Rozdział III

7 0 0
                                    

— A teraz powiedz nam jak to w ogóle się stało — powiedziała Ava. 

Westchnęłam i wysiliłam się, żeby powiedzieć im wszystko. Mówiłam to czego tak naprawdę oczekiwały, jednak nic nie wspomniałam o Aidenie. Nie chciałam, żeby od razu wyciągały pochopne wnioski, że mi się podoba. Może i jest przystojny i swoim stylem bycia oczarowuje każdą dziewczynę, ale ja nie czuję, żeby to był on

Nie w tym momencie.

— Jestem taką szczęściarą, że nawet wiem kto mi to zrobił — wypaliłam niemal z dumą i za późno ugryzłam się w język. Nie chciałam tak od razu wszystkiego mówić. 

— Jakiś stary dziad, który nie widzi w ciemności? — zagaiła Mia. 

— Narkoman, widzący przed sobą rampę? — zgadywała Ava. 

— Nie — oznajmiłam i zachowałam ciszę, żeby potrzymać je w niepewności. Bardzo chciały poznać prawdę, jednak ja uwielbiałam się z nimi droczyć. Nawet po tym wszystkim co przeszłam. Może i odebrało mi sprawność to humor został ten sam. Bez zmian. Nadal jestem z charakteru tą samą Vienną Martinez. 

Długo trzymałam je w niepewności. Widać było jak zżerała je czysta ciekawość. Rudowłosa Ava zaciskała i rozluźniała na przemian pięści, a Mia gryzła sobie dolną wargę. Jedynie blondwłosa Lily umiała zachować powagę i nie zmuszać mnie do mówienia. Ja dobrze wiedziałam, że nie musiałam tego robić, jednak w pewnym momencie poczułam jak bardzo tego chcę. Bardzo chcę wyznać dziewczynom prawdę. Są one moimi przyjaciółkami i chcę być wobec nich szczera, nawet jeśli skutkiem tego miały być jakieś obleśne komentarze ze strony Avy, która uwielbiała docinać innym. 

W pewnym momencie zaczerpnęłam z trudem świeżego powietrza i zdecydowałam się im wszystko powiedzieć. 

— No dobrze — zaczęłam — powiem wam. 

Widać było jak w oczach Mii zabłyszczała iskierka nadziei. Chyba za bardzo wzięła sobie to wszystko do siebie, a tak naprawdę nic mi nie było. Może oprócz tego, że musiałam zrezygnować z marzeń, ale to nie ważne. Teraz już prawie pogodziłam się że wszystkim. Pogodziłam się, że z moich marzeń praktycznie nic nie zostało. Mogłam płakać, śmiać się, ale nic nie przywróciłoby mi w pełni sprawności jaką miałam przed wypadkiem. 

— Sprawcą był zwykły chłopak. 

Mówiłam wolno dbając o to by nie zdradzić zbyt dużo. Nie chciałam mówić im wszystkiego. Niech tylko wiedzą, że go znam. 

Przecież nie muszą znać prawdy — powtarzałam sama do siebie. 

Kiedy skończyłam im to wszystko sensownie opowiadać zauważyłam jego sylwetkę. Aiden stał przed lodziarnią i rozmawiał z kimś przez telefon. Ucichłam i przez chwilę zaczęłam na niego patrzeć, a w moim brzuchu pojawiło się znowu to cholerne uczucie. Motylki towarzyszyły mi zawsze kiedy na niego spojrzałam. Był czarujący, a ja czułam się tak bardzo niezręcznie, że robiło mi się niedobrze. 

— Hej, co się dzieje? — zapytała Lily, gdy zobaczyła, że prawie zwróciłam całą treść żołądkową. — Jeśli źle się czujesz możesz wrócić do domu, odprowadzimy cię — zapewniła. 

Pokręciłam stanowczo głową starając się utrzymaç zdrowy fason. Nie chciałam tak szybko kończyć tego spotkania przez niego. 

Wzięłam kilka głębokich wdechów i napiłam się wody. Po tym wszystkim mi przeszło. 

— Naprawdę nic mi nie jest, to było tylko chwilowe — oznajmiłam cicho, upewniając się, że brunet na mnie nie patrzy. Bardzo stresowała mnie niego obecność tutaj.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 11 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Stracona Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz