmieszczę swoje rzeczy w trzy pudła, nic bardziej mylnego, ledwo upchałam je w pięciu.

Dziwnie jest pakować się gdzieś, gdzie nigdy nie byłaś, takim właśnie miejscem było dla mnie San Diego. Poza stresem związanym z przeprowadzką dochodziły mi jeszcze obawy co do mojej nowej "rodziny", bo tak zwykła nazywać ją moja rodzicielka. Pierdolenie, każdy dobrze wie,że nie zamierzam traktować tego fagasa i jego córkę jak kogoś ze mną spokrewnionego. To są dla mnie praktycznie obcy ludzie, co prawda Oliver nocował kilka razy w naszym mieszkaniu, ale nie rozmawiałam z nim wtedy za wiele. Zdążyłam jednak zauważyć jedno, idealnie wpasowywał się w typ mojej matki.

Nagle drzwi od mojej, teraz już byłej, sypialni się otworzyły i stanęła w nich smukła kobieta ubrana w jedną z letnich sukienek, które wspólnie niedawno kupiłyśmy.

-Dziecko drogie, sprężaj się. Olivier przyjedzie po nas lada moment. Błagam powiedz mi,że nie zamierzasz wyjechać w tym co masz na sobie-złożyła ręce jak do modlitwy i podeszła do okna by je otworzyć.

Spojrzałam na swój ubrudzony w ketchupie t-shirt. Boże, czy ja zawsze muszę się uwalić podczas jedzenia?

Blondynka spojrzała na mnie z politowaniem, wyjmując z jednego jeszcze nie zaklejonego kartonu czystą koszulkę, którą do mnie rzuciła.

-Przebierz się szybko,a ja dokończę pakowanie-rozkazała uśmiechając się miło.

Wykonałam pośpiesznie polecenie i poszłam do łazienki.

Tu też jest pusto, każda szuflada została wczoraj opróżniona z swojej zawartości,a na grzejniku brakowało stale wiszącego tam różowego ręcznika. To już nie jest mój dom i doskonale zdaje sobie z sprawę, prawda?

Próbując zignorować wspomnienia związane z tym miejscem, szybko się przebieram.

Zostawisz za sobą przeszłość i zaczniesz nowe życie-Wmawiałam sobie w myślach, wychodząc z pomieszczenia.

Kiedy weszłam do pokoju był zupełnie pusty. Nie ma już w nim ani mamy, ani kartonów, co oznaczało jedno:To koniec, przyjechał.

Z prędkością światła wbiegłam do kuchni, w której stał już Olivier i mama. Oboje gotowi do odjazdu.

-No wreszcie, wszystko już czeka.-odparła biorąc pod ramię torebkę.

W trójkę wyszliśmy z mieszkania i już chwilę później pakowaliśmy dobytek do samochodu.

Usłyszałam znajomy krzyk dobiegający z strony przejścia dla pieszych. Odwróciłam głowę widząc,że to Lily. Złe emocje odrazu się ulotniły i zastępiło je szczęście.

-To dla ciebie-przyjaciółka podała mi pudełko owinięte w papier prezentowy, świąteczny. Cała Lilybeth-Ale musisz mi obiecać,że otworzysz prezent dopiero, gdy dojedziesz.

-Obiecuje-przysięgłam przytulając rudowłosą tak mocno,że prawie ją udusiłam.-Będę tęsknić.

Poczułam napływające mi do oczu łzy. Zdecydowanie działo się za dużo rzeczy w zbyt krótkim czasie. Niecałe dwa tygodnie temu dowiedziałam się o przeprowadzce, niedawno skończyłam najlepszy rok szkolny w całym mim życiu, a już dzisiaj musiałam się pożegnać z Lily, moją najlepszą przyjaciółką i bratnią duszą.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kłamca na zawsze Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz