Następnego dnia obudziło mnie uderzenie w głowę. Od razu wstałam, nie wiedząc co właśnie się stało. Rozejrzałam się rozemocjonowana i dostrzegłam, że nie jestem w swoim pokoju. Na chwilę zamarłam, nie wiedząc co robię w pokoju przyjaciółki. Po chwili mój umysł zalały wspomnienia minionego wieczoru. Padłam znowu na poduszki i jeknęłam cicho, na co od razu się skrzywiłam przez mocny hol głowy.
Lekko się uniosłam na łokciach, chcąc ocenić sytuację w pokoju. Po mojej lewej spały dziewczyny, Ama praktycznie zepchnęła Cami z łóżka, na co cicho się zaśmiałam.
Powoli wstałam do siadu, rozglądając się po pokoju. Byłam ubrana w sam top i spodenki, gdzieś na podłodze leżała moja koszula i trampki. Bardzo powoli wstałam z łóżka, aby ich nie obudzić i poszłam do łazienki się ogarnąć.
Spojrzałam w lustro i się autentycznie przestraszyłam samej siebie, maskara rozmazana po całej twarzy, tak samo eyeliner. Tragedia.
Otworzyłam szybko szafkę, gdzie blondynka trzymała płyn do demakijażu i inne takie duperele. Wzięłam go i płatki kosmetyczne. Zabrałam się za zmywanie tego paskudztwa z twarzy. Po ogarnięciu tej masakry umyłam twarz i załatwiłam potrzeby.
Wyszłam z pomieszczenia kierując się do kuchni, aby zrobić sobie i dziewczynom śniadanie. Wiedziałam, że będą tego potrzebowały bo wypiły znacznie więcej ode mnie.
Zeszłam na dół, rozejrzałam się po saloniez gdzie nikogo nie było i poszłam do kuchni. Nie byłam świetną kucharką, więc powinny zadowolić się tostami. Zabrałam się szybko za ich przygotowanie. Gdy tylko były gotowe, zgarnęłam trzy talerzyki, kilka butelek wody i tackę, na której poustawialam wszystkie rzeczy.
Złapałam za uchwyt i powoli kierowałam się w stronę schodów. W duchu modliłam się, abym tego nie upuściła. Że wstrzymanym oddechem dotarłam do pokoju Amy, gdzie na jej biyrrki postawiłam tackę.
Odwróciłam się w stronę jeszcze śpiących dziewczyn i rzuciłam się na nie, chcąc w ten sposób je obudzić. Jak na zawołanie obie głośno jeknęły z oburzeniem i zaczęły wtulac się w poduszki.
- Wstawać, idiotki! - huknęłam im do uszu, na co obie od razu otworzyły spanikowane oczy. Uniosły się lekko i popatrzyły na mnie wystraszone.
- Ale po co tak starszych, idiotko... - mruknęła Cami, przecierając oczy.
- I po co się tak drzesz, głową mnie strasznie napierdala...
- To nie trzeba było tyle pić. - puściłam blondynce oczko i podniosłam się. - Zrobiłam śniadanie, więc siadajcie i wam podam. - mówiąc to odwróciłam się po tackę.
Wróciłam do łóżka, gdzie obie dziewczyny siedziały i wpatrywały się we mnie z uśmieszkiem.
- Patrz, Ama, zesłali nam anioła. - mruknęła brunetka.
- Trudno się nie zgodzić. - odszepnęła blondynka.
Przewróciłam oczami i postawiłam tackę pi środku łóżka, siadając po drugiej stronie Cami, gdzie było wolne miejsce. Sięgnęłam po butelkę wody i wypiłam połowę zawartości na raz.
- Smacznego, alkoholiczki.
- Ale wypraszam bardzo, tylko nie alkoholiczki. Jesteśmy koneserami dobrego alkoholu. - poprawiła mnie Ama, łapiąc się teatralnie za serce.
Pokręciłam z politowaniem głową na jej glupitez jednak nic nie skomentowałam, tylko wzięłam na talerzyk tosta i zaczęłam go jeść. To samo zrobiły dziewczyny koło mnie. I tak w ciszy zjadlysmy śniadanie, po czym znowu położyłyśmy się na łóżko, chcąc opowiedzieć sobie co się odjebało wcześniejszego wieczora.
![](https://img.wattpad.com/cover/372307264-288-k146769.jpg)
CZYTASZ
Camp love [ZAKOŃCZONE]
Подростковая литератураValeria Caldera, siedemnastoletnia dziewczyna dla której książki i sport, przede wszystkim siatkówka i piłka nożna, są najważniejsze w życiu. Wyjeżdża na obóz letni, sportowy z siatkówki do słonecznego Alicante. Dziewczyna myśli, że ten obóz będzie...