HugoZaciskam mocno szczękę, to samo robię z dłońmi. Lewa noga nie spokojnie mi podryguje, a przed oczami pojawiają się mroczki. Jeśli zaraz stąd nie wyjdę, wybuchnę.
– Nie możecie mi tego zrobić. – wytykam z pretensją w głosie.
– A kto tak powiedział? – prycha ojciec wkładając dłonie do garniturowych spodni. – Jesteśmy twoimi rodzicami i my ustalamy co możemy robić, a czego nie.
– Czyli co? Od tak zabierzcie mi motocykl i czym będę jeździł do szkoły?– unoszę brwi.
– W garażu stoi twoje auto. – mężczyzna wskazuje ręką na ścianę z okien z której widać garaż. – Ale nie, ty wolisz jeździć na tym gruchocie. – siada na swoim skórzanym fotelu opierając dłonie o drewniany blat, solidnego biurka.
Krew się we mnie buzuje.
Spoglądam na mamę, która jak zawsze nie ma nic do gadania. Standard.
– To nie jest żaden gruchot. – syczę.
– Gruchot czy nie gruchot. – przewraca oczami. – Jeśli nie poprawiasz ocen oddasz nam do niego kluczyki.
– A ty, nie powiesz nic? – spoglądam na mamę.
Kobieta patrzy mi w oczy, podchodząc do mnie i kładąc swoją delikatną dłoń na moim ramieniu.
– Hugo...– potarła moje ramię. – Tata ma rację, musisz poprawiać oceny.
Prychnąłem na jej słowa. Oczywiście czego mogłem się spodziewać.
Wstałem ze skórzanej sofy strzepując jej rękę z ramienia.
– No tak, zapomniałem bo ty nigdy nie masz swojego zdania, tylko liczysz się ze zdaniem ojca. – patrzę na lekko zszokowaną blondynkę ubraną w zieloną koszulę i w czarną spódnicę do kolan.
– Jak ty się do matki odzywasz?! – ojciec uderza otwartą dłonią w blat biurka z taką siłą, że rzeczy na nim drgnęły.Wciągnąłem głośno powietrze nosem.
– Poprawię te stopnie. – wymamrotałem zmieniając temat.
Ojciec podszedł do przeszklonej ściany stając do mnie tyłem. Wlepiłem wzrok w jego szerokie barki pokryte marynarką.
– Wszystko? – spytałem sucho.
– Jesz..
– Tak, możesz już iść. – mamy głos przerwał wypowiedź ojca.
Skinąłem głową i jak najszybciej wyszedłem z gabinetu ojca.
Zbiegłem po schodach, trzasnęłam drzwiami i udałem się w stronę mojego czarnego Kawasaki Ninja. Włożyłem dłoń do kieszeni dżinsów i wygrzebałem z niej kluczyki do motocykla.
Włożyłem kluczyki do stacyjki i odjechałem z piskiem opon.
•••
– To się wjebałeś. – przyznał Matt jeden z moich najlepszych kumpli, kiedy powiedziałem mu co chcą zrobić moi starzy.
Spojrzałem na niego z mordem w oczach zakładając ręce za głowę i opierając się o ramę łóżka.
– Co ja mam teraz zrobić. – jęknąłem. Musiałem coś wymyślić, wiedziałem, że jeśli nie poprawię ocen ojciec zabierze mi motocykl a tego bym bardzo nie chciał.
– To chyba oczywiste. – oznajmił Liam (mój kolejny najlepszy kumpel). – Znajdź sobie dobrego korepetytora. – wzruszył ramionami.
Spojrzałem na niego z politowaniem.
– Serio? Nie wpadłem na to. – prychnąłem i pokręciłem głową. – Myślicie, że teraz w środku semestru znajdę kogoś? Kogoś kto będzie chciał się męczyć z licealistą, który za raz kończy szkołę i w dodatku nie bierze za godzinę czy dwie nie wiadomo ile? – uniosłem brwi, ale nie doczekałem się odpowiedzi. – Macie odpowiedź.
– To może.. – zaczął Liam. – Poproś kogoś z naszej klasy?
– Napewno. – odpieram sarkastycznie.
– No ale, w sumie czemu nie? – ciągnął Matt. – Będziesz znał tę osobę, w dodatku większość zajęć raczej będziecie mieć razem i jeszcze będzie na bieżąco z tematami, które teraz mamy. – dokończył.
Może to nie było takie głupie?
– Jakieś propozycje? – spytałem wzdychając.
– Ten rudy? – zaproponował Matt na co zmarszczyłem brwi razem z Liam'em. – No jak on miał? Lucas?
– Tak Lucas. – klaszcze w dłonie Liam.
– Przecież on jest głupszy ode mnie. – prycham– Może jakaś dziewczyna, jak już? – proponuję.
Z chłopakami chwilę się zastanowimy aż w końcu odzywa się Matt.
– Wiem już! – krzyczy. – Idealną opcją będzie Everlee. – wypycha pierś z oznaką dumy.
– Walker? – pytam.
– Dokładnie. – wyszczerza się.
Nie znam kompletnie tej dziewczyny. Mimo, że chodzimy do jednej klasy i widzimy się praktycznie codziennie nie zamieniłem z nią nie więcej niż z jedno..? Może dwa zdania na jakiś lekcjach.
– Przecież ja jej w ogóle nie znam, wcale nie gadamy, a mam do niej podejść i spytać czy udzieli mi korków? – prycham. – To się nie uda.
– To twoja ostatnia szansa.– odzywa się Liam stając z swojego fotela. – Jeśli nie poprawisz stopniu starzy zabiorą ci motocykl, a Everlee nie jest jakaś zła.
– A skąd to niby wiesz hmm? – pyta zaczepienie Matt uśmiechając się.
– Jej matka prowadzi swój własny sklep z biżuterią, a moja mama często tam chodzi i czasem jak trzeba coś kupić w prezencie komuś to wysyła tam mnie, a Everlee chyba tam pracuje po lekcjach bo nie raz na nią trafiałem, chwilę gadaliśmy i wydaje się fajna. – wzrusza nonszalancka ramionami.
– Może to nie takie głupie? Tylko jak ja mam to zrobić.
– Zagadaj do niej w szkole, na przerwach i napewno się zgodzi. – proponuje Matt.
– Skąd taka pewność, że się zgodzi?– unoszę brew.
– Która z tych dziewczyna by ci odmówiła? – przewracam oczami na jego słowa. – Żadna, więc masz wygraną w kieszeni.
– Jutro do niej idź i spytaj. – mówi Liam.
Wzdycham.
To moja ostatnia nadzieja.
Everlee Walker jest moją ostatnią nadzieją.
I nie mogę jej zaprzepaścić.
•••
Hej!
Łapcie pierwszy rozdział🫶🏻
Koniecznie dajcie znać czy wam się spodobał!
10⭐️=kolejny rozdział
widzimy się w kolejnym 💞
Ps: przepraszam za błędy..
CZYTASZ
Ostatnia prosta
Teen FictionEverlee Walker, uwielbia naukę i ciszę, w wolnych chwilach zatapia się owinięta kocem, z kubkiem gorącej herbaty z dodatkiem syropu malinowego czytając swoje ukochane romanse. Hugo Henderson, jest najprzystojniejszym i najpopularniejszy chłopakiem...