Trzynaście latBakugo poznałem podczas oprowadzania.
Drewniany domek z poddaszem był mały i skromnie udekorowany w najpotrzebniejsze meble i akcesoria. Wnętrze miało górski charakter, pomieszczenia zostały wyłożone drewnem i posiadały klimatyczne, skrzypiące podłogi.
Elegancko ubrana kobieta tłumaczyła nam zalety okolicy, w której znajdowała się nieruchomość, oprowadzać po niej zaczęła, gdy wstępnie przytoczyła rozkład domu: na dole znajdował się przestrzenny salon z aneksem kuchennym oraz łazienka z prysznicem, na górze dwa pokoje.
Mieliśmy już wchodzić wyżej, oglądać te dwa pomieszczenia, gdy nagle agentce zadzwonił służbowy telefon. Przeprosiła nas i wyszła na zewnątrz.
Moja mama nachyliła się w moją stronę.
– Chyba wystarczyłoby dla nas dwóch, co Izuku? – szepnęła radośnie. Już dawno nie widziałem jej tak uśmiechniętej. Podobało mi się w jaki sposób działało na nią to miejsce.
Kiwnąłem nieśmiało głową. Tak naprawdę byłem urzeczony jak ona. Strasznie spodobał mi się ten dom, od samego wejścia. Nie było w nim czuć obecności taty, pomieszczenia nie przesiąknęły wspomnieniami o nim jak nasz dom w bloku. Poza tym chciałem spróbować mieszkania na wsi. Miasto bywało męczące.Agentka zawołała moją mamę.
– Na górze mógłby być twój pokój – odezwała się mama. Uniosła brodę by wskazać mi dokąd powinienem pójść, po czym wyszła na mały taras. Ja natomiast ruszyłem w kierunku schodów.
Wybrałem mniejszy pokój. Drzwi otworzyły się bez najmniejszego problemu. Podobnie jak wszystkie pozostałe pomieszczenia, to również było urządzone minimalnym kosztem. Pojedyncze łóżko i stare drewniane biurko ze staromodnym krzesłem. W pokoju całą wnętrzarską uwagę skupiło jednak olbrzymie okno. Zajmowało większość wschodniej ściany, było wysokie i wykończone niskim parapetem, który można było potraktować jak drugie łóżko.
Za szybą roztaczał się widok na dom sąsiadów, majaczący w oddali na tle gęsto porośniętego drzewami zbocza.
Stanąłem w progu i zamieniłem się w słup soli. Zamarłem z ręką wciąż ściskającą klamkę. W tamtej chwili nie myślałem jednak o wystroju pokoju, bo ten nie był pusty.
Na parapecie, tyłem do mnie, leżał chłopiec. Zwinięta kurtka służyła mu za poduszkę.
Wyglądał jakby miał maksymalnie trzynaście lat, czyli tak jak ja. Powoli obrócił się do mnie. Wąskie czerwone oczy spojrzały na mnie ze znudzeniem.
Minęła chwila zanim w końcu wyrzuciłem z siebie pytanie, a brzmiało ono jakbym to ja się narzucał:
– Kim jesteś?
Chłopiec patrzył na mnie uważnie, bez skrępowania. Poczułem się dziwnie odsłonięty.– Jesteś synem agentki nieruchomości? – dopytałem, gdy wyglądało, że nie zbierał się do odpowiedzi.
– Nie – odparł zdziwiony. – Moja mama jest nauczycielką.– Twoi rodzice są właścicielami tego domku? – pytałem dalej.
– Nie.Chłopiec wstał i poprawił spodnie. Był chudy i wysoki. Jego gęste, jasne włosy roztrzepały się na wszystkie strony. Pomimo chudych ramion i kanciastego ciała, jego twarz była uroczo pucołowata. Wyglądał niegroźnie, ale gdy zrobił krok w moją stronę, serce praktycznie wyskoczyło mi z piersi. Przestraszony wypaliłem:
– Jak masz na imię?– Katsuki – odpowiedział, ale pytanie o moje zadał dopiero po chwili: – A ty?
– Izuku.
– Twoi rodzice też planują kupić ten domek? – dopytałem. Jeśli tak, to oznaczało, że poniekąd był dla mnie i mojej mamy konkurentem.
Na jego twarzy odmalował się sceptycyzm.– Nie – odparł. – Moi rodzice dwa lata temu kupili już ten domek obok. Mój pokój widać z tego okna. – Wskazał na dom w oddali. – Przyjechaliśmy tutaj jakieś trzy dni temu. W końcu zaczęły się wakacje.
– To co w takim razie tutaj robisz?– W moim pokoju nie ma takiego fajnego parapetu – odpowiedział, jakby to wyjaśniało wszystko. – Jeśli naprawdę planujecie kupić ten domek, to mechanizm okienny jest do wymiany.
Zademonstrował w jaki sposób przedostawał się do tego pokoju za każdym razem. Wystarczyło delikatnie popchnąć szybę, aby cały mechanizm ustąpił od zewnątrz. Bluszcz, który piał się po ścianie domku, chłopiec wykorzystywał jako drabinę.– Jakby co – dodał.
– Włamujesz się!Chłopiec pokręcił głową. Biła od niego taka pewność siebie, że przez całą konwersację miałem wrażenie, że to ja jestem intruzem.
– Kupicie ten domek? – zapytał.Dopiero wtedy zauważyłem, że w dłoni trzymał książkę. Musiałem przerwać mu czytanie. Powieść była cienka, miała mniejszy format niż standardowe powieści i... od razu poznałem okładkę.
– Czytasz My Hero Academia? – ożywiłem się i nagle zapomniałem o tym, że nie powinno go tutaj być.Uwielbiałem My Hero Academię. Była to nowa seria przygodowa, dopiero zaczęła wychodzić, ale już zdążyłem się w niej zakochać i odczuwać potrzebę posiadania gadżetów z tego uniwersum - figurek, plakatów, popków. Na rynku ukazały się dopiero trzy tomy.
– Nom, najnowszy tom.Czułem, jak moje oczy zabłysły z ekscytacji. Trzymał w swojej dłoni czwarty tom. Musiał zmówić go w przedsprzedaży, bo premiera zaplanowała została dopiero za dwa tygodnie. Od chwili oficjalnej informacji o dacie suszyłem mamie głowę, żeby odkładała pieniądze, bo chciałem go kupić. Moim marzeniem było zbierać całą serię.
– Ty nie czytałeś jeszcze czwartego tomu? – spytał.Pokręciłem głową.
– Chciałbyś go dzisiaj przeczytać?Moje fanowskie serce zabiło mocniej.
– Pożyczyłbyś mi?Wzruszył ramionami.
– Możemy poczytać ją razem. Na parapecie zmieszczą się dwie osoby.tylkoecho: niespodzianka.