Rozdział 29 [2]

59 6 0
                                    







Nieznane. Zjawisko, które jest tajemnicze, takiego, którego nikt się nie spodziewa, nawet czasami się obawia.

Nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało, że kolejna połowa grudnia tak szybko minęła. I już dziś wypadał jego ostatni dzień. Sylwester.

Większość tego czasu spędziłam trenując z Haze'em, spędzając czas na treningach chłopaków, czy sam na sam z Filipem. Głownie wtedy ja grałam na keyobordzie, który dostałam na święta, a chłopak mnie obserwował. Czasem zdarzało mi się wychodzić z Maddie oraz z dziewczynami na pierniczkową latte. Pomiędzy tymi przyjemniejszym aktywnościami, był też czas oczywiście na naukę. Nauczyciele na przerwę świąteczną zawalili nas tym. Zaraz po nowym roku mieliśmy masę sprawdzianów.

Jednak tym razem do nauki starałam się przyłożyć mniej stresująco. Na niektórych przedmiotach przodowałam z materiałem, na innych byłam w tyle. Ale dzięki notatkom od Maddie, udawało mi się stopniowo nadgonić materiał. Za co byłam jej wdzięczna.

Natomiast jeśli chodzi o moja relacje z Filipem, zmieniła się po wydarzeniach z dnia, kiedy zadzwonił do mnie Sebastián. Ciągle sprawdzał, czy jest ze mną w porządku. Nawet w pewnym momencie zaczęło mnie to irytować, jednak wiedziałam w głębi serca, że po prostu się martwił. Jednak niedługo po tym, miałam sesje ze swoją terapeutką, dzięki której jeszcze bardziej mogłam zamknąć etap z Sebastiánem na dobre.

Zmieniła się również moja relacja z Felixem oraz Ann, bo dwa dni przed samymi świętami odważyłam się powiedzieć im co wydarzyło się dwa lata temu. Pamiętam jak po moim długim monologu, zapadła cisza. Wówczas wtedy mężczyzna wyszedł i wrócił dopiero po dwóch godzinach. Ja natomiast rozpaczliwie się rozpłakałam a kobieta ledwo była w stanie mnie uspokoić.

Kiedy Felix wrócił i powiedział takie słowa, które sprawiły, że nasza relacja się zacieśniła. Dlatego też większość grudnia spędziłam z nim na wspólnych przejażdżkach.

Miałam niewyobrażalne szczęście trafiając na właściwych ludzi.

Siedziałam właśnie przed toaletką zaczynając się powoli malować do wyjścia. Trzydziestego pierwszego grudnia spędzałam wraz Filipem oraz resztą na małej domówce w domu jednego z chłopaków. Bodajże Michaela. Ja oraz drużyna siatkówki oraz drużyna cheerleaderek. Choć czasami czułam się w ich towarzystwie niepewnie, a moja strefa komfortu zostawała przekraczana. Wówczas Filip, Logan czy Maddie zapewniali mnie, że jeśli będę chciała ich opuścić, mam im dać znać.

Jednak moja upartość dawała za wygraną i z niepewności zaczęłam coraz bardziej być śmielsza w ich towarzystwie.

Nakładałam właśnie rozświetlacz na kosci policzkowe, kiedy usłyszałam dziwek przychodzącej wiadomości. Przerwałam czynność zerkając na wyświetlacz.

fifi: będę po ciebie za jakieś pół godziny, w porządku?

Wzięłam telefon do ręki i odblokowując go, zaczęłam odpisywać.

maleństwo: Jak najbardziej. Daj znać jak będziesz przed domem to wyjdę.

I nie patrząc już na kolejną nadesłana wiadomość, w ciągu dwudziestu minut byłam gotowa. Postawiłam na czarne kreski, a włosy związałam w wysokiego kucyka. A mój outfit składał się z czarnych, dość grubych rajstop oraz czarnej bałwaniej sukienki, która miała długie rękawy, a góra układała się w dekolt hiszpański, dół natomiast był przed kolano. Przez co byłam ubrana wygodnie, ale z klasą. Nałożyłam jeszcze bezbarwny błyszczyk na usta.

Do torebki zapakowałam owy błyszczyk, portfel, klucze, papierosy wraz z zapalniczką. Nałożyłam na siebie jeszcze czarny wełniany płaszcz. I wyszłam z pokoju udając się do salonu. Logana od południa nie było, pojechał najpierw pomóc wraz z Filipem a później udał się do Maddie. Chłopcy od kiedy się pojawiłam, bardzo rzadko pili alkohol. Między innymi ze względu na mnie, co było słodkie. Ale powtarzałam im tyle razy, że nie muszą robić tego, ze względu na mnie. Wówczas spinali się argumentując, że to też dla dobra ich zdrowia. Co było słusznym założeniem.

Emotive happiness | 18+ | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz