Część 12

36 5 1
                                    

- Nico? - Pedro z niedowierzaniem przypatrywał się swojemu kuzynowi, który zdążył wejść do ich pokoju.

- Ten Nico?! - Jude natychmiast skojarzył, że odwiedził ich kuzyn Pedra, odpowiedzialny za wyrzucenie go z domu stryja.

- A ty nie jesteś czasem tym nowym "kolegą" Pedra, którego serce nie ma koloru? - Nico ujawnił z kolei, że przeczytał artykuł João i (prawie) bezbłędnie zidentyfikował jego bohaterów.

- Nie, to ten drugi! - Jude wskazał na zajmującego sąsiednie łóżko Viníciusa, który skrzywił się z niesmakiem. - No co?! Przecież podobno tym tekstem nie warto się przejmować, prawda?! - dodał, obserwując, jak Brazylijczyk z niezadowoleniem zareagował na dokonaną przez niego "prezentację".

- Żaden z nich nim jest - wtrącił się Pedro, by nie dopuścić do eskalacji napięcia. - Taki ktoś po prostu nie istnieje. Kaczka dziennikarska. Co cię do mnie sprowadza? - zwrócił się do Nica.

- Zostawiłeś u nas słuchawki, kiedy się wyprowadzałeś - wyjaśnił Nico. - Chciałem ci je oddać.

- Nie przypominam sobie - Pedro był pewien, że o niczym nie zapomniał, zwłaszcza o jakichś słuchawkach.

- I słusznie. To tylko pretekst. Chciałem z tobą pogadać, a przede wszystkim... - Nico zawahał się. - Przeprosić.

- Kto by się spodziewał... - skomentował Jude.

- Czy nie uważasz, że powinniśmy pogadać w cztery oczy? - zaproponował bratu Nico.

- Nie - odparł Pedro. - Chociaż Jude i Vinícius pochodzą z innych krajów i znam ich od bardzo niedawna, przyjęli mnie życzliwiej niż moja własna rodzina. Oczywiście, jeśli wiesz, o czym mówię... Nie sądzę, abym miał z tobą przed nimi jakieś tajemnice. Poza tym, w przeciwieństwie do ciebie, są u siebie i nie śmiem im niczego narzucać...

- Rozumiem... Pozwól jednak, że poproszę ich, żeby ograniczyli wszelkie komentarze do niezbędnego minimum - Nico nie zaooponował przeciwko odmowie Pedra, ale ewidentnie nie był zadowolony z obecności chłopaków.

- Proś, o co chcesz. To wolny kraj... - Pedro wzruszył ramionami.

- Słyszeliście? Możecie przez chwilę być cicho? - Nico obrzucił Jude'a i Viníciusa uważnym spojrzeniem. W odpowiedzi pierwszy tylko prychnął z pogardą, a drugi machnął ręką, wystarczyło to jednak, aby Nico uznał, że uzyskał zgodę.

- Jak już powiedziałem, przede wszystkim chcę cię przeprosić - ciągnął Nico. - Zachowałem się jak kretyn...

- Przez uprzejmość nie zaprzeczymy... - mruknął Jude.

Nico zmroził go wzrokiem, głębokim oddechem pohamował zdenerwowanie otrzymaną uwagą i kontynuował:

- Nie potrafię wyjaśnić, co we mnie wstąpiło... Zawsze wydawało mi się, że nie mam nic do peda...

Jude demonstracyjnie odchrząknął.

- Do homoseksualistów... - Nico zrozumiał kryjącą się w tym chrząknięciu aluzję i niezwłocznie poprawił się. - Ale uświadomiłem sobie, że przed tobą... To znaczy przed tym, jak odkryłem, że ty... No wiesz...

- Co to niby miało znaczyć?! - po raz kolejny uruchomił się Jude. - Chcesz go w końcu przeprosić, czy jeszcze bardziej obrazić?!

- Daj spokój, Jude. On nikogo nie obraża, jedynie stwierdza fakty - przystopował go Pedro. - Nico, czy chcesz powiedzieć, że zanim nie dowiedziałeś się o mnie i o Pablu, nie znałeś nigdy żadnej gejowskiej pary? Przeżyłeś szok i zachowałeś się, jak się zachowałeś? A potem przemyślałeś sprawę i zrozumiałeś, że popełniłeś błąd?

Klejnot EbroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz