rosalína
Starałam się ignorować Héctora najlepiej jak potrafiłam. Gdy rano zeszłam na parter, aby zrobić sobie herbatę ten siedział przy stole, przeżuwając tosta i zaczął do mnie mówić, że powinniśmy porozmawiać, ale ja nie obdarzyłam go ani jednym spojrzeniem i udałam się z powrotem do sypialni, aby zrobić makijaż. Wiem, że takie zachowanie było bardzo dziecinne i nieodpowiedzialne, ale musiałam mu dać jakoś znać, że jestem obrażona. Kiedy malowałam kreskę usłyszałam łomotanie w drzwi i przekleństwa Forta, nic sobie z tego nie zrobiłam w dalyszm ciągu malując się.
- Gdybyś nie wiedziała to jest tam także moja walizka, więc otwórz te cholerne drzwi! - Okej, był już naprawdę wściekły. Chwilę się wahałam, ale w końcu odeszłam od parapetu, na którym rozstawiłam lusterko i kosmetyki, podeszłam do drzwi i je otworzyłam.
- Wariatka. - Mruknął pod nosem i otworzył swoją walizkę, żeby wyjąć z niej biały t-shirt i czarne spodenki oraz świeżą bieliznę. Chyba już zdążył zapomnieć jak zachowywał się nad ranem, gdy kładłam go spać.Bacznie go obserwowałam, byłam gotowa do obrony zarówno słownej jak i fizycznej. Chodzenie na karate nie mogło się nie przydać.
Nasze telefony w tej samej sekundzie rozbrzmiały, informując o nowej wiadomości. Szybko odblokowałam smartfona byleby zająć się czymś, kiedy on nadal tu jest. Właśnie, dlaczego jeszcze nie wyszedł?
Weszłam na naszą grupę klasową i przeczytałam wiadomość, której adresatką była Tina. Napisała w niej, żebyśmy wszyscy byli za pół godziny gotowi, bo dziewczyny zorganizowały jakieś śniadanie czy coś w tym stylu.
- Porozmawiamy? - Zapytał, gdy siedziałam obrócona do niego plecami, podkreślając usta konturówką. W dalszym ciągu się nie odezwałam, czekając na jego reakcję. Zachowywałam się jakby jego w ogóle tu nie było. - Rosalína, mówię do ciebie. - Podszedł w moim kierunku, tym razem bardziej zdenerwowany. - Nie zachowuj się jak małe dziecko, wyjaśnimy sobie wszystko.
- Co ty w ogóle chcesz sobie wyjaśniać, co? - Warknęłam, obracając się w jego stronę. Jesteśmy tu dopiero trzy dni, a już zdążyliśmy się pokłócić.
Patrzył na mnie wściekłym wzrokiem, ale to co miałam usłyszeć dopiero za chwilę naprawdę zwaliło mnie z nóg.
- Nie miałem na myśli nic, co wczoraj powiedziałem, więc nie bierz tego do siebie. - Powiedział zupełnie poważnie, a mi tak bardzo podniosło się ciśnienie, że rzuciłam w niego maskarą, którą trzymałam w dłoni. W moim mniemaniu powinniśmy wyjaśnić sobie coś innego, ale nie zdziwiło mnie to, że ma on aż tak mały mózg.
- Czy ty jesteś poważny?! - Wybuchnęłam, stając na nogi, aby następnie się do niego zbliżyć, wbijając palcem w jego klatkę piersiową. - Już nie pamiętasz jak zajmowałam się wczoraj tobą, bo wielki pan piłkarz zjarał się i nachlał! Miej trochę szacunku i chociaż za to podziękuj! Powinnam zostawić cię tam na tym dywanie i wrócić do spania, ale ja wolałam układać cię do snu! I dlaczego ty nawet mówisz o tym, co pieprzyłeś wczoraj?! Gdybyś miał trochę rozumu, to przeprosiłbyś mnie za to, że całowałeś się z Maríą, ty pieprzony zdrajco. - Wyrzuciłam te słowa z siebie, a jego wyraz twarzy tak bardzo się zmieniał - z urażonego na zaskoczonego.
- Co ja zrobiłem? - Patrzył na mnie wielkimi oczami.
- Urodziłeś się. - Warknęłam i ukucnęłam przy walizce, wyjmując z niej białą sukienkę.
- Nie pamiętam nic oprócz tego, gdy siedzieliśmy razem w salonie. - Powiedział, starając się utrzymać spokój. - Przepraszam, byłem tak pijany, że nie wiedziałem co robię. - Ułożył rękę na moich plecach.
