rozdział 5 Chris/Painter

6K 243 3
                                    

       Wszędzie słychać strzały. Kurwa. Miał być to łatwy transport. Jak widać ktoś ma ochotę przywłaszczyć sobie nasz towar. Przydałby się nam tutaj Big. Mój zastępca. Niestety akurat to dzisiaj z samego rana przylatuje jakaś przyjaciółka jego żony. Cholera. Prawie dostałem kule. Muszę się skupić. Rozglądam się dookoła. Moi ludzie bezpiecznie strzelają zza ciężarówki i swoich motorów. Napastników jest nie więcej jak dziesięciu.

Wychylam się lekko, namierzam i strzelam. Jednego mniej, Boxer zdjął kolejnego. Wrogowie zaczynają się przerzedzać. Oddajemy kolejne celne strzały. Nie mają z nami szans, nikt nie ma. Może nasz klub nie liczy nie wiadomo ilu członków, ale tu liczy się jakość, a nie ilość.

- Prez! Czysto! - krzyczy prospekt zza kierownicy ciężarówki.

- To odpalaj i zapierdalaj do magazynu. Będziemy tuż za Tobą! - wstaję i odwracam się do swoich ludzi- Zbierać dupy i jedziemy za nim!

    Dopiero rano wróciliśmy do klubu. Po otwarciu drzwi zobaczyłem nasze klubowe dziwki, one zawsze wiedzą, że po akcji musimy się wyładować, a raczej opróżnić jaja. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Ja uwielbiam gorące blond suczki z dużymi cyckami i tyłkami. Nie wiem co faceci widzą w tych wieszakach na wybiegu. No, ale kto co lubi.

- Christy! - ta dziwka to moja ulubienica. Ma wszystko czego potrzebuję, a do tego w łóżku mogę robić z nią co zechcę.
 
  Siedzę na kanapie, a blond dziwka klęczy między moimi nogami. Pospiesznie rozpina mi spodnie, jakby sama nie mogła się doczekać, aż mój kutas zawita w jej gardle. Zewsząd słychać jęki i uderzenia ciała o ciało.
  Czasem patrząc na mojego vice i jego rodzinkę nachodzą mnie wątpliwości, czy dziwki, alkohol i takie życie to napewno to czego chcę.

W tym roku skończyłem 26 lat, a już jestem prezesem. Tak samo jak mój ojciec i dziadek. Siedzę w tym od dziecka wraz z moimi przyjaciółmi. Nie znamy innego życia. Jedynie Big nie wychowywał się z nami, tylko dołączył po powrocie z wojska. Może dlatego jako pierwszy założył rodzinę?

   Moje rozmyślenia przerwała Christy chwytając mocno jedną ręką mojego już twardego fiuta, a drugą jaja. Opuściłem na nią wzrok.

- Nie patrz na mnie tylko bierz się do roboty.

- Oczywiście przystojniaku.
Z idealnym wyczuciem zaczęła mi obciągać. O tak. To jest to czego potrzebowałem.

Odchyliłem głowę na oparcie kanapy i zamknąłem oczy. Nie wiem dlaczego, ale nie czuję tego co zawsze w takich sytuacjach. Zero fascynacji, zainteresowania, czy podniecenia napędzanego adrenaliną.
 
  Podniosłem się na równe nogi i niewiele myśląc przerzuciłem klubową sukę przez oparcie, bez choćby krzty delikatności. Delikatny, waniliowy seks to nie moja bajka. Rozchyliłem jej pośladki uprzednio zakładając gumkę i jednym, ostrym ruchem wbiłem się w jej tyłek. O tak. Teraz dużo lepiej. Jedną ręką docisnąłem ją za szyję do kanapy, a drugą złapałem mocno za jej biodro i pieprzyłem tak jak najbardziej lubię. Jej jęki były coraz głośniejsze.

- Włóż rękę między nogi i dotykaj się, jeśli chcesz dojść- powiedziałem i dałem jej mocnego klapsa w tyłek.

  Wiła się pode mną, wiedziałem, że zaraz dojdzie. Wykonałem kilkanaście ostatnich ruchów czując jak pot ścieka mi po plecach i również doszedłem spuszczając się w prezerwatywę. Co jak co, ale nie ważne czy cipka czy tyłek gumka musi być. Szczególnie robiąc to z tymi sukami. Nigdy nie wiadomo czy człowiek czegoś nie złapie.

  Odsunąłem się, zdjąłem zabezpieczenie i zapiąłem spodnie.

- A teraz spierdalaj.

- Do zobaczenia Prez. - uśmiechnęła się kokieteryjnie zadowolona i ruszyła do baru, gdzie już jej kilka koleżanek popijało piwo.

- Painter co ty taki bez humoru? Przecież przerzut się udał - zapytał Snake. Mój przyjaciel i sierżant klubu w jednym.

- Wiem - odetchnąłem głęboko i usiadłem naprzeciw niego.

- Trzymaj - podał mi piwo. - Więc słucham o co chodzi - rozsiadł się wygodnie i przechylił głowę na bok lustrując moją twarz.

- Szczerze? Nie wiem - oparłem łokcie na kolanach. - Czasem już mnie to nudzi. Nie nasz klub. Raczej chodzi o te suki. Same padają na kolana, nawet nie trzeba się starać.

- Łatwe bzykanie, przecież po to tu one są - wzruszył ramionami.

- Wiem, kurwa wiem, ale czuję, że czegoś mi brakuje.

- To może zacznij częściej pieprzyć też inne, a nie tylko Christy.

- To bez znaczenia, wszystkie są takie same. - opadłem na oparcie i przetarłem ręką twarz. - Tu chodzi o ich zachowanie.

- Już wiem, o co Ci chodzi. Ty chcesz gonić króliczka, a nie brać już złapanego. Cóż, może coś w tym jest - wyszczerzył się jak psychopata z horroru. - To znajdź jakąś jak to się mówi " cipkę niewydymkę" i zacznij gonić.

- Dobra, nie ważne - uciąłem temat, bo on jak zacznie sypać pomysłami to nigdy nie pójdę spać - Każ prospektom jechać na zakupy. Dzisiaj popołudniu jest nasz cotygodniowy grill i przypomnij im, że mają się zachowywać. Nie chce znowu dramatu w postaci Camilli jak ostatnio, gdy młodzi się zapomnieli i dzieciaki widziały gołe cycki naszej dziwki. Tym razem może któregoś zabić.

- Jasne Prez - wstał i poszedł w stronę kuchni, gdzie śniadanie jedli nowi, którzy nie biorą jeszcze udziału w akcjach, a ja nie czekając, aż ktoś do mnie podejdzie ruszyłem do swojego pokoju wziąć prysznic i położyć się spać. Kolejna nieprzespana noc dawała mi już w kość.

  

#1 Nowy Początek (Black Riders Mc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz