Z każdą chwilą nadchodziło coraz większe niebezpieczeństwo. Może nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę z tego co czeka świat. Możliwość cieszenia się z ostatnich chwil właśnie dobiega końca. Wróćmy bowiem do historii naszych bohaterek. Po tragicznym incydencie jakie miało miejsce 28 sierpnia 2024 na dożynkach. Albowiem ludzie zaczęli być zdzierani ze skóry przez Wiktorię Pawlak, prawda niecodzienny widok ale co było przyczyną? Nikt nie miał pojęcia. Po ucieczce bohaterki tak jak wspomniałem udały się do domu Jowity. Zuzu wzięła szybciutko swój rower z garażu Jowity i udała się do bramy gdzie reszta czekała aby się pożegnać. Spojrzały na siebie i milczały. To była niekomfortowa cisza przez wydarzenia z dzisiejszego dnia. Żadna przez chwilę nie mogła nic z siebie wydusić albo jednak Jowita w końcu zabrała głos.
Jowita: w sumie co tam się wydarzyło.
Ala: dobre pytanie..Zuzu oparła głowę o kierownicę swojego roweru i zaczęła mówić.
Zuzu: nie wiem czemu ale to wyglądało jakby miała wściekliznę czy coś. Znaczy no dobra ona wyglądała jak takie zombi co nie. W the walking dead też tak robiły zombi. Ale w sumie to takie unreal jest że gdzie zombi istnieję lol.
Jowita: Mimo wszystko to było chore.
Ola: dosłownie to już chyba nie pawlaczka..
Ala: myślicie że to się będzie rozprzestrzeniać???
Zuzu: oby nie wtedy będziemy w dupie.
Zuzu: wiecie ja może już lepiej wracam bo mama mnie zabije jak nie będę przed 20 w domu a musze z sasunia wyjsc. Jakby co będziemy w kontakcie.Dziewczyny pożegnały się i Zuzu zaczęła zapierdalać na rowerze w kierunku Imperium Kocewskiego (KOCEWO).
Wracając, Zuzu przejeżdżała przez Technikum Rolnicze w Brzostowie ku jej zdziwieniu zaczęło się tam kręcić sporo ludzi którzy szli bardzo powolnym krokiem jak jakieś incybele pomyślała. Zjeżdżając z tej przeklętej górki podążały za nią te dziwne incybele z sprzed chwili. Nie zwróciła za bardzo uwagi i przełączyła przerzutki na trójeczke i szybko pedałowała do Kocewa.
Tyczasem u dziewczyn które jeszcze posiedziały u szczura w tej śmierdzącej obszczanym kantorze czy co tam to jest chyba szopa ale mniejsza. Nadszedł czas żeby się zbierać bo mama bliźniaczek by je zatłukła jakby nie wróciły o konkretnej godzinie. Szły w stronę bramy, Jowita odprowadzała je. Oh ale co to!? Drogą po środku zaczęły iść tak zwane incybele które widziała też Zuzu podczas jej powrotu. Coś tu jest zdecydowanie nie tak. Dziewczyny przykucały i wpatrywały się w ich twarze. Były takie same jak Wiktorii. Przekrwione oczy i puste spojrzenie dodatkowo znacznie widoczna oderwana skóra. Szli powoli krzyżując nogi z każdym krokiem. Żadna nie odezwała się, zachowały absolutne milczenie czekały aż incybele przejdą w stronę dalej niż pobliże ich domów. Minęło 10 minut i w końcu przeszli kierowali się na pole. Tyle dobrego. Dziewczyny odetchnęły z ulgą. Ola i Ala pożegnały się z Jowitą i wróciły do siebie. Było już po 20:00, Zuzu wysłała na ich czat na mess zdjęcie sasuni jak sra (Canon).
Zuzu: "Ey yo bros wy też widzieliście te incybele takie no xe sobie dziwnie staly i chodziły tak wolni?"
Jowita: "Ty też je widziałaś bro??"
Zuzu: "No te incybele to za mną szly hyba ale zgubiłam je lol"
Ola: "*brudas wysłał emotke 😏*"
Ala: "To wyglądało tak samo i zachowywało się jak pawlaczka na tych dożynkach"
Zuzu: "japoerdole chyba jesyesmy cooked."
*Ankieta kto umrze pierwszy*
3 głosy- brudas
1 głos- kleptoman
Jowita: "to koniec brudasa"
Ala: "rel"Chwilę jeszcze popisały ale już bardziej na poważnie biorąc pod uwagę całą sytuację. Może i nie były aż tak bezradne, postanowiły wsiąść sprawę w swoje ręce. W końcu nie bez powodu ich gang nazywał się czasami żartobliwe czterej jeźdźcy Apokalipsy. Ale to nie czas na żarty teraz wszystko zależy od nich. Tylko one mogą uratować Ziemię od wirusa PAWLAK. Ale dość mojego monologu wróćmy do głównej treści.
Upłynęły 2 dni. To były ciężkie dni dla Brzostowa i to naprawdę. Całe Brzostowo Nowe zostało zaatakowane przez te kreatury incybelskie. Okropność no normalnie okropność! Życie straciło sporo osób ale jakimś cudem powrócili do życia jako wojownicy pod dowództwem Pawlak. I tak kontynuowało, koło się zataczało to była normlanie jak rutyna dla tych incybeli. Ogromną wadą tych incybeli było bardzo powolne poruszanie się, jeszcze dokładnie nie znano ich czułego punktu aby było można je pokonać tak naprawdę nikt sie nie odważył było wiadomo jedno, są cholernie odporne na ataki Policja była bezradna w tej kwesti i też poległa została wciągnięta na stronę Pawlak. Przez następne 3 dni Grabówno zostało kompletnie zniszczone, mieszkańcy zjedzeni albo przemieni na incybela. Póki co bohaterów nie dotknęło za bardzo jakieś szkody może parę osobników incybelów kręciło się wokół Brzostowa Starego ale nie na tyle by być przerażonym. W Kocewie natomiast kompletnie nic się nie działo, tereny leśne i wysokie położenie nieskromnie mówiąc oddawały na plus.
Dziewczyny nadal sie ze sobą kontaktowały a na stronie miasta pojawiła się wzmianka że występuje groźny wirus i należy zostać w domu. Ta jasne kurwa wirus oni jeszcze nie wiedzieli co się tak naprawdę dzieje. Nie zdawali sobie sprawę z całej sytuacji.
Protagonistki nie mogły bezczynnie siedzieć w domu kiedy na świecie pojawił sie nagle chaos. Szaman Zuzu zaproponował spotkanie bo ma pewnien pomysł. Niechętnie reszta się zgodziła. Ale nareszcie sie spotkały nie widząc się kilka dni od czasu incydentu.Zuzu: Mam pewną propozycję.
Jowita: No to mów bro
Ala: no???
Ola: hm?
Zuzu: bierzcie rowery i jedziemy do domu Pawlak.
Ala: No chyba cię powaliło.
Ola: Ale po co.
Zuzu: Chyba chcemy odkryć co tak naprawdę się stało? Co nie, oni wszyscy nie umieją pokonać tych incybeli że to jakaś żenada jest kurwa
Jowita: a jakieś uzbrojenie bierzemy, z pustymi rękami tam lepiej nie jechać jeszcze ten jej gruby tatuś będzie i co.
Zuzu: Weźmiemy noże ja mam jeden przy sobie teraz. Wiem że dźgnięcie incybeli może być dla nas wszystkich drastycznym widokiem ale musimy spiąć dupy.Chwilke zajęło i dziewczyny wzięły swoje bronie może i to totalna prowizorka ale mały element bezpieczeństwa zawsze jest przydatny dla komfortu. Mimo że obawiają się że ktoś z nich może umrzeć to wzięły rowery i udały się do Arentowa pod adres Wiktorii Pawlak. Rowery zostawiły w miejscu tak dobrym że podczas ucieczki mogły odrazu wsiąść i odjechać najprędzej jak się da. Schodząc z swoich pojazdów. Odrazu uwagę przykuły drzwi otwarte na oścież może dla Zuzu to był normalny widok u niej w domu bo jej mamusia tak robi ale tu było to podejrzanie dziwne i chore. Dziewczyny spojrzały się na siebie. Przełknęły ślinę.
Zuzu: no to kto idzie pierwszy...?
Jowita: brudas.
Ola: czemu zawsze ja? Niech kleptoman idzie japierdole.
Ala: no chyba w życiu ja nigdy.
Zuzu: dobra dobra.. spokojnie no to co powiecie na kamień papier nożyce... Lol.
Jowita: bro w takiej sytuacji. Ale dobra to chyba najlepsza opcjaI tak zaczęły grać w papier kamień nożyce osoba która która odpadnie pierwsza idzie do środka. Na początku wszystkie dały nożycze. Druga runda zaowocowała zwycięstwem dla Jowity i przegraną dla reszty. Kontynuowała trójka. Jakimś cudem Ala wygrała i Zuzu i Ola musiały dokończyć ale jakoś co chwilę remisowały więc w sumie olały to i poszły razem jako pierwsze (mmm jak romantycznie).
Wchodząc do środka zastały widok....C.D.N. >:DDDDD
CZYTASZ
Apokalipsa PAWLAK
HorrorW małym miasteczku dochodzi do incydentu podczas uroczystości dożynkowej, niesie to ze sobą ogromny problem. Wszyscy są w ogromnym niebezpieczeństwie. Czy ktoś jest w stanie powstrzymać śmiercionośnego wirusa? Przekonamy się.