Choć tyle zła się wokół nas dzieje, a świat się od nas zdradziecki odwraca,ma miłość do Ciebie nigdy nie zmarnieje, a serce stęsknione niechaj zawsze wraca do serca drugiego, które dlań wciąż bije,a myśl bez ustanku te wspomnienia goni... A nic mej miłości do Cię nie zabije! A wiatr niech nam sprzyja i chmury rozgoni...
Lecz jeśli nie wrócę, niech dusza trwa wiecznie w srebrnych kroplach deszczu i promieniach słońca,w ognia ostrej iskrze,w śniegu i na wietrze... Bo miłość do Ciebie moja nie ma końca...
Valerian Extérieurs "Ostatni wiersz dla ukochanej"
Rok 1568 wg kalendarza elimatezyjskiego,
Początek Wojny Elimatezyjsko-Gracjańskiej...
Zapach atramentu i spróchniałego drewna, razem z ciężkim, letnim powietrzem tworzył okropnie uciążliwą dla układu oddechowego mieszaninę...
Jedyną rzeczą chroniącą salę od całkowitej ciemności były małe zakratowane okna, przez które wpadało odrobinę światła z zewnątrz.
Na ścianach z obu stron wisiały portrety znamienitych uczonych elimatezyjskich, surowym wzrokiem obserwujących ucznia zasiadającego w starej dębowej ławce, na samym środku pomieszczenia...
Regały stojące na samym tyle, swoją drogą, prawdopodobnie najnowsze i najlepiej utrzymane meble z całego wyposażenia, uginał się od starych zwojów, ksiąg, encyklopedii i całej masy innych rzeczy, stworzonych w niecnym celu kradzieży wolnego czasu skazanych na edukację nieszczęśników...
Na przodzie zaś, pod samym sufitem, prezentowała się dumnie mieniąca się złotem tarcza z symbolem róży otoczonej szmaragdami - Godło Elimatez.
Tuż pod nim wisiała olbrzymia mapa całego imperium, narysowana z nieprawdopodobną wręcz precyzją. Każda prowincja, każda wioseczka, każdy najmniejszy stawik był zaznaczony... Zwykły śmiertelnik, zdający sobie sprawę, jak wiele czasu wymagałoby narysowanie czegoś tak szczegółowego , przeraziłby się, jak wielkim masochistą trzeba być, chcąc to zrobić z własnej woli...Prawdę powiedziawszy, usadzony na starym, skrzypiącym krześle, osaczony przeszywającym,olejnym spojrzeniem Zasłużonych, z mapą przyprawiającą o ból głowy przed sobą oraz regałami pełnymi narzędzi tortur psychicznych z tyłu, w tym ponurym półmroku, człowiek naprawdę mógł czuć się jak w celi więziennej.... A czas dłużył się w identyczny sposób....
Pozłacane wahadło mahoniowego zegara kołysało się monotonnie, irytując następcę tronu z każdą sekundą coraz bardziej... Powinien już dawno być w altanie, a tym czasem co?! Kisił się w tej zatęchłej komnacie, zmuszony wysłuchać wywodów jakiegoś starego grzyba. Mógłby już zwolnić miejsce komuś z nowego pokolenia... Albo chociaż wynieść się z pałacu, zamiast brzęczeć nad uchem, jak jakiś natrętny bagiennik*!
Ów grzyb porównany do owada, był jednak jak najbardziej człowiekiem, wiekowym co prawda, ale najzwyklejszym w świecie mężczyzną. Nosił imię Belion i pełnił funkcję guwernanta i nauczyciela królewskich dzieci. Parał się tą profesją od ponad 50 lat, mając do czynienia już z kilkoma pokoleniami młodych arystokratów, które zapewne nieraz wystawiły jego cierpliwość na próbę... Nic dziwnego, że miał jej już mniej....
- Aries! - Stary uderzył dłonią w blat katedry, aby zwrócić na siebie jego uwagę, ale młody mężczyzna nie wydawał się zbyt tym przejęty.
- Wielki Książę Aries dla ciebie, staruszku. - uśmiechnął się drwiąco, po czym bezceremonialnie wstał z krzesła - Mam dość lekcji na dziś.
- Dopiero zaczęliśmy! Minęło dosłownie 10 minut! - nauczyciel zaprotestował. Został natychmiastowo i całkowicie zignorowany....
- Powiedziałem, że mam już dość na dziś. Wychodzę.
Starszy człowiek potrząsnął głową z dezaprobatą.
- Musisz nauczyć się samodyscypliny, jeżeli chcesz być w przyszłości dobrym władcą... - Zaczął spokojnie, mając nadzieję, że w końcu coś dotrze do tego niereformowalnego dzieciaka. Niestety, daremnie....
- A ty musisz nauczyć się, kto tu rządzi, jeżeli nie chcesz zostać bez pracy - Z twarzy Ariesa nie schodził pozbawiony szacunku, snobistyczny uśmiech. Mimo to, staruszek nie dał się zbić z tropu.
- O ile wiem, od dwudziestu pięciu lat na tronie Elimatez zasiada Cesarz Exuleus V Elpizo. A moim obowiązkiem jest zadbanie o edukację i dobre wychowanie jego dzieci.
Słysząc kolejne słowa sprzeciwu, książę odwrócił się od wyjścia, a guwernant zdał sobie sprawę z popełnionego błędu.... W ciemnych oczach Ariesa płonęła czysta, niewzruszona nienawiść...
- Mój ojciec jest obłożenie chory. Jego obowiązki pełni teraz cesarzowa , a wkrótce będę to robił ja... - młodzieniec podszedł do mężczyzny bliżej, po czym złapał go za kołnierz
- Więc radzę ci, uważaj na słowa.
W tym momencie puścił go i wyszedł z komnaty, nawet nie zamykając za sobą drzwi...
- Bezczelny gówniarz...- Wymamrotał nauczyciel, lekko jeszcze rozdygotany po całej sytuacji. Nie zauważył, że ktoś to widział...
CZYTASZ
Tajemnice Dynastii Elpizo - Tom 1
General FictionChcę to wydać. " Rewrite" książki, którą już kiedyś opublikowałam