24. Mieszko

27 15 22
                                    

XXI wiek…
Ten sam wieczór we Polsce…

Mieszko

Słowa, które wyszły z moich ust nie były tymi, które chciałem powiedzieć. Nie chciałem tego i zupełnie inaczej planowałem ten wieczór z zupełnie inną kobietą. Byłem pewny, że mi się to uda, bo wszystko było lepsze niż pojechać znowu gdzieś, gdzie moja noc zawsze kończyła się tak samo. W ramionach kobiety, od której zdołałem uciec na jakiś czas, bo pojawiła się Aleksa. Po słowach, które wypowiedziałem nie liczyłem, że Aleksa zgodzi się na wyjście ze mną, ale tu mnie zaskoczyła:

- To prawda, musimy pogadać, cześć dziewczyny – powiedziała szybko i ruszyła w stronę wyjścia, a ja za nią.

Po drodze napisałem do chłopaków, że dla mnie wieczór już się kończy i że dziękuje im za dobrą zabawę. Znaleźliśmy się na zewnątrz. Oleńka lekko chwiała się na nogach i dopiero teraz zauważyłem, że jest dość upojona alkoholem, a to znaczyło, że jej decyzje nie były zupełnie świadome, z resztą moje też nie.

- Alekso wszystko z tobą w porządku?  - zapytałem.

Aleksa spojrzała na mnie zalotnie i przysunęła się do mnie łapiąc za poły mojej koszuli.

- Nie wiem, ale wiem jedno, że jak cię zobaczyłam, to przypomniało mi się jakim fajnym facetem jesteś, a zapomniałam, dlaczego właściwie cię olałam – powiedziała i przykleiła swoje usta do moich.

Nie umiałem jej odmówić, nie tym razem. Jej mokry i ciepły pocałunek sprawił, że moje dłonie automatycznie powędrowały na jej pupę, a ona wtuliła się w moje ciało obejmując mnie w pasie. Staliśmy tak w zapomnieniu, jak para nastolatków. Jej piersi przy moim ciele, a dłonie sprytnie przesuwające się po moim brzuchu.

- Alekso! Alekso! – usłyszałem głos jakiegoś faceta, który ją wołał i nagle odkleiła się ode mnie.

- O kurwa! Przemek. Zapomniałam o nim – powiedziała z zabawnym zakłopotaniem pod nosem i tupnęła nogą jak mała dziewczynka.

- Alekso widzę, że już masz z kim wrócić do domu. – puścił jej oko facet, z którym jeszcze chwilę temu wykonywała coś na kształt tańca godowego. Co najdziwniejsze on wcale nie wyglądał na zakłopotanego, wyciągnął do mnie rękę i przestawił się.

- Przemysław Kaleta, kolega Aleksy ze studiów, widzę, że wykorzystał pan chwilę nieuwagi, no trudno. Jak to mówią „ you snooze, you loose”– Po czym wyciągnął dłoń do Aleksy, która stała teraz kilka centymetrów ode mnie. Chyba tylko po to, żeby się pożegnać.

- Przemku przepraszam, to Mieszko, mój… - zacięła się.

- Mam nadzieję, że przyszły facet – pomogłem jej dokończyć, a Aleksa spojrzała na mnie ze zdumieniem w oczach – wybacz stary, ale mieliśmy z Aleksą małe problemy, ale już jest w porządku. – powiedziałem dumnie.

- Nie ma sprawy, rozumiem. Aleksa to piękna kobieta, życzę wam miłego wieczoru. – po czym odwrócił się i wrócił do klubu.

Aleksa stała jak zaczarowana z wymalowanym poczuciem winy na twarzy.

- Co się stało? – zapytałem rozbawiony.

- Naprawdę chcesz być moim facetem? Po tym co…- zasłoniła twarz dłońmi ze wstydu.

- Alekso, ty nic nie zrobiłaś. Byłaś zagubionym dziewczątkiem, które w jednej chwili dowiedziało się, że mama, którą znałaś nie była twoją mamą, a życie jakie znałaś dotychczas nie było twoim życiem - powiedziałem spokojnie.

Tak mój poziom wyrozumiałości był bardzo wysoki, ale miałem swoje doświadczenia życiowe i nie zamierzałem bawić się w przenoszenie winy i szukaniu kto i co zrobił źle.

- Poza tym, to ty uznałaś, że cię okłamałem, a chyba wiesz już, że tak nie było prawda? Nie mogłem przespać się z Sarą, bo ona mi się nie podobała. Oczywiście jest piękną kobietą, ale nie dla mnie. Rozumiesz? – złapałem ją delikatnie za brodę uniosłem twarz, żeby na mnie spojrzała.

- Skąd w tobie tyle wyrozumiałości? – zapytała z prawdziwą szczerością w oczach.

- Kiedyś ci powiem, jak przyjdzie na to czas, a teraz, gdzie jedziemy do ciebie czy do mnie? Tylko po drodze zamówimy pizzę, bo jestem w cholerę głodny. – odwróciłem się, żeby rozejrzeć się za taksówką, a Aleksa złapała mnie za ramię.

- Poczekaj, a nie jesteś zły o Przemka?

- A ty o Anie z którą tańczyłem w klubie?

- Nie, to znaczy nie wiem. Szczerze mówiąc, to trochę mnie ruszyło jak z nią tańczyłeś – przyznała się spuszczając znowu wzrok.

- Mnie też ruszyło, ale Alekso, ile razy mam powtarzać? Jestem dojrzały, ja już przeżyłem swoje kłótnie pod klubem z kobietą o drugiej nad ranem, bo jakiś facet ją obłapiał… Aczkolwiek był moment, że miałem mu ochotę dać w mordę – uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem.

- To, dlaczego tego nie zrobiłeś. – powiedziała już całkiem wyluzowana.

- Bo zobacz co zrobił Przemysław, zachował się też jak prawdziwy mężczyzna, a nie jak gówniarz, który chciał się bić o kobietę, która i tak nie była jego – zaśmiałem się.

- Nie nawiedzę tej twojej rozwagi, to tak samo jak Sara, też zawsze miała gotową odpowiedź na wszystko – powiedziała z zabawnie naburmuszoną miną.

Nie chciałem pytać o Sarę, bo ten moment porozumienia jaki się między nami wytworzył, mógłby zniknąć, a tego nie chciałem. Przytuliłem ją mocno i pocałowałem ponownie. Smakowała wybornie winem i odświeżaczem do ust. Naprawdę miałem na nią ochotę. Podjechała taksówka, więc zostawiłem jej usta w spokoju i wsiedliśmy do niej. Aleksa podała adres swojego mieszkania, a ja znowu posiadłem jej usta i nie tylko.






























Intrygi kochanka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz