ROZDZIAŁ ÓSMY

12 6 0
                                    

SILVER

Jutro nadeszło szybciej niż się spodziewałam. Stałam na parkingu w parku bo umówiliśmy, że Cloud tutaj po mnie przyjedzie. Oczywiście proponował, że przyjedzie pod mój dom lecz stanowczo zabroniłam, nie wyobrażam sobie tego. Dziękowałam sobie w duchu, że moi rodzice jeszcze nie wrócili, wczoraj tata do mnie dzwonił i powiedział, że ich wyjazd przeciągnie się jeszcze o tydzień. Ucieszyła mnie ta informacja bo wiedziałam, że kiedy wrócę będę im musiała powiedzieć, kto jest moim szefem. Na samą myśl o tej rozmowie robiło mi się gorąco i zimno na raz.

- Hej wskakuj- krzyknął Cloud, wychylając głowę z czarnego Suva

Jechaliśmy w ciszy, po pierwsze była to dla mnie nowa sytuacja, tyle razy przecież obiecałam sobie, że nigdy już nie odezwę się do Clouda a tutaj proszę, jedziemy jednym samochodem do szpitala odwiedzić jego mamę. Po nie wiedziałam co powiedzieć pani Eleonorze

- U Auri wszystko w porządku?- spytał przywołując mnie z powrotem do świata rzeczywistego bo moje myśli opanowały całe moje ciało

- Tak- warknęłam , nie chce żeby o nią pytał, żeby ją widywał. Obiecałam sobie, że ta sytuacja z baru się już nigdy nie powtórzy.

- Ok, sorry nie denerwuj się tak, chciałem tylko żebyś przestała się tak stresować

- Nie stresuję się- odpowiedziałam oczywiście kłamiąc

- Kłamiesz przecież zawsze jak się stresowałaś to uciekałaś z tego świata i zatracałaś się w myślach i do tego skubałaś tak śmiesznie paznokcie- zaśmiał się

- Wyrosłam już z tego- warknęłam nienawidzę jak wraca do przeszłości, jak mówi do mnie Silv, jak wspomina stare czasy.

- Myślę w co się ubiorę jutro na imprezę-

- Jasne masz już cos w planie?

- Nie – odpowiedziałam stanowczo i drugi raz podziękowałam niebiosom, że już prawie jesteśmy na miejscu. Ta droga to była totalna katastrofa, nie przywykłam do jego obecności, nie wiem jak i nie umiem z nim teraz rozmawiać.

Wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do wejścia. Nienawidzę szpitali ale przecież kto je lubi, ten zapach, widok tych biednych ludzi. Zawsze w takich miejscach mam łzy w oczach i marzę by jak najszybciej wyjść. Szliśmy przez długi korytarz, denerwowało mnie to, że Cloud cały czas odwracał się i patrzył się na mnie.

Silv ostatnia szansa by uciec

- To tu – wskazał na salę 525

- Idź pierwszy- powiedziałam a mój żołądek wykonał salto, nie wiedziałam czy dam radę zrobić krok do przodu bo nogi miałam z waty

- Cześć mamo- wszedł ostrożnie po czym pocałował Eleonorę w rękę i usiadł na krześle obok

- Przyprowadziłem dzisiaj gościa- powiedział po czym wskazał na mnie. Zaczęłam powoli iść do przodu tak by stanąć naprzeciwko łóżka kobiety

- Moja kochana Silver, dzień dobry- uśmiechnęła się a po jej policzku spłynęła łza. Na ten widok moje oczy również zaczęły się pocić, starałam się patrzeć wszędzie tylko nie na Clouda. Eleonora już nie przypominała dawnej wiecznie uśmiechniętej, pełnej energii i życzliwej Eleonory. Teraz zamiast kruczoczarnych długich włosów na głowie miała turban, jej cichy głos i brak siły sprawiał, że z moich oczu płynęło coraz więcej łez. Leżała taka bez tchu jakby czekała tylko na odejście stąd

- Jak się pani czuje?- po dłuższej chwili udało mi się coś powiedzieć

- Raz jest lepiej raz jest gorzej, wiesz ja już tylko czekam by pójść tam- odpowiedziała niskim głosem. Jej odpowiedź sprawiła, że moje serce choć już zranione, kolejny raz pękło.

Silver CloudOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz