𝐧𝐢𝐜𝐞 𝐭𝐨 𝐦𝐞𝐞𝐭 𝐲𝐨𝐮 ~ 𝑇𝐻𝑅𝐸𝐸

9 2 6
                                    

-Stefciu?! Gdzie ty jesteś do cholery?!-Zrozpaczony szukałem po całym domu mojego niedobrego, niesłuchającego się mnie kota, który postanowił, że dobrym pomysłem będzie spierdolenie z domu przez otwarte okno balkonowe. No normalnie szacun za kreatywność Stefciu. Ja chciałem tylko trochę w domu wywietrzeć. Nie mogę go stracić bo po pierwsze dostanę niezły opierdol od siostry, która w akcie desperacji byłaby wstanie wyrzucić mnie przez komin. No i ja sam za bardzo przywiązałem się do tego nieszczęsnego kota.

-No Stachu, błagam cię.-Załamany ukucnąłem na chodniku przy śmietniku( z którego swoją drogą dość potężnie jebało) chowając twarz w swoje dłonie, nawet nie zauważyłem kiedy z moich oczu poleciało parę łez. Nie zwracałem uwagi na ludzi, którzy patrzyli na mnie jak na idiotę, mniej wyjebane, a będzie ci dane, czy jakoś tak. Ja tu umieram ze strachu, a te chuje się na mnie lampią, w jednego nawet rzuciłem jakimś śmierdzącym kapciem, ale to tylko taki mały szczegół.

-To twój kot? Darł się tak jakby nie mógł się wysrać przez tydzień.-Przestraszyłem się, gdy usłyszałem czyiś głos nad sobą, tak szybko uniosłem łeb, że chyba coś mi pękło karku.-Słyszałem, jak wołasz jakiegoś Stefcia, więc pomyślałem, że o niego chodzi.-Kontynuował brunet, uśmiechając się do mnie nawet przyjaźnie. Chłopak musiał zauważyć, że nie za bardzo ogarniam co się właściwie dzieje patrzyłem na niego jakbym Chrystusa zobaczył. Ukucnął jakby gdyby nic przede mną, podając mi mojego kota, który zaczął na niego miałczeć. Chyba go wyzywał. Wyrwałem z jego rąk mojego Stefcia, którego mocno do siebie przytuliłem, jesteśmy uratowani! Z moich ust wyrwał się cichy szloch, co było zawstydzające. 

-Hej młody, czemu płaczesz?-Zapytał, patrząc na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Nie wiem, sam bym kurwa chciał wiedzieć czemu ryczę do cholery!-Przecież kot się znalazł.-Uśmiechnął się pocieszająco.

-To raczej ze szczęścia.. myślałem, że już go nie znajdę..-Pociągnąłem cicho nosem, rękawem wycierając łzy. -Masz jakąś chusteczkę? Widzę jak patrzysz na tego smarka, który wystaję mi z nosa.-Brunet zaśmiał szukając po kieszeniach, podał mi jakiś stary paragon, no cóż lepsze to niż nic.

-Może i się nie znamy, ale może na poprawę humoru dałbyś zaprosić się na jakieś ciastko do kawiarni obok nas.-Na słowa chłopka, zacząłem rozglądać się dookoła i kurczaczki rzeczywiście byliśmy przed kawiarnią z której pary osób na nas spoglądało.-Do kota raczej nie będą mieć problemu o ile nie będzie się drzeć jak przed chwilą...- Chciałem odmówić, ponieważ jest już późno, a ja muszę być rano jak młody bóg, jednak gdy poczułem cholernie zimny wiatr i lekki deszczyk, stwierdziłem że co mi szkodzi.

-Możemy pójść, ale ty stawiasz, ja mam przy sobie tylko pięć groszy.-Przytuliłem do siebie trochę mocniej mojego kocurka, który tak z dupy se poszedł spać. Wstałem widząc, jak chłopak uczynił to samo

-W takim razie zapraszam.-Powiedział podchodząc do drzwi, które otworzył, ruchem ręki pokazał mi, abym wszedł pierwszy. Wybraliśmy sobie stolik dla dwóch osób gdzieś bardziej przy ścianie, Stefciu grzecznie leżał sobie na moich kolanach, co jakiś czas słyszałem jak mruczał gdy głaskałem go po brzuszku.-Nie wiem, jak ale ja biorę pyszniutkie americano.-Popatrzyłem na niego chwilę po czym znowu zaglądnąłem do menu.

-To niech będzie kakao z bitą śmietaną i piankami.-Powiedziałem oczarowany wyobrażając sobie, jak cudownie będzie to wyglądało i smakowało, aż normalnie ślinka mi poleciała. Brunet poszedł do lady, aby złożyć zamówienie, natomiast ja mogłem przyjrzeć się mu trochę bardziej. Chłopak nie był niczego sobie, był przystojny to na pewno i ma imponującą sylwetkę. W skrócie niezłe ciacho.

-No to powiesz coś o sobie?-Zaśmiał się brunet, który nawet nie wiedząc kiedy znowu znalazł się przy stoliku, skubany szybki jest.

-A, tak jasne.-Zestresowałem się trochę, nie lubię mówić o sobie, takie rzeczy to w praniu wychodzą, ale niech mu będzie.-Także tak jestem Han Jisung, młodziutki jeszcze jestem bo dopiero 21 lat, znajomi nazywają mnie wiewiórom bo niby jestem do niej podobny, jednak ja nie lubię tego, no bo przepraszam bardzo, ale wypraszam sobie, ja nie jestem jakimś zwierzęciem!-Oburzony przewróciłem oczami, wyrzucając ręce na bok, przez co prawie jakąś starą babcie jebnąłem..-Mam okropną fobię, ale posłuchaj ona naprawdę jest straszna.. boję się dziur.. znaczy kurwa nie byle jakich dziur tylko kurwa takich małych blisko siebie, japierdole obrzydliwe.-Na samą myśl na mojej twarzy pojawił się lekki grymas.-Jestem raczej typem samotnika, znaczy mam kucura i jakoś bardzo nie narzekam, ale tak.-Włożyłem słomkę do ust, gdy tylko przynieśli nasze napoje, zaczął siorbać moje kakałko, które było naprawdę dobre.-Podobno za dużo gadam, jednak ja tak nie sądzę..-Wzruszyłem ramionami, słomką próbując wyłowić piankę, co nie wyszło i biedna skończyła na podłodze.

-Fascynujące..-Powiedział śmiejąc się cicho.-Wydajesz, się nawet interesującą osobą.-Powiedział, rozwalając się na sofie jak ostatni żul.-Opowiedziałbym ci coś o sobie, ale jest już późno, dlatego proponowałbym jakieś spotkanie.-Puścił w moją stronę oczko. Ratunku zboczeniec.


Ah ten Stachu

𝒀𝒐𝒖𝒓 𝒄𝒂𝒕 = 𝒎𝒚 𝒄𝒂𝒕 #ᴍɪɴsᴜɴɢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz