Rozdział 6

3.4K 144 148
                                    

Koszykówka i pocałunek

Martina

Na ostatniej lekcji tamtego dnia salę gimnastyczną wypełniali gracze koszykówki. W niej właśnie dostrzegłam Kane'a oraz Asher'a. Zawodnicy ubrani w jasne bluzki z numerami oraz zielonymi spodenkami biegali po boisku, przygotowując się do rozpoczęcia gry.

Siedziałam na trybunach i przeglądałam media społecznościowe, co chwilę spoglądając na rozpoczynający się od kilku minut mecz.

Miałyśmy szczęście, że nie musiałyśmy ćwiczyć, ze względu na przygotowania do meczu. Większość dziewczyn zmyła się z hali, jednak ja nie miałam ochoty nigdzie iść.

- Idziemy dziś gdzieś?

Odwróciłam głowę w prawą stronę i dostrzegłam stojącą obok mnie Zoey. Dłonie miała włożone do kieszeni spodni i czekała na odpowiedź.

Od bardzo dawna nie wychodziłyśmy. Bardzo bym chciała, jednak dzisiejszego dnia miałam już dosyć. Ostatnia lekcja niesamowite mi się dłużyła, a krzyki graczy jeszcze bardziej utwierdzały mnie w przekonaniu, iż cały wieczór chciałabym po prostu spędzić w swoim pokoju z kawą i dobrą książką.

Z drugiej strony nie chciałam, by pomyślała sobie, że nie jest dla mnie ważna.

Ścisnęłam usta w wąską linię.

- Nie wiem Zoy...

- Jeśli nie chcesz to w porządku - Usiadła obok i spojrzała się na trwający mecz. Ja jednak dostrzegłam, że lekko się uśmiechnęła.

Pomimo, że nie odpowiedziałam, to byłam jej niesamowicie wdzięczna. Była cudowną przyjaciółką, nigdy nie naciskała.

Odwróciłam głowę w tym samym momencie, gdy na halę wszedł Damon wraz ze swoją klasą oraz nauczycielem.

Nie spodziewałam się go tutaj. Zagryzłam wargę, próbując powstrzymać uśmiech cisnący się mi na usta. Jego obecność dziwnie na mnie działała.

Nauczyciel, z którym lekcje miał Damon podszedł do trenera i zaczął z nim krótką rozmowę. W tym samym momencie chłopacy z mojej klasy zaprzestali grę.

Po chwili Pan Grand zagwizdał w swój gwizdek i powiedział:

- Uczniowie mojej klasy! - Zaczął, na co się skrzywiłam. Nauczyciel odkąd chodziłam do tej szkoły nie szczędził swojego... donośnego głosu. - Dzisiejszy mecz rozegracie wraz z klasą Pana Harper'a! Kane i Asher wybierać drużyny!

Spojrzałam na drugą stronę boiska, na którym stała wieksza część uczniów z mojej klasy. Gdy zauważyłam dwójkę moich przyjaciół dostrzegłam, że nie byli zadowoleni z takiego obrotu spraw. Szczególnie Kane, który wyglądał jak tykająca bomba.

Poczułam delikatny dotyk na swojej dłoni, przez co kolejny raz tamtego dnia spojrzałam w oczy mojej przyjaciółce. Zauważyłam, że miała zmarszczone brwi i smutny wyraz twarzy, ale nie zrozumiałam dlaczego.

- Wydaje mi się, że to nie najlepszy pomysł, by Kane i Damon znaleźli się w tym samym miejscu. Sama wiesz jak jest.

Pokiwałam głową na znak zgody. Zoey miała rację, lepiej by Kane trzymał się jak najdalej od Damon'a, w końcu już mu podpadł przez swoje blizny, co moim zdaniem było niesamowicie debilne.

Spojrzałam na wybierających i zdębiałam, gdy zauważyłam Damon'a idącego w stronę drużyny Kane'a. Był ostatni, a zrządzenie losu chciało tak, by wylądował akurat w jego drużynie.

Brooks z niezadowoloną miną zerkał w kierunku Willow'a.

Przełknęłam ślinę.

- Jest źle. - Wymsknęło mi się spomiędzy warg.

Soothe The Soul | 16+ [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz