2

26 2 3
                                    

⭐⭐⭐POV Harry⭐⭐⭐

Dzisiejszy dzień, pierwszy w Hogwarcie, zapowiadał się fatalnie, ale ku mojemu zdziwieniu nie było tak źle. 

Pewnie dlatego, że nie było eliksirów z marudzącym zgredem. Rozmawiałem o tym samym z Ronem lecz Hermiona zakazała nam wyzywać nauczycieli. Zatem obgadywaliśmy Snape'a w dormitorium, wieczorem, gdy już Miony z nami nie było.

Pierwsze dni w nowym roku nauki zawsze są luźne, tak i dzisiaj było, nawet McGonagall nie dawała nam popalić.

Za to Dumbledore musiał powiedzieć większy wykład niż zazwyczaj... ehh ten człowiek zaczyna być męczący na starość.

Nawet Malfoy dzisiaj mnie nie zaczepiał. To już cud.


                                                                               ⭐⭐⭐ 

Rano obudziłem się dość wcześnie. Była szósta. Zazwyczaj wstaję trochę później. Ale skoro już nie mogę zasnąć, to postanowiłem trochę wcześniej się ogarnąć i udać się do Wielkiej Sali czekając na śniadanie.

Zaraz potem przyszedł Malfoy.

Walnął mnie swoim ramieniem gdy koło mnie przechodził.

- Matka cię nie nauczyła, jak się chodzi Potter?! - syknął odwracając się do mnie.

Byłem zdezorientowany, nic nie zrobiłem.

- A no tak, była martwa zanim cokolwiek mogłeś skumać, była zimnym trupem zanim mogłeś zapamiętać jej twarz, sieroto, nawet mi ciebie żal wiesz? Albo..może nie, zasługujesz na takie coś - prychnął i odszedł, a ja stałem jak słup soli wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stał Malfoy.

⭐⭐⭐NARRATOR⭐⭐⭐

Oczywiście, Draco nie czuł satysfakcji po tych słowach, od razu gdy je wypowiedział, miał ochotę trzepnąć się z liścia.

Lubi mało osób a jedyni których toleruje to Pansy Parkinson i czarnoskóry chłopak  Blaise Zabini.

Harry'ego wręcz nienawidzi, tak przynajmniej sobie wmawia.

Ale mimo to, nie śmiał by się ze śmierci kogokolwiek.

Mimo że nosi nazwisko Malfoy nie jest taki, jest inny. On po prostu nie ma wyboru.

Musi udawać i to go przytłacza. Jedynie w matce może szukać oparcia, i może w Pansy ale to nie zawsze.

⭐⭐⭐POV Draco⭐⭐⭐

Głupek.

Nie powinienem tak mówić.

Skarciłem w myślach samego siebie wgapiając się w sok dyniowy na śniadaniu.

- Halo, ziemia do Dracona - Pansy machnęła mi ręką przed nosem.

- Nienawidzę życia - westchnąłem i pobiegłem do pokoju wspólnego Slytherinu.

Udałem się do pokoju wyciągając pusty pergamin i pióro.

Napisałem krótki list, zaczarowałem go i wysłałem do dormitorium Gryffindoru, pod okno pokoju pewnego Gryfona.

Otarłem twarz rękoma a po moich policzkach spłynęło kilka łez.

Miałem już tego wszystkiego dosyć.

I nie chodziło mi o Pottera tylko o to wszystko...




Forever yours - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz