Rozdział 30

766 48 2
                                    

Sofia

      Widok jaki miałam przed sobą za pewne będzie prześladowała mnie do końca życia. Ojciec chciał mnie zniszczyć kiedyś mój ukochany bohater, a teraz kat.

    Kat, który mścił się na mnie za coś czego nie wiem. Z każdym uderzeniem czuł coraz większą satysfakcję. Moje łzy go wręcz bawiły i co po tym wszystkim za kilka dni będę dla niego cudowną córeczką, tylko na widowisko dla ludzi.

    Moje myśli zakłóca męski głos, głos, w którym słychać ból i błaganie o litość. Uniosłam zmęczoną już głowę i ujrzałam widok, który na zawsze zostanie w mojej głowie. Caleb mój niedoszły chłopak i najlepszy przyjaciel. Przechodził katusze i wyłącznie z mojej winy, gdyby nie znajomość ze mną nigdy by go to nie spotkało.

    Patrzę zalewając się łzami jak ojciec kreśli na jego plecach linie ostrym nożem. Krew spływała po jego ciele, ostrze zostawi na lata paskudne ślady.

-Ojcze proszę zostaw go. - mój głos był z chwili na chwilę coraz bardziej cichy, sama zostałam okropnie potraktowana przez ojca i jego zaufanego człowieka.

-Popatrz Calebie, moja córeczka prosi o litość dla ciebie. Jak myślisz spełnię jej prośbę. Może okaże jej ociupinkę serca. - jego obrzydliwy śmiech rozniósł się po pomieszczeniu obskurnej piwnicy, cuchnącej wilgocią.

     Caleb nie miał kompletnie siły na wypowiedzenie już jakiegokolwiek słowa. Ojciec obrócił go w moją stronę, złapałam z chłopakiem kontakt wzrokowy. Nie ujrzałam w nim nienawiści w stosunku do mnie. A wręcz coś innego, troskę bał się o mnie nie o siebie. A powinien mnie o to wszystko winić, gdyby nie ja on nie wyglądałby w tym momencie jak worek treningowy. Powinien czuć do mnie obrzydzenie i nienawiść.

-Sophio myślę, że mogę spełnić twoją prośbę.

I stało się najgorsze

-Sophio, obudź się - słyszałam głos Aleksandra, gdzieś w przestrzeni. Próbowałam wykonać jego prośbę, lecz nie mogłam wspomnienia za mocno zawładnęły moim umysłem. Czułam, jak wstrząsają mną zimne dreszcze, uczucie zimnych rąk na ciele jest wręcz paskudne. Chciało mi się płakać.

-Laleczko proszę obudź się. - słyszałam go coraz bardziej, jego dotyk również. Próbowałam go słuchać, lecz mój organizm nie współgrał ze mną. Głowa miała złe wspomnienia, dlatego było mi tak ciężko. Na szczęście po chwili coś się zadziało, zaczęłam powoli otwierać oczy. Pierwsze co ujrzałam to były jego zmartwione oczy.

-Aleksander, przepraszam. - pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy. Moje policzki były całe mokre, zimne dreszcze przeszywały moje ciało. Byłam wręcz wykończona.

-Spokojnie laleczko, już spokojnie. - Aleksander zabrał mnie w swoje ramiona i mocno przytulił, tego teraz potrzebowałam. Owinęłam jego szyję i schowałam głowę w jego szyi. Samotne jeszcze łzy spływały po moich policzkach.

-Dziękuję. - ledwo wyszeptałam.

-Słoneczko nie masz mnie za co przepraszać. Na początku nie wiedziałem co się dzieję, twój krzyk było słychać już na schodach. Myślałem, że ktoś włamał się do naszego domu.

-To był tylko okropny koszmar, który tak dawno nie zaprzątał mojej głowy. Aż do dzisiaj. - odsunęłam się delikatnie od Aleksandra, na samo wspomnienie tamtego dnia zebrało mnie na mdłości.

-Co to był za koszmar słoneczko? - widziałam w jego oczach zmartwienie wiem, że mogę mu powiedzieć wszystko. Tylko czy ja tego chcę?

-Coś okropnego i brutalnego. Co niestety musiałam widzieć na własne oczy. - nagle jego wszystkie mięśnie się napięły.

Wybrana dla niego [18+] Czas na wyjawienie kłamstw Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz