Urodziłam się w zwyczajnym świecie, gdzieś na granicy między wszechświatami. Nigdy nie miałam rodziców. Wychowano mnie w domu dziecka imienia św. Magdaleny, moje dzieciństwo było spokojne, nawet całkiem wesołe. Oh. Wypadałoby wspomnieć, że na imię mam Hana. Otrzymałam nazwisko, ale używam go tylko w urzędowych sprawach, czasami muszę nawet zerkać do papierków, żeby je sobie przypomnieć.
Kontynuując, miałam wielu przyjaciół w dzieciństwie. Oczywiście jeśli wymyśleni się dla was liczą. Inni raczej uciekali ode mnie i moich wiecznie przerażonych oczu w kolorze miodu, krótkich czarnych włosów które lubiłam układać w szalone fryzury i... moich sekretów. Posiadam bowiem ogromną tajemnicę. Wszystko do teraz, i wszystko co będzie potem zdarzyło się tylko dlatego, że tego jednego dnia pojechaliśmy na plażę w Busanie.
Busan to ogromna nadmorska metropolia na samym krańcu Korei. Jak przystało na wielkie miasto są plaże, neony, bazary i tłumy, tłumy ludzi. Pewnego dnia, oddalając się od swojej wycieczki na największej i najpopularniejszych z plaż, zobaczyłam pewną kobietę. Wydawała mi się inna niż wszyscy, miała takie smutne, przenikliwe oczy, była piękna i sama. Zamiast tego dnia odejść, poszłam w jej kierunku. Bogowie, gdybym wiedziała kim była i co na mnie sprowadzi, uciekłabym. Tak przypieczętowałam swój los.
- Dzień dobry - powiedziałam do niej powoli.
Nie odpowiedziała.
- Oh... przepraszam nie chciałam przeszkadzać - cofnęłam się - Pójdę już sobie.
Miałam wtedy, może, 7 lat? I nie byłam normalnym dzieckiem. Zawsze byłam zbyt ciekawska i pochłonięta marzeniami. Normalne dziecko już by uciekło.
-... Opowiedzieć ci bajkę? - zapytała mnie kobieta.
To przykuło moją uwagę.
- Bajkę? Jaką?
- O pewnym czarodzieju i... dziewczynie związanej między wszechświatami.
Kobieta spojrzała na mnie i pokazała miejsce obok siebie. W milczeniu usiadłam obok.
- Istnieje wiele wszechświatów, między innymi nasz. Niektórzy podróżują między nimi, inni się zatracają, wielu cierpi. Gdy się jednak zacznie, nie sposób skończyć i nie sposób przestać grać... lecz pamiętaj, że to tylko gra.
- A bajka...?
- Cóż... - kobieta lekko odchrząknęła - Był sobie kiedyś pewien Czarodziej. On był potężny i podróżował między wszechświatami. Miał potężną moc, potrafił wszystko, nawet wskrzeszać zmarłych. Oczywiście, jak wszystko w magicznym świecie, jego władza miała jednak pewne warunki. Żeby użyć swojej siły, czarodziej żywił się wspomnieniami. Kochał smutne, gorzkie i słodkie, słodkie jak twoje piękne oczy... Ale pewnego dnia czarodziej zagrał w grę i w nią przegrał. Pokochał ludzką kobietę całym swoim sercem i patrzył jak ona oddaje swoje innym mężczyznom.
- Kobieta nie kochała Czarodzieja?! - pisnęłam zahipnotyzowana słowami swojej rozmówczyni. Już dawno powinnam była wrócić do wycieczki.
- Kobieta nie miała marzeń, dlatego Czarodziej stworzył grę. Ona zakochiwała się w kolejnym mężczyźnie i przychodziła do Czarodzieja oddając mu swoje wspomnienia, Czarodziej oddawał jej ukochanego, po czym cofał czas i rozpoczynał grę od nowa.
- To strasznie... okrutne.
- Czarodziej jednak pragnął kobiety tylko dla siebie - Opowiadająca mi bajkę kobieta, pochyliła się nad patykiem, którym dłubała w piasku. Włosy lekko zasłoniły jej twarz pod wpływem tego ruchu - Dlatego stał się człowiekiem zjadając własne wspomnienia. Od tego czasu nie wolno trzech rzeczy: podróżować między wymiarami, podróżować w czasie, a trzecie... to tajemnica.
CZYTASZ
Zaproszenie do Mystic Messenger
FanfictionHana nie miała ciekawego dzieciństwa. Jej dorosłe życie też nie jest wymarzone. Jednakże pewnego dnia spotyka tajemniczą kobietę, której próbuje zwrócić telefon. Próbuje, bo zamiast tego uwija się w sieć wydarzeń, które na zawsze zmieniają jej życie...