- Trudno, teraz wszyscy myślą, że mnie zdradzasz z tą szmatą. - Powiedziałam burzliwie, wychodząc z pokoju, a on podążał za mną.
- Rosalína, przecież my nawet nie jesteśmy w prawdziwym związku, nie możesz się aż tak bardzo burzyć. - Gwałtownie zatrzymałam się, przez co brunet wpadł na moje plecy.
- Ty jednak jesteś głupii, wiesz? - Odwróciłam się w jego stronę, staliśmy bardzo blisko siebie, więc czułam jego przyśpieszony oddech. - To nie mnie zależy, a tobie, więc zaraz mogę iść i im wszystkim wyśpiewać, że jesteś zabujany w tej suce, a ja to tylko przykrywka, bo nie masz jaj, żeby powiedzieć jej w twarz, że ci się podoba.
Odeszłam szybkim krokiem do łazienki i zatrzasnęłam drzwi. Ubrałam na siebie białą, luźną sukienkę i popsikałam się waniliowymi perfumami. Usłyszałam trzask drzwi, więc spokojnie mogłam sobie wyjść, bo Héctor poszedł już do reszty. Zastanawiałam się też, co Carmen ma mi do powiedzenia.
Za kilka minut zbliżałam się już do domku Diego i Mateo, miałam tak bardzo słaby humor, że nie chciałam ich wszystkich widzieć. Gdy zobaczyli mnie, wszystkie rozmowy ucichły.
- Co się tak gapicie? - Burknęłam i podeszłam do Tiny, która patrzyła na mnie ze smutkiem w oczach. Przeskanowałam wzrokiem pomieszczenie, ale nigdzie nie było Carmen, co nieco mnie zaniepokoiło.
- Wszystko w porządku, kochana? - Przytuliłam się do dziewczyny, bo miałam wrażenie, że ona jedyna dobrze mi życzy.
- Nie. - Wymamrotałam w materiał jej koszulki.
- Rosaaaa. - Podszedł do mnie Mateo i ukucnął obok kanapy. - Wyjebałem ich wczoraj do domu po tym co zrobili. - Uśmiechnął się pokrzepiająco. - Nie płacz, wszyscy byliśmy pijani i nikt nie wiedział co się dzieje. - Powiedział, gdy ocierałam rozmazany tusz.
- Już nie ważne. - Odpowiedziałam, gdy uwaga wszystkich przeniosła się na drzwi, przez które przeszła Carmen. Wyglądała jak chodząca śmierć.
- Mocne było to cholerstwo wczoraj. - Odkaszlnęła, a ja przestraszyłam się, że zaraz będzie rzygać. - A co wy wszyscy tacy? Ktoś umarł? - Spojrzała na nas, gdy jej wzrok zatrzymał się na mnie. - Lína, co się stało? - Szybko podeszła i usiadła obok Tiny.
- Héctor wczoraj przelizał się z Maríą. - Odpowiedział jej Mateo, a gdyby wzrok mógł mordować, to Carmen byłaby sprawcą śmierci Forta.
- Ty kurwa idioto. - Powiedziała z agresją w głosie. - Zasnęłam wczoraj po tym ziole, dlatego nie przyszłam. - Złapała mnie za dłoń, lekko ją ściskając.
- Ale po pijaku się nie liczy, nie? - Wszyscy utkwili wzrok w Diego, który przerwał picie piwa i wzruszył ramionami.
- Ale ci zaraz wypierdolę. - Wysyczała przez zaciśnięte zęby Tina, a ja, podobnie jak wszyscy wybałuszyłam oczy. Valentina Pérez nigdy, ale to przenigdy nie przeklinała.
- To jesteście jeszcze razem? - Spytała Maya, która chodziła z nami do klasy, można powiedzieć, że była moją koleżanką.
- Jeszcze tak. - Odpowiedziałam, wstając z kanapy i usiadłam przy stole, dziewczyny za chwilę znalazły się przy mnie.
- Rosalína. - Zaczął Héctor, a ja jedynie spojrzałam na niego pustym wzrokiem. Westchnął tylko i opuścił głowę.
Nie zamierzałam mu tak łatwo wybaczyć.
CZYTASZ
too sweet | héctor fort ZAWIESZONE
FanficGrupa przyjaciół wyjeżdża nad jezioro, aby celebrować zakończenie szkoły. Wówczas Héctor Fort oraz Rosalina Martínez - odwieczni wrogowie, mają dokładnie 10 dni na przekonanie znajomych o prawdziwości swojego związku. Jednakże młody piłkarz wplątuje...